czwartek, 27 lutego 2014

Imagin Harry cz. 1 ☺☻☺

DZIĘKUJEMY ZA PONAD 100.000 WEJŚĆ <3

 Wakacje to moja ukochana część w roku. W sumie teraz to wakacje mam już przez cały okrągły rok, lecz niestety przez większą część tego czasu nie ma słońca, co nie jest tego dobrą stroną.
Jak co dzień siedziałam na nagrzanym od słonecznego blasku piasku. Związałam niesforne włosy, które po wpływem ciepłego lekkiego wietrzyku, rozwiewały się w każdą możliwą stronę.
Przez jakiś czas wpatrywałam się w błękitną, falującą przestrzeń przede mną. Była ogromna i wydawała się nie mieć końca. Lubiłam tak czasem myśleć jak jest po drugiej stronie tej obszernej wody. Może tam jest lepiej, nie ma żadnych problemów i każdy z osobna żyje sobie jak w raju? A może jest jeszcze gorzej niż tutaj…
Może kiedyś nadejdzie taki czas, kiedy będzie mi dane tam pojechać i sama się przekonam jak tam jest.
Gdy nadszedł czas, że powoli to patrzenie i rozmyślanie zaczęło mnie nudzić, wyjęłam z plecaka gruby, duży zeszyt i miękki ołówek.
Może to się wydawać dziwne, ale praktycznie każdego dnia znajduję w tym miejscu coś co totalnie przykuwa moją uwagę i mogę to coś narysować. Tym razem też tak było. Całkowicie pochłonięta rysowaniem nie zwracałam na nic uwagi. W tym miejscu można było się całkowicie skupić na wykonywanej przez siebie czynności, ponieważ nikt tutaj nie przychodził oprócz mnie.
-Wow, świetnie rysujesz- ktoś przerwał mi w dalszej twórczości. Spojrzałam na pochylającego się nade mną chłopaka z brązowymi lokami. Na jego nosie swoje miejsce znalazły okulary przeciwsłoneczne, które po chwili nałożył na głowę, by móc lepiej się przyjrzeć.
- Dziękuję- posłałam mu delikatny uśmiech i zamknęłam zeszyt- Nigdy cię tu wcześniej nie widziałam- postanowiłam pociągnąć rozmowę.
- Tak, bo nie jestem stąd- oznajmił szybko- Mogę?- wskazał palcem na zeszyt. Nie do końca przekonana pokiwałam głową na znak zgody i podałam mu przedmiot, który trzymałam w ręce. Chłopak przejął go z szerokim uśmiechem i usiadł koło mnie. Zaczął dokładnie przyglądać się każdemu szczegółowi wszystkich moich rysunków.
- Wow, to jest naprawdę dobre… Nic z nimi nie robisz, tyko trzymasz w zeszycie?- zapytał zdziwiony.
- Co jakiś czas moje prace są wystawiane w tutejszej galerii, ale i tak nikt nie wie kim jest i bardzo się z tego cieszę.
- Dlaczego?
- Rysuję dla przyjemności, a nie dla pieniędzy czy sławy.
- Dobre słowa- uśmiechnął się i wrócił do podziwiania obrazków.
- Jak ty masz w ogóle na imię?- dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie znam jego imienia.
- Harry- wyciągnął w moją stronę rękę i zniewalająco się uśmiechnął. Dobrze, że siedziałam, bo nie wiem czy bym ustała, bo nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
- [T.I]- uścisnęliśmy sobie dłonie, a po moim ciele w ułamku sekundy przeszły przyjemne dreszcze. Boże [T.I] ogarnij się…
- Więc… Harry, co tu robisz?- zapytałam z ciekawości.
- Przyjechałem do mojego przyjaciela Louisa na jakiś czas.
- Do Tommo?- nie wiedziałam, czy chodziło nam o tego samego Louisa.
-Taak, skąd ty go znasz?
- Przyjaźnimy się już od dawna.
- Nic mi o tobie nie wspominał.
- O tobie też nic nie mówił- odparłam- Ile się znacie?
- Znamy się od małego. Kiedyś mieszkaliśmy obok siebie. Nasze mamy się przyjaźnią i nam też tak zostało- uśmiechnął się na wspomnienia, które momentalnie pojawiły się w jego głowie- Teraz już nie jest tak samo. On mieszka tutaj, ja w Londynie. Widzimy się raz na jakiś czas.
- Tak jakby zabrałam ci przyjaciela- powiedziałam smutno.
- Nie, nawet tak nie myśl. Na pewno nie zabrałaś mi Louisa. Po prostu ty jesteś tutaj na miejscu, a ja w Londynie. Nie mamy zbytnio możliwości częstego widywania się, ale za to jak już któryś z nas przyjedzie to próbujemy spędzić ze sobą każdą wolną chwilę.
- A teraz? Czemu nie jesteś z Lou?
- Bo on musiał coś załatwić…
- A no tak, mówił mi coś, że idzie na rozmowę o pracę- olśniło mnie.
- No widzisz, nawet ja tego nie wiem- zaśmiał się.
- To może w ramach twojego wolnego czasu opowiesz mi coś czego nie wiem o Tommo, a ja spróbuję ci
