czwartek, 31 października 2013

Liam @,@

Cześć wszystkim :)
Dodaję imagina, ale kompletnie nie wiedziałam jak go skończyć, takie zakończenie was pewnie nie zaciekawi, bo byście chcieli więcej i w ogóle  żeby akcje się rozkręciła. 
Dlatego jeżeli chcecie uszczęśliwić inne czytelniczki napiszcie kolejną część i wyślijcie na naszą pocztę onedirectionwblogger@gmail.com
 A teraz zapraszam do czytania

Muzyczka

Przedmiot, który przychodził ci z łatwością to Chemia. Nauczyciel wyznaczył cię do konkursu. Kiedy weszłaś na salę, w której miałaś się przygotować na test reprezentujący szkołę ujrzałaś Liama. Twojego wroga. Kiedyś byliście przyjaciółmi, ale  twoi rodzice zabronili wam ze sobą rozmawiać, było wam ciężko, aż  w końcu  zaczęliście ze sobą rywalizować i dokuczać . Zakochałaś się w Liamie, jeszcze wtedy kiedy spędzaliście ze sobą mnóstwo czasu, ale niestety los chciał was skłócić . Nie los, a twoi rodzice. Wasi rodzice pracowali razem, lecz nie byli fair w stosunku do rodziców Liama i tak to się wszystko zaczęło.  Liam od razu kiedy cię zobaczył  w Sali chciał wyjść. Zatrzymała go jedynie nauczycielka chemii .
-Liam, a ty dokąd ?-zapytała
- Wszędzie, tylko żeby daleko od niej-wskazał na ciebie
-Nie chcę wiedzieć, co ci zrobiła, ani dlaczego nie chcesz z nią tu być, ale za dwa tygodnie jest egzamin, a wy jesteście jednymi z najlepszych osób w szkole, więc proszę was, dogadajcie się chociaż na czas trwania przygotowań
- No dobrze- odpowiedział i usiadł zrezygnowany na krześle

- [T.I] Zajmij miejsce obok Liama
- super- mruknęłaś pod nosem
Po długich dwóch godzinach nauki wyszłaś z Sali, za tobą tuż Liam, odwróciłaś się do niego przodem
- Możemy pogadać?- zapytałaś
- Jeżeli musimy- odpowiedział
- Liam brakowało mi ciebie, teraz  po tych dwóch godzinach razem  zrozumiałam, że  nadal za tobą tęsknie
- Ale to ty zaczęłaś mnie unikać!- krzyknął
- To nie moja wina!
- Tak to dziwne, bo to ty nie odzywałaś się jak mówiłem hej czy chciałem cię przytulić
- To rodzice zabronili mi się z tobą spotykać , ja nie chciałam, ale zmusili mnie
- Nie obchodzi mnie to
- Liam proszę- powiedziałaś łamiącym głosem- Ja cię kocham
- Nie obchodzą mnie twoje uczucia, teraz łączą nas tylko lekcje, wiec  jak możesz to zejdź mi z drogi i nie psuj  po raz kolejny raz życia
-Przepraszam. Ale wiedz, że jesteś i pozostaniesz w moim sercu na bardzo długo- odeszłaś
Kolejne zajęcia. Robiliście zadania, musieliście ze sobą rozmawiać,  Liam unikał  kontaktu wzrokowego z tobą . Było ci smutno, kiedyś zachowywaliście się jak brat z siostrą, a teraz? Wszystko zniszczyłaś.  A to wszystko przez szantaż rodziców, kazali ci przestać się widywać  z przyjacielem, bo inaczej nie poszłabyś  do tego liceum. Zawsze  chciałaś się odezwać , ale bałaś się, że rodzice się dowiedzą i będziesz skazana na inną szkołę, albo uczenie domowe. Postanowiłaś jeszcze raz spróbować porozmawiać. Akurat miałaś okazję, bo nauczycielka wyszła.
-Liam, nie myśl, że nie chciałam z tobą rozmawiać, po prostu się bałam.
- Przestań, nie wierzę ci
- Ale dlaczego?
- Zawsze sobie obiecaliśmy, że nie będziemy się okłamywać  i będziemy mówić  prawdę cokolwiek by się nie stało- powiedział z wyrzutami
- Ale ja naprawdę nie mogłam, oni mnie szantażują
- Kiedyś myślałem, że to więcej niż przyjaźń, ale potem ty to wszystko zepsułaś.
- Nie chciałam, wybacz mi- łzy zaczęły spływać ci po policzkach
- Ale to zrobiłaś- chłopak spakował książki do torby i wyszedł z Sali. Ryczałaś, w końcu przyszła nauczycielka
-[T.I] ! co się stało!?-od razu do ciebie podbiegła
-Nic takiego, nie chcę o tym mówić
-A gdzie Liam? Pokłóciłaś się z nim ? prawda?- Zapytała
- Wyszedł. Spakował się i wyszedł. Możemy przełożyć lekcję? Dziś nic się już nie nauczę, a poza tym nie ma Liama, a bez niego niezbyt coś zrobimy
-Dobrze. Nie przejmuj się wszystko będzie dobrze. Może cię podwieźć?- powiedziała nauczycielka
- Nie poradzę sobie. Muszę jeszcze zrobić kilka rzeczy po drodze, ale dziękuję- uśmiechnęłaś się do chemiczki
Weszłaś do łazienki, zmyłaś rozmazany tusz i nałożyłaś na nowo. Zamiast do domu udałaś się w dobrze znanym ci kierunku, przez  który szłaś ostatnio rok temu. Do domu Lima.
-Dzień dobry pani Payne. Jest może Liam?- Grzecznie zapytałaś
- Dzień dobry. Miło cię widzieć [T.I]. Wejdź, Liam jest u siebie. Co u ciebie słychać?
- Mi panią również. Wszystko w porządku. Jakoś leci, jest ciężko, ale daje radę. A u pani?
- A również dobrze. Jutro muszę wraz z mężem wyjechać podpisać kontrakt do Francji.  A co u rodziców? pozwalają ci już się spotykać  z Liamem?
-Ochhh… szkoda mówić, ciągle pracują.  A skąd pani o tym wie, że zabraniali?-byłaś bardzo ciekawa
- Kiedy doszło do tej kłótni mówili, że nigdy nie pozwolą spotykać się tobie z Liamem, a tym bardziej z takimi oszustami jak my.
- Bardzo mi przykro. Naprawdę ich czasami nie rozumiem. Nadal zabraniają mi tu przychodzić, a tym bardziej rozmawiać, ale ja muszę koniecznie porozmawiać  z Liamem.
- Nie przejmuj się. A teraz leć, widzę jak ci się śpieszy- jak najszybciej pokonałaś schody na górne piętro gdzie był pokój Li. Zapukałaś, usłyszałaś tylko ciche proszę.
- Liam , proszę nie traktuj mnie tak
- [T.I]! co ty tutaj robisz?
- Czy ty naprawdę tego nie widzisz? Kocham cię, ile razy mam ci to powtórzyć? Przychodząc tu ryzykuję utratę szkoły, a to wszystko dla ciebie!
- Ty nie wiesz co te dwa słowa oznaczają
- Uwierz mi wiem! Czuję do ciebie coś więcej, zawsze chciałam ci to powiedzieć, ale bałam się, że zepsuję naszą przyjaźń.  Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało.
- Udowodnij mi, że mnie kochasz-stwierdził
- Ale jak?
- Pocałuj mnie- stałaś w osłupieniu, ale w końcu podeszłaś bliżej Liama
-Od dawna o niczym innym nie marzyłam- złączyłaś wasze usta w delikatnym pocałunku
-Znaczysz dla mnie tak wiele- rzekłaś, ponownie wasze usta się spotkały tym razem w bardzie namiętny sposób
- a co z twoi rodzicami?- spuściłaś głowę
- nie wiem
-Spójrz na mnie- chwycił twój podbródek i podniósł głowę lekko do góry
-Jak się dowiedzą, przepiszą mnie do innej szkoły. Wiesz, jak bardzo chciałam chodzić do tego Liceum.
- Wiem, zawsze mi o tym mówiłaś
- Przyjdź jutro do mnie- palnęłaś
- Co, ale twoi rodzice..
-Tak wiem, nie obchodzi mnie to. Już raz ciebie straciłam nie pozwolę popełnić tego błędu po raz  drugi.
- To może ty przyjdź? U mnie możemy się spotykać. Moi rodzice bardzo cię lubią.- patrzał ci głęboko w oczy
-Nie. Muszę im powiedzieć, bo chyba jako mój chłopak masz prawo przychodzić do mnie.
-Im to się nie spodoba, znam twoich rodziców, tak łatwo nie odpuszczają.
- Najwyżej przepiszą mnie
- Nie chcę byś przeze mnie cierpiała
- spokojnie. Najważniejsze, że jesteśmy razem tu i teraz- przytuliłaś się
(A to takie ode mnie na Halloween )

_____________________________________________________
I jak ? podoba się? A może wiesz jak napisać kolejną część, ich dalsze losy? Naprawdę ja nie gryzę !! a nawet nie mam jak, pewnie mieszkamy do siebie bardzo daleko więc nie bójcie się i wysyłajcie prace :) 
Kocham was robaczki i przepraszam, że zawsze tyle czekacie, ale niestety szkoła :/ Znów jestem chora i muszę nadrobić :( totalna masakra.../N

czwartek, 24 października 2013

Gify ♫

https://www.youtube.com/watch?v=mSnFbk2V2rQ#t=17
Hejka!!
po długiej nieobecności dodaje pierwszy raz imaginki z gifami :)

T:Hej jestem [T.I]!
H:

