coś opowiedzieć na jego temat, co ty na to?- podniosłam wyżej brwi w oczekiwaniu na jego odpowiedź.
-Jasne, czemu nie…- chłopak podniósł się i podał mi rękę, którą złapałam i tak z jego pomocą wstałam z ciepłego piasku. Zabrałam swoje rzeczy i razem ruszyliśmy w stronę mojej ulubionej kawiarni.
W czasie drogi dużo rozmawialiśmy, nie tylko o Lou, ale także o nas. W pewnych momentach czułam się jakbym rozmawiała z Louisem. Widać, że spędzali ze sobą mnóstwo czasu, bo ich zachowanie w niektórych sytuacjach było podobne, a nawet takie same.
Po dojściu na miejsce zamówiliśmy lody i coś do picia. Kontynuowaliśmy naszą rozmowę. Była taka swobodna, bez żadnych cichych chwil. Zawsze mieliśmy coś do powiedzenia. Co jakiś czas wybuchaliśmy niepohamowanym śmiechem, a ludzie będący w kawiarni rzucali nam dziwne spojrzenia, ale nie zwracaliśmy na nich uwagi.
- No, to gdzie teraz idziemy?- zapytał brunet po wyjściu z małego budynku.
- Nie…- nie dane mi było dokończyć, bo rozdzwonił się telefon Harrego. Chłopak wyciągnął urządzenie z kieszeni, po czym spojrzał na wyświetlacz, a następnie na mnie.
- To Lou- powiedział i odebrał. Nie słyszałam jego rozmowy, bo chłopak oddalił się ode mnie, a do mnie napisała koleżanka, więc zajęta byłam odpisywaniem na smsa.
- Idziemy do Louisa- odparł, chowając aparat ponownie do kieszeni. Stanął naprzeciwko mnie i z zapałem wpatrywał się w moje oczy. Zatraciłam się w tych zielonkach bez końca.
- Tak, tak- powiedziałam, gdy zorientowałam się, że wpatrujemy się w siebie zbyt długo. Zaczęłam iść w bardzo dobrze znanym mi kierunku. Harry jeszcze chwilę stał w tym samym miejscu, lecz po chwili podbiegł do mnie dorównując mi kroku.
Przez całą drogę do domu Tomlinsona żaden z nas się nie odezwał. Nie wiem co było tego przyczyną, ale wolałam już nic nie mówić, niż powiedzieć o jedno słowo za dużo.
- Stało się coś- zapytał w końcu.
- Nie- odpowiedziałam cicho- Nie, a co miało się stać?
- No właśnie nie wiem, nie odzywasz się do mnie przez całą drogę.
- Tak po prostu…- powiedziałam i otworzyłam furtkę, a następnie weszłam na teren posesji. Doszłam do drzwi i kilka razy zapukałam. Nie musieliśmy długo czekać, bo po krótkiej chwili drzwi otworzył nam uśmiechnięty od ucha do ucha Louis.
- Czeeść- przywitał nas roześmiany chłopak.
- Hej- musnęłam jego policzek- Co ty taki radosny?
- Właśnie widzę dwójkę moich najwspanialszych przyjaciół. Mam być smutny z tego powodu?
- Nie, jasne, że nie- uśmiechnęłam się i zdejmując wcześniej buty przeszłam do salonu.
Słyszałam jak chłopcy się witają. Muszę w najbliższym czasie wypytać Louisa, dlaczego nic mi nie mówił o Harrym.
- Skąd wy się znacie?- zapytał trochę zdziwiony Lou.
- Poznaliśmy się dzisiaj zupełnie przypadkowo- oznajmiłam uśmiechając się do Harrego.
- Stary, wiesz jak ona rysuje?- odezwał się Harry- Nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem. To jest po prostu świetne.
- Wiem, widziałem już nie raz. Niestety [T.I] jest tak uparta, że nic więcej nie chce zrobić ze swoim talentem, niż co jakiś czas wystawienie w galerii- obydwoje znacząco się na mnie spojrzeli.
- No co? Już to ci dzisiaj mówiłam Harremu, a tobie mówię cały czas- wskazałam na Louisa- Że nie chcę z tym nic zrobić. Rysuję dla siebie.
- Dobra, ale moje zdanie na ten temat znasz- Tommo wzniósł ręce w geście poddania. Pokręciłam tylko głową i usiadłam na kanapie.
- To co robimy?- spytał Hazz.
- Możemy iść do jakiegoś klubu- powiedział Louis.
-Jestem za- oznajmiłam, a Harry mnie poparł- Dobrze, w takim razie idę do domu się przebrać- zabrałam swoje rzeczy i założyłam buty.
- Będziemy po ciebie o 20- Lou krzyknął z salonu.
Nic już nie powiedziałam, tylko opuściłam jego dom i skierowałam się w stronę swojego. Nie mieszkaliśmy od siebie daleko, z czego bardzo się cieszyłam, bo nie musiałam długo iść. Po niecałych 10 minutach byłam na miejscu. Bez zastanowienia skierowałam się do mojego pokoju i podeszłam do szafy. Musiałam wybrać odpowiedni strój. Zaczęłam wyciągać kilka zestawów i rzucać je na łóżko. Miałam ogromny dylemat co do wybrania odpowiednich ubrań, lecz w końcu mi się udało. Był to w sumie normalny strój, ale na co dzień bym go nie założyła. Wolę luźniejsze rzeczy. Udałam się ze wszystkim do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i zrobiłam makijaż, po czym szybko się ubrałam. Wychodząc z pomieszczenia spojrzałam na zegarek. Miałam tylko 5 minut. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i schowałam je do małej kopertówki. Założyłam jeszcze buty i byłam gotowa. Akurat w tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Zeszłam na dół i chwytając w swoją dłoń pęk kluczy otworzyłam drzwi i od razu wyszłam na zewnątrz. Chłopcy powitali mnie szerokim uśmiechem i grzecznie czekali aż zamknę drzwi.
- Bosko wyglądasz- Harry normalnie pożerał mnie wzrokiem.
- Dziękuję- odpowiedziałam.
- Idziemy- odezwał się Lou.
Tak jak powiedział, tak zrobiliśmy. Do klubu na szczęście nie było daleko, ale gdy tam doszliśmy powitała nas cholernie długa kolejka. Nie chciało mi się tu stać nie wiadomo ile, ale skoro chcemy się dobrze bawić, to niestety musimy. Zaczęłam się kierować na koniec kolejki, ale zatrzymał mnie głos Harrego.
- A ty mała gdzie się wybierasz?- powiedział z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Do kolejki- stwierdziłam najoczywistszą rzecz pod słońcem.
- Zamierzasz tu czekać? Chodź- złapał mnie za rękę i wszyscy poszliśmy w stronę wejścia, przy którym stało dwóch ochroniarzy.
- Siema Steve- loczek kiwnął do jednego z mężczyzn.
- Harry?- zapytał zdziwiony- Co ty tu robisz? Dawno cię tu nie było!
- Racja- przyznał- Ale jak już się pojawiłem, to chyba nie będziesz kazał mi tu stać i czekać na wejście, hm?- aaa to taki miał plan. Sprytnie.
- No jasne, wchodźcie- facet spojrzał na mnie i przeleciał wzrokiem moje ciało, po czym się uśmiechnął. Dziwnie się poczułam, ale delikatnie go odwzajemniłam i razem za chłopakami weszłam do środka.
- Idę do baru- poinformował nas Louis. Pokiwaliśmy tylko głowami i spojrzeliśmy na siebie.
- Zatańczysz?- zapytał Hazz wskazując na parkiet, na którym tańczyło mnóstwo ludzi.
- Jasne- uśmiechnęłam się i złapałam jego rękę. Chłopak przepychał się między ludźmi, ale nie puszczał mojej ręki. W końcu dotarliśmy do środka.
Na początku nie wiedziałam co mam robić i czułam się jakby każdy na mnie patrzył, ale z czasem zapomniałam o otaczających nas ludziach. Byliśmy tylko my.
W pewnym momencie poleciała wolniejsza muzyka. Rozejrzałam się wokół. Wszystkie pary przytulone do siebie kołysały się w rytm muzyki. Spojrzałam na mojego towarzysza lekko speszonym wzrokiem, nie za bardzo wiedząc co mam zrobić. Chłopak na szczęście mi to ułatwił, bo złapał za moje ręce i położył je na swoim karku, a swoje przeniósł na moją talię. Przymknęłam oczy i dałam się ponieść chwili. W pewnym momencie poczułam delikatny pocałunek na mojej szyi. Oderwałam się wolno od chłopaka patrząc na niego i już miałam coś powiedzieć, ale Harry wpił się w moje usta. Nie wiem dlaczego, ale od razu odwzajemniłam pocałunek. Nikt jeszcze mnie tak nie całował, to było cudowne. Gdy brakowało nam oddechu oderwaliśmy się od siebie i od razu spojrzeliśmy sobie w oczy i szeroko się uśmiechnęliśmy, po czym wtuliłam się w niego i kontynuowaliśmy nasz taniec.
Zapomniałam o tym, że chłopak nie jest stąd i w końcu wróci do Londynu. Starałam się o tym nie myśleć.
_________________________________________
Heej, dawno mnie tutaj nie było, po pierwsze brak weny, po drugie nie było mnie tydzień w domu i nie miałam dostępu do neta, ale już jestem i dodaję nowego imagina. 
Straaasznie się z nim męczyłam, ale w końcu coś mi się udało napisać i tak oto jest. Mam nadzieję, że jest aż taki łzy i wam się podoba :) 
Napiszę jeszcze jedną część i zobaczę jak wpadnę na jakiś fajny pomysł to napiszę kolejne :D
Macie do mnie jakieś pytania to zapraszam na aska :)
Wiem, że się powtarzam, ale przypominam o konkursie, który jest do końca lutego, a wszystkie potrzebne informacje macie tutaj -> KONKURS
Chce ktoś dedyka do następnej części???
15 komentarzy= nowy imagin 
Buziaki, Agan :***