~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

H:Ona przeszła obok mnie w tą i z powrotem w tą i z powrotem
Z: Harryyyyyy... ale to był Louis!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
T.I.P: [T.I] idzie Liam
T.I: O boże moje ciasteczko!!Jaram się nim!!
T.I: On do mnie mrugnął !!!! Ja umieram. ratujcie!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z: Hazz kto ci się podoba?-Harry wskazuje na ciebie
H: Ta oto panienka 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

H: Kto umówił się z najcudowniejszą dziewczyną na świecie?
H: Ja!!
________________________________________________
Co sądzicie o tym?? robiłam to pierwszy raz, więc sądzę, że nawet dobrze wyszło! dopiero jestem początkująca :) ale jeżeli będziecie chcieli więcej to pisać :))/N

poniedziałek, 21 października 2013

Imagin Harry ♥

Razem z [T.I.P] postanowiłyśmy pójść na siłownię. Wstałam o 9.00, zabierając z kanapy wcześniej przygotowane ubrania, udałam się do łazienki. Ogarnęłam się i zeszłam na dół do kuchni. Złapałam tylko i jabłko i zabierając torbę, wyszłam z domu, zakluczając za sobą drzwi. Wsiadłam do mojego BMW X3 i pojechałam w stronę domu mojej kumpeli. Gdy podjechałam ta już czekała na mnie. Wsiadła do auta.
P: Hej- przywitała mnie buziakiem w policzek.
T: Hej, długo czekałaś?- zapytałam z ciekawości.
P: Przed chwilą wyszłam z domu- odpowiedziała z uśmiechem.
Po 15 minutach dojechałyśmy. Zaparkowałam na wyznaczonym miejscu i po chwili już ćwiczyłyśmy. Nagle [T.I.P] tak jakby się ożywiła.
P: [T.I]- powiedziała śpiewnie- przystojniak przygląda ci się już od dłuższego czasu, a ty jakbyś go ignorowała. Jak możesz go tak ranić?- zapytała udając zawiedzioną.
Spojrzałam w stronę wskazywaną przez brunetkę. Ujrzałam przystojnego zielonookiego chłopaka w słodkich lokach. Gdy zorientował się, że mu się przyglądam, posłał mi zniewalający uśmiech. Byłam w stu procentach pewna, że na moich policzkach pojawiły się szkarłatne rumieńce, których tak bardzo nienawidziłam. Spuściłam głowę i lekko się uśmiechnęłam jakby do podłogi. To musiało bardzo głupio wyglądać.
P: Aaa… idzie tuu- przeciągnęła- to się ulatniam, pa…- uśmiechnęła się znacząco i tak jak powiedziała poszła dobie i zostawiła mnie samą. Wysoki brunet zbliżał się do mnie tanecznym krokiem. Uśmiech nawet na sekundę nie opuścił jego pięknej twarzy.
C: Hej piękna, jak masz na imię- zapytał.
T: [T.I], a ty?- zapytałam nieśmiało. Nigdy nie miałam problemu z nawiązywaniem nowych kontaktów  dopiero co poznanymi ludźmi. A on? On onieśmielał mnie samym swoim wyglądem. Nie musiał nic do mnie mówić.
C:Harry…- podał mi rękę, którą zapałam. W tamtym momencie po całym moim ciele przeszły przyjemne ciarki. On to niestety zauważył, bo na jego twarzy pojawił się jeszcze bardziej szerszy uśmiech. To tak się da? Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nie mogłam tak po prostu przestać na niego patrzeć. Nie mogłabym. Nie wiem czemu, przecież znamy się parę minut. On działa na mnie tak, że już na zawsze chciałabym być obok niego. Dotykać jego umięśnionego ciała, całować te piękne malinowe usta. STOP! [T.I] nie rozpędzaj się!!!
H: Miałabyś ochotę gdzieś ze mną dzisiaj wyskoczyć?
T: Miałabym…- odpowiedziałam z uśmiechem- Zawsze tak robisz, że podchodzisz do dziewczyn i proponujesz im od razu jakieś wyjście?
H: Nie, tylko tym wyjątkowym- powiedział przybliżając się do mnie na niebezpieczną odległość-A ty jesteś właśnie taką dziewczyną, skarbie- wyszeptał mi seksownie do ucha. Nie mogłam uwierzyć w to co on robi, że mnie tak do siebie przyciąga.
T: Jestem zaszczycona, kotku- również wyszeptałam mu do ucha. Ten ponownie szeroko się uśmiechnął i podał mi karteczkę po czym musnął mnie przeciągle w policzek i poszedł w stronę szatni po drodze mijając moją świrniętą przyjaciółkę, która skacząc pojawiła się przede mną i zaczęła piszczeć. Spojrzałam tylko w stronę Harrego, który na zachowanie [T.I.P] zaśmiał się i wszedł do jednych z drzwi.
P: I co umówiłaś się z nim? Proszę powiedz, że tak…- popatrzyła na mnie robiąc przy tym słodką minkę.
T: Co ci tak zależy?- zapytałam, bo to było trochę dziwne. Nigdy nie reagowała tak na moich chłopaków. Przepraszam Harry nie jest MOIM chłopakiem. Chociaż skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie chcę z nim być.
P: Po prostu chcę żeby moja najlepsza pod słońcem i najpiękniejsza przyjaciółka znalazła sobie w końcu chłopaka, z którym będzie szczęśliwa i nie będzie siedziała sama w domu kiedy to mnie nie będzie w pobliżu. Nie odpowiedziałaś mi na pytanie- spojrzała na mnie wzrokiem zabójcy. Ona bardzo dobrze mnie zna i wie, że nie lubię rozmawiać o moich uczuciach. Nigdy nie spowiadałam się z mojego życia nikomu. Ona była jedyną osobą, ale nie wiem czy chcę jej to powiedzieć. Jest moją przyjaciółką to fakt, ale to taki typ osoby, który wszystko wyolbrzymia- Powiesz mi w końcu?- wyrwała mnie z rozmyśleń.
T: Powiem ci tylko tyle, że mam jego numer. Nic więcej- ta na moje słowa pisnęła. Oczy wszystkich zgromadzonych się w siłowni przeniosły się na naszą dwójkę- A teraz chodź, robisz nam tylko siarę- zaśmiałam się i złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam ją w stronę szatni.
~*~
P: Zadzwoń do niego- nalegała.
T: Nie, jeżeli chce się ze mną ponownie spotkać, to niech sam do mnie zadzwoni. Do wyrywania lasek są pierwsi, ale już się odezwać nie ma komu- odpowiedziałam.
Wracałyśmy właśnie do domu. Na szczęście za chwilę odstawię [T.I.P] do domu i będę miała święty spokój. Po 20 minutach tak było. Wróciłam do domu, lecz po przekroczeniu domu coś bardzo mnie zdziwiło, a mianowicie telewizor był włączony. Mogę się założyć, że jak wychodziłam wszystko wyłączyłam. Jestem tego pewna. Poszłam do kuchni sięgnęłam wałek do ciasta i schowałam go szybko za plecy. Najciszej jak tylko mogłam udałam się w stronę salonu. Bałam się, cholernie się bałam, ale co miałam zrobić? Zostawić wszystko i uciec stąd? Nie! To jest mój dom, na który bardzo dużo pracowałam. Muszę coś zrobić. Jeżeli coś mi się stanie to trudno. Tak, wiem jestem idiotką.
Po cichu, na palcach szłam w stronę kanapy. Podeszłam najbliżej jak się dało. Gdy ujrzałam na niej osobę aż nie. Później postanowiłam zrobić makijaż i ponownie wróciłam do kuchni. Chciałam jakoś wypaść przed moim niezapowiedzianym gościem i postanowiłam zrobić obiad. Mieszając sos w garnku poczułam na moich biodrach duże ręce i ciepły oddech na szyi, na której po chwili pojawił się mokry pocałunek.
podskoczyłam. Moim oczom ukazał się słodko śpiący Harry. Zaraz, zaraz co? Harry? W moim domu? Jak on się tu w ogóle znalazł? Skąd miał klucze? Mnóstwo pytań przelatywało przez moją głowę. Nie chciałam go budzić, nie miałam serca aby to zrobić. Postanowiłam zaczekać aż śpioch się obudzi. Z dużego fotela chwyciłam biały koc i delikatnie okryłam nim ciało Hazzy. Sama poszłam do kuchni i zjadłam w końcu jakiś porządny posiłek. Po spożyciu przygotowanego jedzenia poszłam na górę się przebrać. Wyciągnęłam z szafy ubrania i przebrałam się w
H: Nawet nie wiesz jak na mnie działasz w tym stroju, kotku- wyszeptał mi do ucha.
T: Nie zapędzasz się przypadkiem- spytałam z chytrym uśmieszkiem nie zaprzestając poprzedniej czynności.
H: No proszę cię, ja tu przychodzę specjalnie dla ciebie, a ty mnie tak traktujesz?- zrobił obrażoną minę i podszedł do okna.
T: Właśnie!- krzyknęłam tak, że chłopak lekko podskoczył, na co w duchu się zaśmiałam- Jak ty się tu dostałeś, hmm?- zapytałam podchodząc do niego.
H: Yyy… no wiesz…- odwrócił się do mnie, lecz ani na sekundę nie raczył spojrzeć w moją stronę- Yyy.. no ten…- jąkał się.
T: Spokojnie, mów.
H: [T.I.P] dała mi klucze. To miała być niespodzianka- powiedział najszybciej jak się tylko da, aby mieć to już za sobą.
T: No tak, mogłam się tego spodziewać. Ale… Kiedy ona ci je dała?- dziwne, przecież cały czas była przy mnie.
H: Miałem szafkę naprzeciwko was. Ona napisała mi karteczkę, kiedy ty wyciągałaś rzeczy z torby. Wtedy ona wrzuciła mi tę kartkę do szafki.
T: A skąd wiedziała, że to akurat twoja szafka?- tak, wiem zadaję mnóstwo pytań, ale nie lubię, gdy coś jest niejasne.
H: Nie pamiętasz? Wyszłaś wcześniej niż [T.I.P]. Mijaliśmy się w drzwiach, ale ty przeszłaś obok mnie w ogóle na mnie nie patrząc, co powiem szczerze nie było zbyt miłe- szczery- Wtedy zobaczyłem twoją kumpelę i zapytałem się jej o ciebie. Ona zobaczyła jaką szafkę otwieram. Pogadaliśmy jeszcze chwilę jak ona zawiązywała buty i trochę się o tobie dowiedziałem- uśmiechnął się chytro.
T: Co masz na myśli?
H: Spokojnie kotku, kiedyś ci powiem- wypowiedział te słowa wpatrując się w moje oczy i odgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho. Powoli zbliżał swoją twarz do mojej. Chciałam go pocałować, nawet bardzo, ale to nie zmienia faktu, że poznałam go dzisiaj. W ostatniej chwili odwróciłam głowę tak, że chłopak delikatnie i z uczuciem musnął mój policzek.
T: Zjesz ze mną? Zrobiłam obiad…
H: Jasne słońce- czy on musi tak do mnie mówić? Strasznie mnie tym peszy.
Rozłożyłam talerze, po czym nałożyłam na nie posiłek. Oboje zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Chłopak cały czas się na mnie patrzył. Wwiercał się we mnie swoim magicznym wzrokiem, a ja jak tylko mogłam unikałam z kontaktu wzrokowego.
T: Mógłbyś przestać się na mnie patrzeć? Skup się na jedzeniu- powiedziałam w końcu.
H: Jak mam się skupić, skoro przede mną siedzi taka laska, hmm?- szeroko się uśmiechnął ukazując przy tym te jego słodkie dołeczki.
T: Harry, zachowujesz się jak…- przerwałam, nie byłam do końca pewna, czy chcę dokończyć.
H: Zachowuję się jak?- cisza- No odpowiedz.
T: Zachowujesz się jak rozwydrzony dzieciak- powiedziałam, lecz chwilę po tym pożałowałam swojej odpowiedzi. Chłopak wstał zabierając ze stołu talerz i wkładając go do zlewu. Śledziłam każdy jego ruch. Było mi go cholernie żal. Nie chciałam go urazić tymi słowami, po prostu chciałam, aby przestał się na mnie patrzeć. Harry obdarzył mnie tylko smutnym spojrzeniem i poszedł do salonu siadając na kanapie. Musiałam pójść do niego.
Zajęłam miejsce obok obrażonego chłopaka i cały czas patrzyłam się na niego.
T: Przepraszam- powiedziałam i oczekiwałam jakiejkolwiek odpowiedzi, lecz nie doczekałam się- Harry, co mam zrobić żebyś mi wybaczył- ups! To było złe. Po tych słowach na twarzy chłopaka pojawił się zwycięski uśmiech. Szybko poprawił się tak, że siedział twarzą w twarz ze mną. Udawał przez chwilę, że myśli.
H: Wiem!- lekko podskoczył i podniósł jedną rękę do góry- Tu poproszę- palcem wskazał na swoje usta.
T: Ej to jest nie fair!
H: No co? Inaczej ci tego nie wybaczę do końca życia- zagroził.
T: Niech ci będzie- odpuściłam. Powoli przybliżyłam się do niego i cały czas wpatrując się w jego zielonki lekko musnęłam jego usta. W momencie kiedy chciałam się odsunąć ten przyciągnął mnie do siebie tak, że wylądowałam na jego kolanach. Hazz całował mnie zachłannie a zarazem delikatnie. Wplotłam ręce między jego brązowe loki i pociągnęłam za nie, na co ten jęknął mi prosto w usta. Uśmiechnęłam się triumfalnie i ponownie wpiłam się w jego usta. Wiem, jestem głupia, bo całuję się z dopiero co poznanym chłopakiem, ale ja czuję się tak jakbym go znała całe życie! Gdy w końcu się od siebie odkleiliśmy obydwoje w tym samym momencie szeroko się uśmiechnęliśmy.
H: Teraz wybaczę ci wszystko, jeżeli oczywiście tak będziesz mnie przepraszać- powiedział.
T: Się zobaczy- odpowiedziałam i chciałam wstać z jego kolan, lecz ten ponownie mi to uniemożliwił. Po raz kolejny musnął moje usta i dopiero pozwolił mi wstać.
H: Idziemy się przejść? Muszę ci coś powiedzieć...- wstał z kanapy i zbliżył się do mnie.
T: A nie możesz mi tego tutaj powiedzieć?
H: Nie, chodź- złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia. Zabrał z szafki klucze po czym zamknął drzwi. Chwilę potem szliśmy już trzymając się za rękę do parku. Nie zamieniliśmy przez ten czas ani jednego słowa. Nie było nam to potrzebne.
Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce usiedliśmy na jednej z wielu ławek.
T: To o czym chciałeś pogadać?- spytałam wtulając się w ciało chłopaka.
H: Bo chciałem ci powiedzieć, że ja już cię wcześniej znałem…
T: Co? Skąd?- zapytałam zdziwiona.
H: Twoja mama miała kiedyś przyjaciela. Tym kimś był mój ojciec. Poznaliśmy się, ale jak widzę nie pamiętasz mnie. To nie było aż tak dawno, więc się trochę temu dziwię- w tym momencie do moich oczu napłynęły łzy. Chłopak zauważając to od razu przestał mówić i mocno mnie do siebie przytulił.
H: Kotku, co się stało?
T: Od… od śmierci mojej mamy postanowiłam wyrzucić wszystko z mojej głowy. Nie chciałam o nikim pamiętać. Jedynie [T.I.P] była ze mną cały czas i tylko ona była wyjątkiem. Zapomniałam o wszystkich i… i o tobie też Harry. Teraz… teraz jak mi to powiedziałeś, to o wszystkim sobie przypomniałam i pamiętam cię, więc nie martw się o to skarbie- chłopak uśmiechnął się.
H: Nie martwię się. Wiem, że i tak byłabyś ze mną, gdybym ci o tym nie przypomniał.
T: Mogę cię o coś zapytać?- spojrzałam na niego.
H: O wszystko co tylko chcesz…
T: My… my jesteśmy razem?- wiem, że to głupie pytanie, ale nie tak naprawdę to sama nie wiedziałam.
H: A chciałabyś?
T: Jeszcze się pytasz…- musnęłam jego malinowe usta.