wtorek, 25 lutego 2014

Niall XD cz. 8 (ostatnia ;( )

Po chwili moja rozmówczyni zjawiła się u mnie i nadal obmyślaliśmy plan. [ T.I ] musiała wyznać mi prawdę co do uczuć. Czekałem na nią razem z Amy. Według informacji Louisa powinna tu być lada chwila. Nie myliło mnie to. 5 minut później usłyszałem jak drzwi się otwierają, przytuliłem się jeszcze bardziej do dziewczyny i czekałem na reakcje [ T.I ]. Dziewczyny weszła do pokoju i gdy zobaczyła mnie przytulającą się do Amy wybiegła, a ja mogłem kontynuować mój plan dalej. Podziękowałem przyjaciółce że pomogła mi w załatwieniu tej części planu i poszedłem szukać [ T.I ] , co nie było aż tak trudne bo przed Akademikiem ustawiłem Zayna i Harrego żeby na wszelki wypadek tam byli. Wyszedłem przed Akademie i ujrzałem Zayna. Powiedział mi że Hazz poszedł za dziewczyną i nie dawno przysłał SMS-a że są w parku koło fontanny. Poszliśmy, a raczej pobiegliśmy tam razem. Po kilku minutach byłem już na miejscu. Chłopcy życzyli mi powodzenia i udali się w swoją stronę. Zobaczyłem dziewczynę która siedziała na krawędzi fontanny, a jej łzy kapały do tryskającej wody. Nie chciałem by przeze mnie płakała, ale chciałem żeby była moja. Podszedłem do dziewczyny i usiadłem obok niej nawet nie patrzała kto podszedł. Objąłem ją a ona wtuliła się w mój tors.
- Dlaczego?- spytała- Dlaczego miłość jest cierpieniem?- spytała ponownie.
- Nie jest jeśli druga osoba odwzajemnia twoje uczucia.- odpowiedziałem.
- Ale on nie odwzajemnia ich on woli inną- żaliła się, chyba nie zdawała sobie sprawy że to ja przy niej siedzę.
- Nie mów tak, jeśli cię nie kocha nie zasługuję na ciebie. Mogę spytać kim on jest? - nie wiedziałem czy mi odpowie.
- Ty.- powiedziała, a ja w tej chwili zrozumiałem że ona wiedziała że to ja przy niej jestem.

*TWOJA PERSPEKTYWA*
-Ty.- powiedziałam. Bałam się jego reakcji ale on był tym jedynym. Pierwszym i ostatni i zrozumiałam to dopiero przez zazdrość. Jaka ja byłam głupia. Co teraz? Co jeśli mnie odrzuci? Na pewno to zrobi on może mieć każdą, a ja nikogo. Popatrzyłam na niego na jego twarzy malował się uśmiech. Nie wiedziałam czemu.
- Ja jestem twoją miłością?- spytał ciągle się szczerząc. Kiwnęłam głową na "tak" i opuściłam wzrok patrząc na swoje buty.  Poczułam czyjeś ręce na twarzy, które ujęły ją i podniosły. Teraz patrzyłam się w piękne niebieskie oczy. Były jak ocean, spokojne. Po chwili chłopak wpił się w moje usta. Na początku zaskoczyło mnie to,ale tak długo pragnęłam poczuć ten smak  że nie zastanawiając się  długo oddałam pocałunek. Oderwaliśmy się kiedy zabrakło nam tchu. Cholerny tlen! Wpatrywałam się w Nialla a on we mnie.
- Nie chcę żebyś już płakała nie przeze mnie.- powiedział
- Jak mam nie płakać skoro moja połówka serca należy do kogoś kto już swoją komuś oddał.- oznajmiłam mu. Ten tylko lekko się uśmiechnął i posadził mnie sobie na kolanach.
- To nie prawda, moja połówka należy do ciebie- poweidział.
- Ale jak to? A co z tą twoją dziewczyną?- spytałam.
- Z Amy? Hah to moja przyjaciółka. Znaliśmy się jeszcze w piaskownicy. Byliśmy sąsiadami. Poprosiłem ją o pomoc i się zgodziła.
- Czyli to wszystko wymyśliłeś? Dlaczego?- nie rozumiałam ani słowa.
- Pamiętasz kiedy Lou zabrał cię na kolację, a ja wtedy przyjechałem?- kiwnęłam głową- To było z zazdrości. Z zazdrości o ciebie. Zrozumiałem że się w tobie zakochałem i nie mogłem nic z tym zrobić bo wiedziałem że ty nie odwzajemniasz moich uczuć. Wymyśliłem  że zbliżę się do ciebie jako przyjaciel, ale potem zjawił się Federico i nie wiedziałem co mam zrobić. Obmyśliłem z chłopakami plan i postanowiliśmy że zniknę i wrócę po kilku tygodniach z "moją dziewczyną", żebyś ty stała się zazdrosna i mnie pokochała.- wyjaśnił mi wszystko.
- Po pierwsze twój plan był za bardzo skomplikowany, po drugie mogłeś mi od raz powiedzieć co czujesz i razem byśmy to rozwiązali, po trzecie Louis ci wszystko opowiedział?- spytałam
- Tak, każdy szczegół- powiedział uśmiechnięty.
- Zabiję kretyna!- wykrzyczałam.- Ale nieźle się starałeś o mnie. Wybaczam ci.- powiedziałam i pocałowałam chłopaka.
- Kocham cię- powiedział.
- Ja ciebie też.- wróciliśmy razem do Akademika, jako oficjalna para, a Tommo nieźle zjechałam, chłopak przeprosił, ale i tak już nigdy więcej nie zdradzę mu żadnej tajemnicy!