H: No i wszystko jasne. Chodź wracamy, bo robi się zimno- wstał, złapał mnie za rękę i razem udaliśmy się w stronę mojego domu. 
______________________________________________
No hej :) Po tak długim czasie w końcu coś dodaję. Mam nadzieję, że imagin się podoba i to jakoś zrekompensuje te nieobecności :) Komentujcie ^^
Całuski, Agan :*

piątek, 18 października 2013

przeprosiny :(

Wybaczcie, że od dawna nic nie dodajemy, ale nie mamy czasu
Jesteśmy w 3 Gimbazie i ciężko jest nam łączyć obowiązki z przyjemnościami ( blogiem)
Niestety testy się zbliżają wielkimi krokami,
więc to co zapomnieliśmy przez te kilka lat, musimy nadrobić, jeżeli chcemy dostać się do szkoły o której marzymy.
Obyście tylko nie mieli nam tego za złe.
Jak tylko znajdziemy trochę czasu to coś napiszemy. Gorące całuski :*
______________________________________________________
Wybaczcie nam :/
Powodzenia w szkole :)/N

niedziela, 13 października 2013

Sketch Toy !

Od nas :*
http://sketchtoy.com/50107791
Musiałam to wstawić zakochałam się w tym !!
http://sketchtoy.com/49801008
Cudo !! cała piątka <3
http://sketchtoy.com/25480833
Zayn !! ^^
http://sketchtoy.com/17177658
AAAAA..a.a.a.a.a.aaa.... jaram się :)))))))
http://sketchtoy.com/28628777
ANGLIA I IRLANDIA <3
http://sketchtoy.com/42121457
Oczyy!! *.*
http://www.sketchtoy.com/24501073
_________________________
Mam nadzieję, że się podoba :) bo mnie bardzo!! nudziło mi się i szukałam :) więc postanowiłam się z wami podzielić KOCHAM WAS/N

sobota, 12 października 2013

Louis :)

Uśmiech to podstawa człowieka. Jednakże nie wszyscy codziennie doznają tego uczucia. W takich dniach najlepiej wyżalić się komuś takiemu jak Louis. Twój przyjaciel. Właśnie dzisiaj jest taki dzień, w którym potrzebowałaś jego pomocy, z tego powodu, że rzucił cię chłopak. Niebieskooki Lou zawsze umiał cię pocieszyć. Był twoim wsparciem w trudnych chwilach. Siedziałaś na kanapie w salonie, aż nagle usłyszałaś dzwonek do drzwi i ujrzałaś GO. Twojego przyjaciela. Bez namysłu rzuciłaś się w jego ramiona szlochając.
-Hej mała, co się stało?
-On…on…-szlochałaś- Mnie zostawił dla ładniejszej, po…powiedział, że nie jestem niczego warta.
-Zobaczysz, jeszcze będzie cię błagał na kolanach, abyś do niego wróciła.
- Skrzywdził mnie i nie chcę go więcej widzieć na oczy.
-Zrobię wszystko, abyś zapomniała o tym palancie.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że on zostawił mnie dla mojej koleżanki ze studiów.
-A to świnia!- krzyknął
-Loui, dlaczego mnie nikt nie potrafi pokochać?
-Nieprawda, wszyscy za tobą szaleją, tylko boją się powiedzieć o swoich uczuciach.
-Mówisz tak, bo jesteś moim przyjacielem
-Nic na to nie poradzę, że jesteś taka piękna, mądra i swoim śmiechem potrafisz zarażać ludzi .
- Dziękuje, że tak mówisz, tylko pozazdrościć twojej przyszłej dziewczynie takiego chłopaka.
-Nie musisz jej zazdrościć, możesz nią zostać.
-Louis, jesteśmy tylko przyjaciółmi, nie oczekuje od ciebie nic więcej niż przyjaźni, a poza tym nie jestem gotowa na nowy związek.
-Przepraszam, nie chciałem żeby tak wyszło. Wiedziałem, że z tego nic nie wyjdzie. Nie zasługuje na  ciebie- chłopak wstał z kanapy i szybkim krokiem  opuścił progi twojego mieszkania.
Chciałaś pójść za nim, lecz gdy wyszłaś na zewnątrz nigdzie go nie było. Wróciłaś do domu, trzasnęłaś mocno drzwiami, a po chwili osunęłaś się po nich. „Czy właśnie straciłam przyjaciela?”- zadałaś sobie to pytanie. Łzy wolno opuszczały twoje oczy i spływały po lekko zaróżowionych już policzkach
~*~
Przez tydzień nie wychodziłaś z domu. Mało jadłaś, prawie wcale. Siedziałaś na łóżku z podkulonymi nogami i wpatrywałaś się czarny ekran telewizora. Komórka leżąca na szafce cały czas dawała o sobie znać. Nie chciałaś i nie miałaś zamiaru z nikim rozmawiać. W pewnym momencie do pokoju wparował Daniel- twój i Louisa kumpel.
- Co ty tu robisz? Jak tu wszedłeś?- zapytałaś z wyrzutem.
-Możesz mi powiedzieć dlaczego nie odbierasz telefonu? Mogłaś chociaż napisać głupiego smsa. Martwię się o ciebie.
 -Bez potrzeby. Wszystko w porządku.
-Właśnie widzę. Dalej- powiedział podchodząc do szafy i wyciągając z niej pierwsze lepsze rzeczy- ubieraj się i wychodzimy
- Możesz odpowiedzieć na moje pytanie… Skąd masz klucze do mojego domu?
- Poszedłem do Louisa i mi je dał
- Od czasu naszej kłótni z Lou nie wychodzę z domu. Straciłam przyjaciele, teraz jest gorzej ze mną niż po stracie Georga. Chyba czuję coś do Louisa.
-To mu to powiedz- oznajmił daniel
-Nie jest to takie łatwe.
-Dlaczego?- zapytał wysoki brunet
-On wyznał mi co do mnie czuje, a ja go dałam
-Dobra, pogadamy o tym później, a teraz ogarnij się, bo bez urazy wyglądasz strasznie.
-Dziękuje ci, za ten komplement-wzięłaś od niego ubrania i udałaś się w stronę łazienki, przebrałaś się, pomalowałaś i wróciłaś do znudzonego chłopaka
- Jestem gotowa, możemy iść.
-No w końcu- wstał z fotela i razem wyszliście na dwór.
-Gdzie my w ogóle idziemy?
- Niespodzianka- powiedział z chytrym uśmieszkiem.
Po 15 minutach spaceru doszliście do parku
- Zabrałeś mnie do parku? Serio Daniel?
- No co, świeże powietrze dobrze ci zrobi- zaśmiał się
-Zapewne- mruknęłaś
- O patrz Louis- powiedział twój towarzysz i wskazał w stronę fontanny.
-Boję się z nim spotkać twarzą w twarz.
-Jeżeli czujesz coś do niego to powiedz mu to, bo możesz tego żałować do końca życia- w tym momencie Louis was ujrzał i zaczął iść w stronę domu.
-Lou ! Poczekaj- krzyknęłaś, ale on nie reagował
-Daniel ja musze…
-Tak biegnij, nie zmarnuj szansy- przerwał ci twój monolog
-Dziękuję!- odpowiedziałaś w pośpiechu i pobiegłaś w jego stronę
- Lou proszę porozmawiajmy
-O czym chcesz gadać?- zatrzymał się
-O nas
-Jakich nas? Nas już NIE MA!! Dałaś mi to do zrozumienia ostatnio.
-Zrozumiałam co tak naprawdę czuję i myślę, że jeżeli dasz nam szanse to…
-Nie. Wybacz, ale mam już kogoś
-Ale jak to?
-Widzisz teraz jak ja się czułem, kiedy mnie odrzuciłaś
-Proszę cię wybacz mi to, ja wtedy jeszcze nie wiedziałam co czuję
-A teraz wiesz?
-Wiem. Jestem pewna swoich uczuć w 100%Jestem pewna, że cię kocham. Bardzo cię kocham.
-Ale ja już nie odwzajemniam twojej miłości- to był cios prosto w serce
-Wybacz nie chciałam ranić twoich uczuć. Twoja dziewczyna to wielka szczęściara
-Tak wielka- westchnął
-Chyba na mnie już czas, żegnaj- łza poleciała ci po policzku
-[T.I]! Zaczekaj. Tak naprawdę nie ma żadnej dziewczyny.  Kłamałem, chciałem, zobaczyć jak zareagujesz. Wiem jestem podły, ale nie mogę pozwolić ci odejść po raz drugi. Jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu, przecież tak szybko nie potrafiłbym się odkochać.
-Kocham cię- wpadłaś w jego ramiona
- Ja ciebie też. Nie wiesz jak bardzo się cieszę, że przyszłaś do tego parku
-Gdyby nie Daniel to bym siedziała cały czas w pokoju. Nie żałuje, że dałam się wyciągnąć na spacer, teraz jestem z miłością mego życia.
-Chodźmy do mnie- powiedziałaś

-Poczekaj, muszę odebrać klucze od Daniela, przecież oddałem mu je.
______________________
Koniec!! <3 Wybaczcie, że dopiero teraz :) Imagin napisany, przez nas obie :))
Pisałyśmy go troszkę w szkole podczas okienka i w szpitalu w którym musiałam leżeć :/ 
Mam nadzieję, że wam się podoba :)