*ROK PÓŹNIEJ*
Wszyscy razem właśnie opuszczamy Akademię. Wreszcie nadszedł ten czas. Skończyliśmy szkołę i teraz czas na normalne życie. Wsiedliśmy razem z Niallem do auta, a za nami wsiedli chłopcy. Powiem szczerze że kilka łez się polało. Miejsce w którym znajdowałam się przez ostatni czas, było miejsce poznania wspaniałej 5 przyjaciół w tym mojego chłopaka, a bardziej już narzeczonego od tygodnia. Oświadczył mi się przy fontannie gdzie wyznaliśmy sobie miłość. Jak się okazało czwórka tych wariatów podsłuchiwała nas zza krzaków i gdy tylko powiedziałam "TAK" wszyscy wyskoczyli i rzucili się na nas, tym samym przewracając nas na ziemię. Teraz jechaliśmy do naszego wspólnego domu,  a raczej wilii, w której wszyscy zamieszkamy. Przez ostatni rok wszystko się zmieniło. Chłopcy się zmienili, poznali dziewczyny z którymi są szczęśliwi, a ja mam nadal Niall który jest strasznie opiekuńczy. Dojechaliśmy pod nasz dom, w którym stworzymy wspaniałą rodzinę.Co ja mówię my już jesteśmy rodziną!

UntitledTHE END!
Wreszcie skończyła tego imagina. Nigdy nie pisałam aż tak wieloczęściowego i jeszcze aż tak wymieszałam to wszystko. Robiłam wszystko żeby was zmylić co do kolejnych części. Strasznie się cieszę że ten imagin wam się podobał i zebrał aż tak dużo komentarzy! Jeśli macie do mnie pytania to tu : http://ask.fm/blogger_com. Jeśli ktoś chce więcej Louisa zapraszam na mojego bloga, gdzie pojawił się kolejny rozdział. To chyba na tyle, ja zabieram się do pisania kolejnych opowiadań, a wy zabierajcie się do komentowania!!!
15 KOMENTARZY= KOLEJNY IMAGIN!!!
 Nika 

poniedziałek, 24 lutego 2014

Niall by Niallowa



DEDYCZKA DLA ANANY
Wreszcie się doczekałaś!!! 
Dziewczyny nic nie dodają, to pomyślałam,że zrobię wam niespodziankę i coś napiszę, zaczęłam go już dawno pisać, ale jakoś nie było czasu go rozwinąć :D Na szczęście znalazłam we łbie dużo weny i takie coś wyszło 
MIŁEGO CZYTANIA :*
 Jest mega długi ostrzegam  :*
piosenka
Druga piosenka 
Trzecia piosenka 

Dobra uczennica liceum. Fejm szkoły. Córka znanego menagera na całym świecie. Dziewczyna Nialla Horana. Pewnie myślicie czego chcieć więcej? Otóż brakuje mi szczęścia. Wszyscy mnie lubią, ale to tylko zasługa mojego ojca. Zależy mu tylko na pieniądzach i sławie jego podopiecznych. Kazał mi ! Kazał swojej jedynej córce udawać ten cholerny związek!! Niall był wspaniałym chłopakiem, ale nie darzyliśmy się uczuciem. Byliśmy zmuszani, robiliśmy wszystko na pokaz. Oboje nie czuliśmy się spełnieni.
 *kolejny dzień*
Tak jak zwykle, blondynek przyjechał po mnie do szkoły. Wszyscy gapili się co robimy. To było żenujące, bardzo chciałam być teraz kimś zupełnie innym, nie lubiłam być w centrum uwagi, niestety od zawsze miałam gapiów. Niall złączył nasze usta w długim namiętnym pocałunku.  Zabrał moją torbę i wsiedliśmy do czarnego Volvo. Wysiedliśmy pod domem chłopaków, od razu udałam się do pokoju "mojego chłopaka" i rzuciłam się na łóżko. Wzięłam białego kindla, którego niedawno kupiłam, by nie nudzić się tu i zaczęłam czytać wspaniałą powieść. Mój spokój przerwał niebieskooki, siadający tuż przy mnie i przyglądający się czynności którą robię. 
- No?- zapytałam ozięble
- Nie nic. Po prostu, zastanawiałem się, co robisz.
-Czytam. To wszystko ?- Nie miałam ochoty widzieć nikogo z ich głupiego zespołu
- Może przejdziemy się ? - zapytał z obawą
- Musimy ?-dlaczego jestem dla niego taka surowa? przecież on nic nie zrobił-Naprawdę nie mam ochoty
- Dobrze by było, twój ojciec powiedział.....- Przerwałam mu
-Nie obchodzi mnie co mój ojciec powiedział! Nie przejmował się mną nigdy! Dlaczego dopiero teraz, gdy wasz zespół wszedł na rynek zaczął się mną choć trochę interesować!! Co ja gadam ? Gówno prawda!! on chce tylko i wyłącznie więcej kasy! Nie obchodzi go jak się czuję!  Tylko to ile zarobi na tym jak wyjdziemy razem i się przeliżemy!- nie wytrzymałam i zaczęłam płakać
- Csssssiiiii..... Nie płacz, nie jest tak. On cię kocha,nie pozwoliłby cię skrzywdzić-przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego ramiona, wtedy bardzo tego potrzebowałam
- Chciałabym, żeby to co mówisz było prawdą , ale nigdy tak nie było i nie będzie! Gdyby mnie kochał, nie wykorzystywałby mnie dla swoich zarobków- mocniej zacisnęłam ręce na jego klatce 
-Nieprawda, zawsze nam mówił, jaka to jesteś wspaniała, że jest z ciebie dumny.
-Kłamiesz... On nigdy nic takiego nie mówi... Nigdy. On mnie nie zna, zawsze liczy się dla niego tylko praca. A odkąd umarła moja matka....- nie mogłam wytrzymać, łzy leciały po moich policzkach ciurkiem.
-Nie płacz. Masz rację nie jest tak jak mówię, ale to nie oznacza, że mu na tobie nie zależy.
-Kiedy była mama, widywałam go w domu, a teraz ? Teraz zero! nawet wy widzicie go o wiele więcej razy niż ja !- oparłam głowę w zagłębieniu obojczyka blondyna
- Dzwonił Paul, kazał wam pojechać nad jezioro- Louis jak zwykle w złym momencie
- Nie-powiedział Niall co mnie zaskoczyło
-Ale szef się wścieknie!- wiedziałam, że obawia się jego reakcji
- Powiedz mu, że mam dużo lekcji-odparłam
-Alee... jaa..- jąkał się
- Nie widzisz w jakim ona jest stanie ?- zapytał blondyn- Nie powinniśmy nigdzie wychodzić
- Ok. Zadzwonię do niego- naburmuszony wyszedł z pokoju
-Dziękuję- szepnęłam do blondyna, a on posłał mi szczery uśmiech
-Może obejrzymy jakiś film?-jej! zaskoczył mnie
-Ummm... pewnie
-Jaki wybierasz ?- zapytał wyciągając karton z płytami  
- Może dramat?-zapytałam wyciągając jeden z filmów
- Okej- włączył film, a potem usiadł obok mnie na łóżku.
- Paul jest wściekły!- krzyknął Lou wbiegając do pokoju w którym się znajdowaliśmy- Musicie iść! Proszę-czemu mówiąc to patrzył na mnie ?
-Dobra!!!-moje nerwy były na wykończeniu- Niall, zajedziemy jeszcze na chwilę do mnie ?- powiedziałam już spokojniej
- Jeżeli nie chcesz nie musimy iść nad jezioro
-Chcę. On zawsze musi mieć to czego chce. Nie mam innego wyboru-moja twarz nie wyrażała żadnych emocji
-To ruszajmy- czułam od farbowanego smutek ? nie to nie możliwe.
W drodze do mojego domu panowała cisza, żadne z nas się nie odzywało, byliśmy pogrążeni w własnych myślach. Mieszkanie jak zwykle było puste. Przebrałam się w strój, nałożyłam na siebie świeże ciuchy i zmyłam cały makijaż, który został na mojej twarzy.
-Możemy iść- lekko się uśmiechnęłam
- Naprawdę nie musimy tam jechać- uuuu... on się o mnie troszczy, a może to tylko ze względu na niego?
-Pojedźmy, na chwilę chociaż by nam się nie oberwało-zaśmiałam się- Ojciec czasem potrafi wybuchnąć- teraz on się zaśmiał, ma cudowny śmiech.
Byliśmy już nad jeziorem. Rozłożyliśmy koc i usiedliśmy na nim. Zdjęłam bluzkę i szorty, pozostałam w samym kostiumie. Niall pokazał swą nieziemską klatę i umięśnione uda
-To co może popływamy?- zapytał
-Nie sądzę by był to dobry pomysł- ale klapa! przecież ja nie potrafię pływać!
- Dlaczego nie? Będzie fajnie-uśmiechnął się kucając na przeciwko mnie i wyciągając dłoń
- No bo ja..- zarumieniłam się, co ja gadam jestem burakiem!- Nie potrafię- spuściłam głowę, co za upokorzenie, będzie się śmiał
-W takim razie chodź, nauczę cię- uśmiechnął się i pomógł mi wstać
- Naprawdę chcesz mnie nauczyć?
-Pewnie. Zobaczysz raz dwa się nauczysz.
- W takim razie chodźmy- zostawiliśmy wszystko i udaliśmy się do wody.
Po 20 minutach już całkiem dobrze mi szło. Jestem wdzięczna Niallowi, że nauczył mnie pływać.
-Niall?-szepnęłam
-Tak?- zapytał, więc podpłynęłam do niego i szepnęłam
-Bardzo dużo ludzi się na nas gapi. Może już wyjdziemy ?
Tak masz rację- wypłynęliśmy na brzeg.
Wytarłam Niallowi włosy, a on posmarował mi plecy olejkiem do opalania. Kiedy zaczęliśmy rozmowę, dostałam sms'a.