wtorek, 8 października 2013

Imagin Zayn *.*

Po męczącym dniu chciałem chociaż na chwilę się uspokoić, więc postanowiłem się przejść. Chodziłem tak uliczkami Londynu bez celu, zamyślony. Nic nie mogło wyrwać mnie z tej zadumy, a jednak. Usłyszałem szczekanie psa. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem leżącą kobietę, przecież widziałem jak upadała. Podbiegłem do niej i próbowałem złapać z nią jakikolwiek kontakt, ta przez chwilę coś mruczała i zamknęła oczy. Sprawdziłem tętno, na szczęście je wyczułem. Bez zastanowienia zadzwoniłem na pogotowie. Przyjechali po 15 minutach. Pojechałem razem z nimi do szpitala. Cały czas siedziałem w sali, nie odstępując jej na krok. Była dla mnie ważna. W końcu to ja ją znalazłem i chciałem ją poznać.
Po jakimś czasie, gdy trzymałem ją za rękę poczułem leciutki uścisk z jej strony. Niezmiernie się ucieszyłem. Pobiegłem po lekarza. Chwilę potem do pomieszczenia wbiegł mężczyzna w białym fartuchu i dwie pielęgniarki. Kazały mi wyjść. Nie chciałem, chciałem przy niej zostać. Bałem się o nią. Wiem, że to głupie, ale ja się w niej zakochałem. Nie znam jej imienia, nie zamieniliśmy ani jednego słowa, a ja jak taki kretyn zakochuję się. To nie jest normalnie, ale jak widać się zdarza.
Godzinę siedziałem ze spuszczoną głową, czekając na jakąkolwiek wiadomość od strony lekarza, lub pielęgniarki. Nikt przez ten czas nie wychodził, za to kilku lekarzy wchodziło do środka. Bałem się, bałem się, że już nigdy jej nie zobaczę, lecz z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos starszego pana.
D: Może pan wejść do środka. Pańska dziewczyna niedługo się obudzi,
Z: Ale… ale jak to, przecież ona…
D: Spokojnie, musimy jeszcze trochę poczekać, gdyby coś się stało proszę mnie zawołać.
Nie odpowiedziałem tylko szybkim krokiem udałem się w stronę jej łóżka, na którym tak słodko spała. Z tego wszystkiego zasnąłem.
~*~
Obudziłem się bardzo wcześnie. Spojrzałem na twarz brunetki i lekko się uśmiechnąłem. Jeszcze się nie obudziła, lecz wierzę w to. Przyszła pielęgniarka sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Po opuszczeniu przez nią sali zająłem poprzednie miejsce.
Nie czekałem długo, a piękna dziewczyna powoli otwierała swoje oczy.
*oczami [T.I]*
Otworzyłam wolno oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem i co tam robię. Ujrzałam przystojnego chłopaka.
T: Gdzie… gdzie ja jestem?- powiedziałam cicho.
Z: W szpitalu…- i chłopak opowiedział mi w skrócie co dokładnie się stało i jak się tam znalazłam. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie uratował, a przede wszystkim za to, że siedział tutaj przez ten cały czas.
 Gdy chłopak skończył opowiadać do sali wszedł lekarz i zbadał mnie.
D: Wszystko jest w porządku, ale musimy zrobić jeszcze kilka badań, więc zostaniesz tu na dłużej. Gratuluję ci chłopaka, siedział tu przez cały czas jak byłaś nieprzytomna. Powinnaś mu podziękować.
T: I tak zrobię, dziękuję- mężczyzna opuścił pomieszczenie, ale nie na długo zostałam sama, bo po chwili wparował tu ten sam chłopak. Nawet nie wiedziałam jak ma na imię.
Uśmiechnęłam się, co ten od razu odwzajemnił.
T: Powiesz mi jak masz na imię- spojrzałam w jego piękne brązowe oczy.
Z: Zayn, a ty…- przerwałam mu
T: [T.I]- uśmiechnęłam się, na co chłopak się zaśmiał. Nie powiem, podoba mi się ten jego uśmiech. Wszystko mi się w nim podoba, ale ja go w ogóle nie znam.
*oczami Zayna*
Po tygodniu [T.I] wyszła ze szpitala. Zaproponowałem jej odprowadzenie do domu. Zgodziła się. Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nie brakowało nam tematów. Było wspaniale. Niestety droga bardzo szybko nam minęła i po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Stanąłem naprzeciwko dziewczyny i spojrzałem w jej piękne niebieskie oczy. Przybliżyłem się odrobinę i musnąłem jej policzek.
Z: Dasz mi swój numer?- zapytałem niepewnie.
T: Jasne- nie spodziewałem się, że tak szybko pójdzie. Podałem jej swoją komórkę, a ona dała mi swoją. Oboje wpisaliśmy swoje numery. Podpisałem się „Zayn :*”. Nie mogłem się opanować, musiałem dodać ten całus.
~*~
Nie mogę przestać o niej myśleć. Obojętnie co robię lub gdzie jestem ona zajmuje 100 % moich myśli i nie prędko jej z nich wyjść. Nie mogę się na niczym skupić. Muszę się z nią spotkać bo zaraz zwariuję. Postanowiłem do niej zadzwonić.
T: Tak, słucham…- odebrała po dwóch sygnałach. Gdy usłyszałem jej głos kolana mi zmiękły. Nie wiedziałem, że można zrobić takie rzeczy z człowiekiem.
Z: Hej, tu Zayn…- zaciąłem się.
T: Przecież wiem, mam twój numer głuptasie.
Z: Masz może ochotę na długi spacer w moim towarzystwie?- spytałem nieśmiało. Nigdy taki nie byłem. Poznawanie nowych ludzi przychodziło mi szybko, ale z nią to coś zupełnie innego.
T: Oczywiście, właśnie wracam do domu, więc jak chcesz to możesz już przyjść- chyba się uśmiechała, choć nie byłem do końca pewny.
Z: Dobrze, w takim razie będę za 10 minut.
T: Ok, czekam- rozłączyła się. Wziąłem klucze z szafki i wyszedłem. Do jej domu miałem niecałe 5 minut, lecz nie chciałem się spóźnić. Po dojściu na miejsce podszedłem do drzwi i zapukałem. Chwilę potem drzwi otworzyła mi ONA. O mój Boże jaka ona jest piękna…
*oczami [T.I]*
Od momentu kiedy widziałam się z Zaynem ostatni raz, nie mogłam przestać o nim myśleć. Chyba się zakochałam. Jak zobaczyłam, że to on do mnie dzwoni na moją buzię wtargnął ogromny uśmiech. Stado motylków w moim brzuchu zaczęło robić fikołki i fruwały w każdą możliwą stronę. Gdy dowiedziałam się, że chce się ze mną spotkać prawie skakałam z radości. Gdybym nie była na ulicy pewnie bym tak zrobiła. Zgodziłam się pójść z nim na spacer. Nie miałam zamiaru czekać, więc zaproponowałam od razu.
Po powrocie do domu szybko zostawiłam zrobione zakupy i pobiegłam poprawić makijaż i uczesać się. Akurat schodząc ze schodów po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Pokonałam ostatnie metry dzielące mnie od drzwi. Szybkim ruchem otworzyłam je. Jak go ujrzałam usta ułożyły się w szeroki uśmiech.
T: Cześć, poczekaj tylko wezmę swoje rzeczy i możemy iść- szybkim krokiem poszłam pozbierać telefon, klucze i wsadziłam wszystko do torebki. Po czym wróciłam do chłopaka- idziemy.
Z: Tak- złapał mnie za rękę. Nie protestowałam i uśmiechnęłam się lekko, co mulat chyba zauważył, bo również się uśmiechnął.
Szliśmy tak trzymając się za ręce. Nie rozmawialiśmy. Nie potrzebowaliśmy żadnych słów, wystarczyło, że byliśmy blisko. Usiedliśmy na jednej z wielu ławek. Nie myśląc wtuliłam się w chłopaka. Ten po chwili odsunął mnie lekko od siebie i zaczął wolno się przybliżać, po czym złączył nasze spragnione siebie usta w długim i namiętnym pocałunku. Gdy odkleiliśmy się od siebie bez zastanowienia wdrapałam się na kolana chłopaka i mocno się w niego wtuliłam. Czułam jak jego klatka piersiowa drga. Czy on właśnie się ze mnie śmieje?
T: Co szczerzysz uzębienie?- spytałam udając obrażoną.
Z: Czekałem na tą chwilę od kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem.
T: Czyli trochę dłużej niż ja…- musnęłam jego usta.
Z: Chodź, zimno się robi- i udaliśmy się okrężną drogą do mojego domu.
KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
*oczami Zayna*
Jesteśmy ze sobą już tak długo. Chciałbym, żeby nasz związek ruszył trochę dalej. Chcę się jej oświadczyć. Nie planowałem jakieś wykwintnej kolacji. Chciałem tak po prostu, normalnie, w domu.
Zadzwoniłem upewnić się, że moja ukochana jest w domu. Potwierdziła, więc wsiadłem w samochód i pojechałem do niej. Nie chciało mi się iść na pieszo, choć miałem bardzo blisko. Na miejscu byłem po 3
minutach. Zaparkowałem na jej podjeździe i podszedłem do drzwi. Nacisnąłem klamkę i wszedłem cicho do środka. Zacząłem się skradać na palcach do salonu. [T.I] siedziała na kanapie i oglądała jakiś film. Podszedłem bliżej, przybliżyłem usta do jej ucha.
Z: Stęskniłem się- wyszeptałem. Dziewczyna podskoczyła i krzyknęła. Szybko się odwróciła.
T: Zayn, chcesz żebym zawału dostała.
Z: Chodź tu do mnie kotku- rozłożyłem ręce , a chwilę potem mocno ściskałem najważniejszą kobietę w moim życiu- Chcę się ciebie o coś spytać- dziewczyna odsunęła się ode mnie.
T: Pytaj…- wyjąłem z kieszeni bluzy małe czerwone pudełeczko. Dziewczyna ze zdziwienia otworzyła usta.
Z: Wyjdziesz za mnie?- uff szybko poszło, jeszcze tylko odpowiedź.
T: Zayn… przepraszam, ale nie…- w moich oczach pojawiły się łzy.
Z: Dlaczego?- tylko tyle mogłem z siebie wydusić.
T: Zbyt krótko jesteśmy razem- nie wytrzymałem i opuściłem jej mieszkanie.
Wróciłem do domu i rzuciłem się na łóżko. Nie miałem na nic siły, więc zasnąłem.
Następnego dnia postanowiłem zadzwonić do [T.I]. Nie odbierała. Pojechałem do jej mieszkania. Stałem pod drzwiami 5 minut, ale nikt mi nie otworzył. Cały dzień spędziłem na szukaniu jej. Przeszukałem całe miasto, lecz po nieudanych próbach postanowiłem wrócić do domu po klucze do jej mieszkania i ponownie tam wrócić. Tak też zrobiłem, ale w domu jej nie było. Chciałem już wychodzić, lecz na komodzie przy drzwiach zobaczyłem białą kopertę z napisem Zayn. Otworzyłem ją, po czym wziąłem się za czytanie zaadresowanego do mnie listu.
„ Zayn, kochanie. To nie tak miało wyglądać. Kocham cię, nawet nie wiesz jak bardzo, lecz nie wiesz o mnie najważniejszej rzeczy. Jestem chora. ŚMIERTELNIE CHORA. Nie chciałam się w tobie zakochać, ale siły wyższe zdecydowały za mnie. Proszę nie bądź na mnie zły. Wiem, że ułożysz sobie życie i będziesz szczęśliwy.
Kocham cię, twoja [T.I]”
Nie wierzyłem w to, co przeczytałem. Nie to nie może być prawda. Ona nie może mnie zostawić, przecież ja bez niej nie wytrzymam.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Od jakiegoś czasu wcale nie wychodzę z domu. Siedzę i piję. Tak zamieniam się w nic nie wartego człowieka. Nie mam dla kogo żyć. [T.I] pewnie już dawno jest na tamtym świecie, a ja nawet się z nią nie pożegnałem. Nie byłem na jej pogrzebie.
Jakiś czas temu kupiłem w internecie broń. Już od dawna o tym myślę. Wziąłem jeszcze jej zdjęcie i bez dłuższego myślenia strzeliłem sobie w skronie. Teraz jestem po tej drugiej, lepszej stronie. Muszę tylko znaleźć [T.I].
*oczami [T.I]*
Od dwóch miesięcy byłam w szpitalu. Cudem udało się mnie wyleczyć. Nie mogłam to uwierzyć. Szybko spakowałam swoje rzeczy i pojechałam prosto do Zayna. Wyciągnęłam z torby klucze od jego mieszkania i otworzyłam drzwi. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Mój Zayn leżał na podłodze zakrwawiony. W ręce trzymał moje zdjęcie. Obok leżał pistolet. Bez niego nie mam po co żyć na tym świecie.