"Zwróćcie na siebie uwagę" - Nie no przegina!

-Niall?- popatrzył na mnie, więc pokazałam mu zawartość sms'a. Po jego minie mogłam stwierdzić, że się wkurzył
-Zacznijmy całą te szopkę i pójdziemy do domu- szepnęłam i czule go pocałowałam.
Chłopak złapał moją twarz i tak zaczęliśmy całą tę gierkę. Usiadłam okrakiem na blondynie i ostatni raz go pocałowałam-Chyba już wystarczy. Wracajmy-powiedziałam bardzo cicho do jego ucha i wstałam.
Idź do samochodu, a ja wszystko zabiorę- oczywiście pomogłam mu i razem wsiedliśmy do samochodu
- To jak jedziemy do mnie czy do ciebie ?- zapytał
- Jedźmy do mnie, nie mam ochoty widzieć już dzisiaj chłopaków. - uśmiechnęłam się
~*~

-Napijesz się czegoś?- stanęłam przed lodówką
- Pewnie.- stanął za mną,nie powiem trochę się wystraszyłam- Wody
- Proszę- podałam mu do ręki szklankę pełną cieczy
- Może zrobimy za godzinę twitcam'a ?-ten chłopak coraz bardziej mnie zadziwia- niech zobaczą, że się dogadujemy i że "naprawdę się kochamy"- takkk.. nasz kochany cudzysłów w powietrzu
- No dobra niech będzie. Chodź pójdziemy do mojego pokoju-złapałam go za rękę by pomóc mu wstać z kanapy- no chyba, że chcesz zostać tu.
- Prowadź-poderwał się z sofy i poszedł za mną
-Możesz powoli włączyć laptopa, a ja pójdę zrobić nam coś do jedzenia- zrobiłam nam różnorakie kanapki i poszłam z tacą do mojego królestwa.
- Co ty robisz?- zapytałam kiedy zobaczyłam Nialla oglądającego album ze zdjęciami
- Przepraszam ja....-uff... myślałam, że jak tylko się tak rumienię
- Spoko, ale jeżeli chciałeś pooglądać zdjęcia, mogłeś mi o tym powiedzieć- uśmiechnęłam się
- Wybacz, nie powinie.....-przerwałam mu
-Nie musisz się tłumaczyć, z drugiej strony dawno ich nie oglądałam, więc możemy...No wiesz je obejrzeć- gdzie twoja pewność siebie dziewczyno !!
- Oczywiście, że możemy. Nie sądziłem, że będziesz chciała- chyba rzeczywiście się zakochałam... Nie przecież ja go nie lubię!! To tylko mus.
Tak oto zabraliśmy się za oglądanie albumu, chłopak co chwilę wybuchał śmiechem widząc mnie małą robiącą różne dziwne rzeczy. Z talerza szybko zniknęły kanapki, więc odniosłam tace i weszliśmy na twitcam'a.  Fani 1D zadawali nam różne pytania. Dużo było o dzisiejszym wypadzie nad jezioro, to męczące jak ciągle czytasz te same pytania. Po ciężkich dwóch godzinach zakończyliśmy całe to odpowiadanie.
-[T.I]? Mogę cię o coś zapytać?
- Dobrze pytaj
-  Czy naprawdę twój ojciec nie poświęcał ci czasu ?
-Przecież ci mówiłam, że tak. Zawsze pracował. Chciał by wszyscy go szanowali przez to, że ma kasę- te wszystkie wspomnienia wracają, kolejny raz dziś z moich oczu wypływa łza
- Oglądając z tobą te zdjęcia nie zauważyłem nigdzie Paula. Przepraszam, to było wścibskie pytanie- wytarł łzę  z mojego policzka.
- Nie szkodzi. Staram się nie przejmować tym, że go cały czas nie ma- spojrzałam na chłopaka
- Będę się zbierał,jest już późno-przytulił mnie i poszedł w stronę drzwi
- Zaczekaj- krzyknęłam za nim- może zostaniesz na noc?- starałam nie patrzeć w jego oczy
- A Paul ?-co go obchodzi mój ojciec
-Pewnie nie będzie go całą noc, a ja nie chcę być sama. Mogłabym zadzwonić do jakiejś koleżanki, ale one mnie nie lubią, dla nich liczy się tylko popularność. Poza tym tata pewnie się ucieszy bo będzie o nas huczeć w internecie, że zostałeś na noc.
- Zostanę
- Dziękuję- przytuliłam go z całej siły- zaraz ci przygotuję coś do spania, ręcznik, szczoteczkę, pościel...
*kolejny dzień*