Złapałam w swoje trzęsące się dłonie broń i strzeliłam prosto w serce, po czym upadłam koło mojego ukochanego. Tam na pewno będzie nam lepiej…
__________________________________________
Hej, napisałam takiego smutnego imagina o Zaynie.
Niedługo powinien pojawić się nasz wspólny imagin o Lou. 
Natalia jest w szpitalu, ale prawdopodobnie jutro wychodzi, więc może go wrzuci :)
Do następnego Agan :*

piątek, 4 października 2013

Loui ^^

Podobno marzenia się spełniają tylko trzeba mocno w to wierzyć. Ja wierzyłam i spełniło się. Moje największe marzenie, a mianowicie chciałam poznać przynajmniej jednego z członków zespołu One Direction. To stało się szybciej, niż mogłam sobie wyobrazić. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę z nimi rozmawiała, że któregoś z nich dotknę.
A to wszystko zaczęło się od normalnego i fajnie zapowiadającego się konkursu muzycznego. Chodziłam do szkoły muzycznej. Śpiewałam i grałam na gitarze, to była moja pasja od zawsze. Czasem pisałam nawet swoje piosenki, lecz nikt o nich nie wiedział. To było moją słodką tajemnicą.
Wracając do konkursu. Wszyscy w mojej klasie twierdzili, że pięknie śpiewam. Nigdy nie mówiłam, że nie podoba mi się mój głos, bo było wręcz przeciwnie, ale nie uważałam się za najlepszą. Wiem, że są lepsi ode mnie. Ja mam jeszcze jeden ogromny problem. Wstydzę się publicznych wystąpień. Śpiewanie przed kolegami i rodziną nie sprawiało mi żadnych trudności, lecz gdy miałam wyjść do obcych, bałam się, że mnie wyśmieją. Mam momenty w swoim życiu, kiedy zamykam się w sobie i płaczę. Od jakiegoś czasu zdarza mi się coraz częściej. Konkurs mnie od tego uwolnił.
~*~
P: [T.I] mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia- urwała na chwilę, by znowu zacząć mówić- W mieście został zorganizowany konkurs, w którym miejscowe talenty mogą wziąć udział. Nagrodą jest nagranie piosenki z jakąś brytyjską gwiazdą. Jeszcze nie do końca wiadomo kto to będzie, ale wydaje mi się, że to odpowiednio motywuje cię do działania- pani spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.
T: No… nie wiem, czy to jest dobry pomysł.
[T.I.P]: Nie daj się prosić. Nie rozumiesz, że możesz nagrać swoją piosenkę z jakąś sławą? Ty się jeszcze zastanawiasz? Zgódź się- popatrzyła na mnie z miną zbitego pieska.
T: No niech wam będzie. Mogę wziąć udział, ale nie obiecuję, że od razu wygram.
P: Nie idziesz tam tylko po wygraną, może ktoś cię zauważy i zaczniesz z tą osobą współpracę?
T: Dobrze, ile mam czasu na przygotowanie piosenki?
P: Tydzień, wiem, że to jest bardzo mało, ale dowiedziałam się dopiero co. Wierzę w ciebie i wiem, że dasz radę.
T: To ja już lecę do domu. Muszę znaleźć coś odpowiedniego- zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do torby.
P: I takie nastawienie w tobie lubię. Powodzenia- poklepała mnie po ramieniu i odeszła.
Szybkim krokiem opuszczałam budynek szkoły. Lubię tu chodzić. Nie jest tak jak w innych szkołach, że każdy siedzi w ławce potulny jak baranek i grzecznie słucha pani. Tutaj każdy pracuje na swój sukces indywidualnie. Jasne, mamy nauczycieli, ale oni pomagają nam w rozwijaniu swoich umiejętności. Każdy robi co chce. Nie chcesz się uczyć grać lub śpiewać? To po co tu chodzisz?
Wychodząc poza ogrodzenie szkoły udałam się w stronę przystanku, ale w połowie drogi postanowiłam jednak się przejść. Jesienne słońce delikatnie pieściło moją skórę. Szłam ulicami Londynu rozmyślając nad wyborem piosenki.
Po 30 minutach byłam w domu. Kurtkę i buty zdjęłam w przedpokoju. Następnie poszłam prosto do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i zaczęłam szukać w swojej ulubionej liście piosenek odpowiedniego utworu. Po długich zmaganiach i kilkakrotnych zmianach zdania wybrałam Wake Me Up- Avicii. Do końca wieczoru ćwiczyłam. Na szczęście jutro jest sobota, więc nie muszę wcześnie wstawać.
Cały weekend miałam zaplanowany. Ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę. I tak było. W poniedziałek zaprezentowałam nauczycielce piosenkę.
P: Wspaniale! Teraz tylko zaplanuj sobie strój i takie tam. Chcę abyś wygrała i mam taką cichą nadzieję, że to właśnie ty będziesz zwyciężczynią.
T: Dziękuję pani. To wiele dla mnie znaczy. Obawiam się tylko tego, czy za bardzo się nie zestresuję.
P: Spokojnie, poradzisz sobie.
T: Mam nadzieję- i poszłam w swoje ulubione miejsce w tej sali, aby ponownie zaśpiewać wybrany utwór. I tak było aż do piątku.
PIĄTEK- dzień, który odmienił moje życie o 180 stopni. Dzień, w którym uwierzyłam w siebie i nie boję się już występować na dużej scenie. Dzień, w którym miał odbyć się konkurs.
Przez całą noc nie mogłam zasnąć, a jak już mi się udało to po chwili zadzwonił ten cholerny budzik. Muszę wstawać. Powoli zwlokłam się z ciepłego łóżka i stanęłam przed dużym lustrem. Zobaczyłam w nim potwora. Nie wiem, czy dam radę coś zdziałać, aby nikt się mnie nie przestraszył. Podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam kupione specjalnie na tę okazję ubrania i poszłam z nimi do łazienki. Twarz przemyłam lodowatą wodą, aby choć odrobinę się ogarnąć. Następnie umyłam zęby i ubrałam się. Został mi tylko makijaż i włosy. Po wykonaniu wszystkich czynności zeszłam na dół. Rodziców nie było, z resztą jak zawsze rano. Nie przełknęłabym dzisiaj niczego. Wypiłam tylko szklankę wody, po czym spojrzałam na zegarek. Wskazywał 10.00. Po występu została mi godzina. Zamówiłam taksówkę, która po chwili pojawiła się pod moim domem. Wsiadłam do niej i podałam kierowcy adres. Po 15 minutach byłam na miejscu. Zapłaciłam i podziękowałam. Wyszłam z pojazdu. Stanęłam przyglądając się dokładnie wspaniałemu budynkowi. Z tej czynności wyrwała mnie moja nauczycielka.
P: [T.I], już myślałam, że nie przyjdziesz. Jak tam, denerwujesz się?- zapytała patrząc się na mnie.
T: I to jak.
P: Spokojnie. Występujesz jako druga. O nic się nie martw. Jesteś najlepsza.
Z takim założeniem weszłam do środka budynku. Nie widziałam nikogo znajomego, więc udałam się za miłą panią, która zaoferowała się mi pomóc. Oznajmiła, że za chwilę wychodzi pierwsza osoba, a zaraz po tym jak wyczytają moją kolej, mam wejść na scenę.
To już zaczęło się. Jako pierwszy występował jakiś chłopak. Chciałam, aby śpiewał wieczność. Nie chciałam wychodzić na scenę. Specjalnie nie spoglądałam na widownie, aby jeszcze bardziej się nie stresować. Gdy brunet skończył, zaproszono mnie na scenę.
Z głośników zaczęła wylatywać melodia dobrze znanej mi piosenki. Po chwili zaczęłam śpiewać. Na początku miałam zamknięte oczy, lecz kiedy poczułam się pewniej otworzyłam je. Moim oczom ukazał się tłum ludzi z wymalowanym uśmiechem na twarzach. Wtedy poczułam się tak jak przy znajomych. Po wykonaniu utworu ukłoniłam się i zeszłam ze sceny. Usiadłam na drewnianym krzesełku stojącym pod ścianą i czekałam, aż wszystkie występy dobiegną końca. Tak się stało po godzinie. Nie ruszałam się z miejsca. Jak się denerwuję wolę zostać w jednym miejscu niż chodzić z kąta w kąt. Chwilę później koło mnie pojawiła się [T.I.P].
[T.I.P]: Zaśpiewałaś jak dla mnie najlepiej ze wszystkich, wygraną masz jak w banku- przytuliła mnie- Ej, spokojnie, nie denerwuj się tak.
T: Łatwo ci mówić. Nigdy w życiu się tak nie stresowałam jak dzisiaj. Ten dzień jest koszmarny. Nie wiem
co ja tu robię. Jest tutaj mnóstwo bardziej utalentowanych osób ode mnie. Nie mam szans z nimi.
[T.I.P]: Nie opowiadaj głupstw. Kochanie, wygrasz. Mówię ci, a teraz muszę lecieć, bo za chwilę ogłoszenie wyników- zaklaskała w dłonie i radośnie podskoczyła, tym samym wywołując uśmiech na mojej ponurej twarzy.
~*~
Właśnie poproszono nas wszystkich o wyjście na scenę. Dopiero teraz zobaczyłam, dla ilu ludzi wykonywałam piosenkę. Było ich mnóstwo, o wiele więcej niż mi się wydawało.
Pr: Uwaga, uwaga, proszę o ciszę. Mamy już wyniki- prowadząca spojrzała na kopertę, po czym otworzyła ją i powoli wyciągała na wierzch kartkę, na której napisane było imię i nazwisko- Zwycięzcą jest…- przedłużała- Zwycięzcą jest [T.I] [T.N]. Gratulacje!!!- Nie wierzyłam w to co przed chwilą usłyszałam. Stałam zszokowana, jakaś dziewczyna obok  poklepała mnie po ramieniu gratulując. Dopiero wtedy wszystko do mnie dotarło. Podeszłam do prowadzącej- A teraz dowiemy się z kim nasza zwyciężczyni nagra piosenkę.
Każdy spojrzał do tyłu w stronę dużych drzwi, które po chwili zostały otwarte. Zza nich zaczęły wyjawiać się postacie mężczyzn. Nie widziałam na początku kto to konkretnie, lecz gdy jedno ze świateł poszło w ich stronę myślałam, że zemdleję. Dziewczyny na widowni i scenie zaczęły piszczeć, zrobił się ogromny szum.
T: Nie, to nie może być prawda- powiedziałam cicho.
Pr: [T.I] nagra piosenkę z ONE DIRECTION- każdy zaczął klaskać. W moich oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia. 1D to mój ukochany zespół. Znam wszystkie ich piosenki na pamięć. W pokoju na ścianach wisi pełno plakatów z ich podobizną. KOCHAŁAM ICH.
Chłopcy weszli na scenę i podeszli do mnie z szerokimi uśmiechami. Liam przejął od kobiety mikrofon i zaczął mówić.
Li: W imieniu całego zespołu chciałbym ci pogratulować. Masz ogromny talent i bardzo się cieszymy, że postanowiłaś dla nas zaśpiewać. Był to dla nas zaszczyt uczestniczyć w wyborze zwycięzcy. Ogromne brawa dla tej utalentowanej i pięknej dziewczyny!- krzyknął, każdy klaskał, wiwatował. Po skończonej przemowie brunet z całych sił mnie przytulił. Moje marzenie się spełniło, ba nawet nie jedno a kilka. Chciałam ich spotkać, dotknąć, zamienić przynajmniej jedno głupie słowo, a tu… Nagram z nimi piosenkę, właśnie każdy z nich mnie przytula i gratuluje wygranej. Z każdym z osobna będę mogła porozmawiać! Nie wiem jak będę dziękować mojej wspaniałej nauczycielce i [T.I.P] za to, że kazały mi tu przyjść.
H: Brawo, nie spodziewałem się, że w takiej małej osóbce jest tak wielki głos. Jesteś najlepsza!- przytulił mnie i pocałował w policzek. JUŻ NIGDY GO NIE UMYJĘ! Nie, no dobra przesadzam. Muszę się ogarnąć i zacząć zachowywać normalnie, choć nie wiem czy w takiej sytuacji w ogóle da się zachować spokój…
~*~
Idę do studia nagrań. Już się nie mogę doczekać, aż spotkam chłopców ponownie. Od konkursu minął tydzień. Każdego dnia spotykałam się z nimi. Poznawaliśmy się. Jak człowiek wie o sobie trochę więcej niż imię to lepiej się pracuje. Tekst pisaliśmy wczoraj. Siedzieliśmy nad tym 5 godzin, ale w końcu jest i każdemu się podoba. Melodię też już mamy. Wystarczy tyko nagrać nasz śpiew. Z jednej strony bardzo się cieszę, no bo w końcu śpiewam z 1D, ale z drugiej nie chcę, żeby to wszystko się kończyło. Przez ten czas zbliżyliśmy się do siebie. Najlepiej dogaduję się z Louisem. Mam cichutką nadzieję, że będziemy się później kontaktować.
Po nagraniu i załatwieniu wszystkiego chciałam się pożegnać z chłopakami i podziękować za miłą współpracę.
Lo: Ej, gdzie ty się wybierasz?- zapytał zdziwiony.
T: No do domu. Wiem, że nie będziecie mieli czasu na kontaktowanie się ze mną, więc chcę wam bardzo podziękować, że mogłam was poznać. Jesteście wspa…- nie mogłam dokończyć, bo Lou wpił się brutalnie w moje usta. Słyszałam jak chłopcy zaczęli się cieszyć..
Lo: Nigdzie cię nie puszczę, zakochałem się w tobie i nie pozwolę ci nigdy odejść, rozumiesz?- spojrzał na mnie i musnął moje wargi.
T: Czekałam na to- rzuciłam się mu w ramiona. Chłopcy podbiegli do nas i zaczęli przytulać. Kocham tych wariatów, a Louisa KOCHAM NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE.

Gdyby nie ten konkurs i wygrana nigdy nie poznałabym tych wspaniałych chłopaków, a przede wszystkim nie znalazłabym miłości mojego życia. 
_________________________________________
Hejka, jestem z imaginem o Louisie. Mam nadzieję, że się podoba. Pisałam go na szybko, więc przepraszam jeżeli znajdziecie jakieś błędy.
Agan :*

środa, 2 października 2013

Wejść :)

Hejka wam wszystkim <3
Mam wielką prośbę 
Czy mogłybyście odwiedzić BLOGA naszych koleżanek ?
Chodzi o to, że one dopiero zaczynają i potrzebna jest mi wasza pomoc !!
Zaglądajcie do nich i komentujcie, musicie im pokazać, że prowadzenie bloga nie jest
aż tak bardzo trudne :)

A więc zapraszam :)
http://polishgirls-and-onedirection.blogspot.com/


A tu mam dla was coś jeszcze, nie wiem jak wy, ale ja się z tego śmiałam i nie mogłam przestać, a szczególnie z gościa w 56 sekundzie tego w prawym górnym rogu  ^^ ta jego mina powalająca 
https://www.youtube.com/watch?v=NOrWlPQFJZA
też chcę taki tort :**
______________________________________
Niedługo postaram się dodać nowy imagin, mam pomysł, ale nie mam czasu wybaczcie :( 
Dziękuje za cierpliwość <3/N




wtorek, 1 października 2013

Imagin Liam •◘•

L: Kochanie, zabieram cię na kolację. Ubierz się ładnie. Kocham, pa- nie zdążyłam nawet mu odpowiedzieć.
Tak cały Liam, mój kochany wariat. Ciekawe co znowu wymyślił.
Ale zaraz, skoro chce mnie zabrać na kolację, to muszę znaleźć jakąś sukienkę. A niech stracę. Liam przez cały ten czas, czyli 8 miesięcy, nigdy nie widział mnie w sukience. Po prostu nie lubię takiego stylu, ale dzisiaj zaszaleję.
Pobiegłam na górę do swojego pokoju i otworzyłam dużą, białą szafę. Wyrzuciłam z niej wszystkie ubrania i próbowałam cokolwiek znaleźć w tej stercie ubrań. Wygrzebałam trzy sukienki, lecz żadna z nich mi się nie podobała. Co one w ogóle robią w mojej szafie? Są ohydne. To oznacza, że muszę iść na zakupy. Postanowiłam zadzwonić do [T.I.P], ona zawsze potrafiła mi doradzić w sprawie ubrań i nie tylko. Wyciągnęłam z kieszeni moich spodni telefon i wybrałam numer mojej przyjaciółki. Po kilku sygnałach odebrała:
P: Halo…
T: Hej mała, nie chciałabyś spędzić tego wspaniałego dnia ze swoją jedną, najukochańszą i wspaniałą przyjaciółką?- zapytałaś szeroko się uśmiechając.
P: Co takiego znowu zrobił Liam, że jesteś taka szczęśliwa?- jak ona dobrze mnie zna…
T: Zaprosił mnie na kolację i właśnie z tego powodu chciałabym pójść po jakąś seksowną sukienkę.
P: Hola, hola, czy ja dobrze słyszę? Ty i sukienka? To jakaś nowość… Musisz naprawdę być przejęta tą kolacją- wiedziałam, że się uśmiecha.
T: To co? Pójdziesz ze mną?- zapytałam z nadzieją.
P: Oczywiście, będę u ciebie do 10 minut- powiedziała i się rozłączyła.
Muszę się zbierać, bo inaczej się nie wyrobię. Wybrałam pierwsze lepsze ciuchy leżące na podłodze i przebrałam się w nie. Schodząc ze schodów zadzwonił dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to [T.I.P], więc zabrałam telefon i klucze, i opuściłam mieszkanie zamykając za sobą drzwi. Wsiadłyśmy do wozu przyjaciółki i udałyśmy się w kierunku centrum handlowego. Po drodze rozmawiałyśmy o tej kolacji. Dzisiaj nie myślę o niczym innym, tylko o tym.
Weszłyśmy do ogromnego budynku z mnóstwem sklepów. Nie miałyśmy pojęcia do jakiego sklepu pójść najpierw. Gdy już wpadłyśmy w szał zakupów przymierzałyśmy przeróżne ubrania i robiłyśmy sobie zwariowane zdjęcia. Po jakiś 3 godzinach w końcu znalazłyśmy tą moją wymarzoną sukienkę do tego dobrałyśmy torebkę i buty. Następnym celem był fryzjer, który miał ogarnąć moje włosy, które akurat dzisiaj nie chciały wyglądać tak jak powinny. Po załatwieniu wszystkiego w końcu wróciłam do domu. Wyciągnęłam z torebki telefon. Okazało się, że mam jedną nieprzeczytaną wiadomość. Była od NIEGO.
Spojrzałam na zegarek 18.00. Mam dwie godziny. Najpierw wezmę szybki, orzeźwiający prysznic. Po wykonanej czynności poszłam do pokoju i usiadłam przy toaletce. Wyciągnęłam potrzebne kosmetyki i pomalowałam się. Później rozczesałam włosy, ale zostawiłam je rozpuszczone. Ostatnią rzeczą jaka mi została to ubranie się. O 19.50 byłam gotowa.
*oczami Liama*
Pod dom [T.I] dotarłem trochę wcześniej. Nie chciałem się spóźnić. To było dla mnie bardzo ważne. Kocham ją i chcę w końcu to zrobić. Chcę się jej oświadczyć, powiedzieć ile dla mnie znaczy, choć mówię jej to codziennie. Mówię jak bardzo ją kocham, i że jest najważniejszą osobą w moim życiu. Jesteśmy ze sobą niecały rok, ale ja czuję, że muszę to zrobić. Chcę ją mieć przy sobie już do końca swoich dni. Z nią i tylko z nią. Z MOJĄ ukochaną.
Wysiadłem z samochodu i podbiegłem do drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem umieszczonym po prawej stronie. Chwilę poczekałem i drzwi otworzyły się. Ujrzałem wtedy moją piękną JESZCZE dziewczynę. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. ONA miała na sobie sukienkę. Pierwszy raz widzę ją w takim stroju. Przyzwyczaiłem się do jej stylu ubierania i nie przeszkadzało mi to, ale teraz musi częściej się tak pokazywać.
L: Wow, kochanie bosko wyglądasz- przybliżyłem się do niej i złożyłem na jej malinowych ustach słodki pocałunek, który z chwilą stawał coraz to bardziej namiętny. Oderwaliśmy się dopiero, gdy zabrakło nam tchu. W tym samym momencie szeroko się uśmiechnęliśmy.
T: Dziękuję, to wszystko dla ciebie- okręciła się wokół własnej osi i zachichotała. Uwielbiałem jej śmiech. Nienawidziłem tego jak płakała. Nie myśląc dłużej złapałem ją za rękę i wyszliśmy z domu. Otworzyłem drzwi od samochodu [T.I], która chwilę potem siedziała na miejscu pasażera. Ja zająłem miejsce kierowcy i ruszyliśmy.
*oczami [T.I]*
Ciekawi mnie gdzie on zamierza mnie zabrać… Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony na tę sukienkę. Powinnam częściej chodzić tak ubrana. Mogę szczerze powiedzieć, że podoba mi się to jak wyglądam. Rozmyślenia przerwał mi mój ukochany.
L: O czym tak myślisz?- zapytał spoglądając w moją stronę.
T: O tym gdzie mnie zabierasz i o tym, że częściej powinnam nosić sukienki- odpowiedziałam z uśmiechem.
L: Jestem dokładnie tego samego zdania kochanie. Niedługo będziemy na miejscu- to były ostatnie słowa, które wymieniliśmy podczas naszej podróży. Po jakiś 15 minutach dojechaliśmy pod mały domek- Jesteśmy- powiedział i wysiadł z auta, co po chwili zrobiłam również ja. Chłopak podbiegł i pomógł mi wysiąść. Podziękowałam uśmiechem i gdy poczułam lekki wiaterek wtuliłam się w cieplutkie ciało Liama.
Po dojściu do drzwi brunet otworzył je i oboje weszliśmy do środka. To co tam zobaczyłam totalnie wybiło mnie z rytmu. Moim oczom ukazała się reszta zespołu ubrana w garnitury. Wyglądali jak kelnerzy. Myślałam, że za chwilę wybuchnę śmiechem, ale się opanowałam. Harry gestem ręki zaprosił nas do stołu. Liam odsunął mi krzesło, a sam zasiadł naprzeciwko mnie. Z szerokim uśmiechem wpatrywałam się w jego piękne oczy. Tę magiczną chwilę przerwali nam chłopcy, którzy przynieśli danie.
Z: Proszę bardzo i smacznego- naprawdę zachowywał się jak kelner.
T: Dziękuję, Zayn- odpowiedziałaś.
L: Smacznego kochanie.
T: Nawzajem- powiedziałaś i oboje zaczęliście jeść. Gdy talerze były już puste Lou postawił na stole drogie wino i mrugnął do Liama. Nie miałam zielonego pojęcia, o co może im chodzić, ale po chwili wszystko się wyjaśniło. Liaś wstał i trzęsącymi się rękoma zaczął czegoś szukać w kieszeni marynarki. Po chwili wyjął z niej malutkie czerwone pudełeczko.
L: [T.I], kochanie czy zgodziłabyś się zostać panią Payne i tym samym uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi?- zapytał mocno zdenerwowany. Mnie momentalnie w oczach pojawiły się łzy.
T: Liam… ja…
H: No zgódź się…- powiedział, na co inni pokiwali twierdząco głowami.
T: Nie- odparłam i najszybciej jak mogłam wybiegłam z domu.
Nogi powoli odmawiały mi posłuszeństwa, łzy zamazywały mi obraz. Nie mogłam złapać powietrza, dusiłam się. Nagle potknęłam się i od razu upadłam na ziemię. Jak na złość zaczęło lać. Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne? Łzy leciały po moich policzkach jak rwąca rzeka. Nie mogłam ich opanować. Nawet nie wiem , czy tego chciałam.
Pewnie teraz zadajecie sobie pytanie dlaczego mu odmówiłam i jaką muszę być kretynką…
To nie jest takie proste.  Jest jedna rzecz, o której wiem tylko ja i [T.I.P], ale jestem pewna, że ona nikomu nie wygada. Chłopcy nie mają pojęcia o co może mi chodzić i dlaczego uciekłam. Gdy na moment się uspokoiłam, za chwilę znowu przed oczami miałam obraz klękającego przede mną Liama i znowu płakałam.
L:[T.I]- ktoś mnie wołał, podniosłam się i próbowałam biec, lecz nie mogłam. Ponownie upadłabym na zimną ziemię, gdyby nie silne ręce, które złapały mnie w talii i z całych sił wtuliły w swoje ciało. Ten zapach! To był Liaś. Mój Liaś- Kotku, dlaczego uciekłaś? Co się stało?- zadawał mnóstwo pytań.
T: Li… Liam, ty… ty o czymś nie wiesz- łzy zalały całą moją twarz.
L: Shhh… spokojnie. Opowiedz mi wszystko.
T: Ty mnie za to znienawidzisz.
L: Nie znienawidzę cię. Nie umiałbym. Mów…- szeptał mi spokojnie do ucha.
T: Bo… bo jeszcze zanim cię poznałam nie miałam tylu pieniędzy i nie żyłam tak jak teraz. Wtedy było zupełnie inaczej. Zarabiałam…- tu urwałam, by spojrzeć w jego piękne oczy- Ja… ja byłam prostytutką. Nie miałam pieniędzy nawet na te głupie waciki. Musiałam mieć szybko jakieś pieniądze, a nie było wtedy szans, żeby mnie przyjęli do normalnej pracy. Ja tego nie chciałam. Namówiła mnie do tego koleżanka. Ona do tej pory tak pracuje. Ja już nie mogłam. Przestałam, gdy poznałam ciebie. Odmieniłeś moje całe życie. Znalazłam pracę, mam wspaniałego chłopaka, który pewnie teraz się mnie brzydzi- mówiłam jak najszybciej się da, aby mieć to za sobą.
L: Nie brzydzę się tobą, może by tak było jakbyś nie przerwała tego. Kocham cię i to się nie zmieni. Jeżeli nadal sądzisz, że nie chcesz ze mną być, bo byłaś prostytutką, to odejdź, a jak mnie kochasz to zostań i wyjdź za mnie- ponownie wyjął pierścionek zaręczynowy.
T: Nigdy nie mogłabym powiedzieć, że od ciebie odejdę, bo ja cię kocham najbardziej na świecie. To ty mnie wyciągnąłeś z tego gówna i tak, zostanę twoją żoną- wtedy na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. W oczach widziałam szalejące iskierki szczęścia. Bez namysłu wpiłam się w te słodkie usta. Całowaliśmy się do utraty tchu. Po odklejeniu się od siebie chłopak włożył na mój palec piękny pierścionek, następnie rzuciłam mu się na szyję.
Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Cieszę się, że to wszystko się wyjaśniło, a przede wszystkim cieszę się z tego, że Liam mnie nie zostawił, bo wtedy nie wiem co bym zrobiła.
*oczami Liama*
Po wysłuchaniu jej historii z przeszłości nie mogłem się na nią gniewać. Wyciągnąłem pierścionek i po raz kolejny się oświadczyłem. Nie wiecie jak się cieszę z tego, że się zgodziła. Gdybym mógł skakałbym z radości ale wolę się opanować, bo boję się, że po tym [T.I] odeszłaby ode mnie.
Po wszystkim wróciliśmy do domku, w którym byli chłopcy. Gdy ujrzeli nas razem zaczęli wariować i podbiegli do nas. Myślałem, że za chwilę mnie uduszą. Później rzucili się na moją ukochaną.

L: Dobra, koniec, bo udusicie moją przyszłą żonę i co wtedy będzie?- powiedziałem na co chłopcy puścili [T.I]. Podałem jej rękę, którą złapała i wpiłem się w jej usta. To jest najlepszy dzień mojego życia. Nigdy go nie zapomnę J
________________________________________________
Hej, co tam u was, bo u mnie jakoś leci ;)
Postanowiłam teraz napisać o Liamie i mam nadzieję, że się podoba :) 
Kocham was i bardzo bardzo bardzo dziękuję za te wszystkie komentarze :***
Agan :*