Zadzwonił budzik, byłam bardzo zmęczona, ponieważ do późna rozmawiałam z Niallem, potem on poszedł do gościnnego pokoju, a ja usnęłam. Na szczęście nic nie miałam zadane. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się. Zajrzałam do pokoju ojca, tak jak myślałam nie było go. Weszłam więc do kuchni i przygotowałam śniadanie. Niestety musiałam też obudzić blondyna, bo nie mógł zostać tu sam, a ja musiałam się pojawić w szkole.
-Niall- szepnęłam, a on tylko przewrócił się na bok-Musisz wstać, zaraz wychodzę do szkoły
- Odwiozę cię, więc mamy jeszcze 5 minut spania- uśmiechnął się, ale miał wciąż zamknięte oczy
-Zrobiłam kanapki- zobaczymy czy to na niego podziała, otworzył jedno oko- No chodź nie zamierzam używać innych środków budzenia
-Połóż się jeszcze na chwilę i nie marudź- złapał mnie i przewrócił na łóżko przytulając się.
-Co ty robisz?-nie no głupek zaśmiałam się w duchu
-Dobra wstaję, nie dasz pospać-pięknie wygląda jak się złości
~*~
Blondyn zawiózł mnie do szkoły, kiedy mnie całował czułam jakby stado motyli przefrunęło przez mój brzuch. Teraz mogę to stwierdzić! zakochałam się.
-Później po ciebie przyjadę
- Nie mogę się doczekać-to samo ze mnie wyszło, czy ja już naprawdę oszalałam- Na razie
Dzień w szkole szybko mijał, ludzie się dziwnie patrzeli, ale to chyba normalka
- [T.I] czy to prawda, że przespałaś się wczoraj z Niallem?- zapytała Lucy, jedna dziewczyna, która zachowywała się w stosunku do mnie normalnie
-Co!?!-chyba się przesłyszałam
- No czy wy..- nie chciałam dalej słuchać
-Nie! Skąd ci to przyszło do głowy!?
- Krążą plotki. W sieci jest mnóstwo fotek z wczoraj.
- Wiedziałam, że będą gadać, ale żeby wymyślać takie historie! Już ludzie nie mogą się spotykać?
-  No wiesz.. dzisiaj przyszłaś taka wesoła do szkoły
- Za krótko go znam by się z nim przespać. Nie jestem głupia Lucy-uśmiechnęłam się do niej- Wybacz ale muszę iść. Niall właśnie podjechał. Trzymaj się,do poniedziałku.
-Niall ! słyszałeś co o nas gadają w sieci !- kiedy tyko wsiadłam do samochodu, wybuchłam.
- Mnie również miło cię zobaczyć- uśmiechnął się
- Osz... już mnie nie denerwuj!-aaaaa..... chce mi się krzyczeć
- Tak czytałem.
-Mówisz to z takim spokojem ?- nie no ja nie wytrzymam
- Przecież to nie prawda- uśmiecha się
-Nie prawda- emocje buzują we mnie- ale wszyscy myśl..- wpił się w moje usta, nie zamierzałam tego przerywać, dałam ponieść się chwili . Podobał mi się, zakochałam się w nim, wiem, że to jest śmieszne. Nienawidzić, a teraz kochać. Nic na to nie poradzę. 
- Nieważne, co sobie myślą. Ważne, że my znamy prawdę- przerwał pocałunek
- Masz rację- po tych słowach nic nie odzywaliśmy się, od czasu do czasu na siebie patrzyliśmy
-Niall?-zapytałam kiedy stanęliśmy pod domem chłopaków- Dlaczego mnie pocałowałeś? Przecież tam nikogo nie było- chłopak zrobił się różowy, może on też czuje to co ja?
- Ja po prostu...- spuścił głowę, teraz w 100 % byłam pewna o jego uczuciach
- Podobasz mi się- przerwałam mu
-Co?-zapytał
-Tak Niall zakochałam się w tobie- a może to tylko moje podejrzenia były? może to moja podświadomość sobie coś ubzdurała?
- Naprawdę ?-nie wiem co mam myśleć, już i tak się wkopałam,dowiedział się, dlatego powiem mu to jeszcze raz.
- Kocham cię Niall- zamknęłam oczy, boję się jego reakcji
-Kocham cię- powtórzył i po chwili poczułam jego miękkie usta na swoich
- Czyli czujemy to samo ?- załamał mi się głos
-Tak [T.I]- eksploduje z radości
-Nie wiesz jak się bardzo cieszę
-Uwierz mi wiem, czuję dokładnie to samo
Poszliśmy do domu, chłopacy nie chcieli uwierzyć. Myśleli, że robimy sobie z nich jaja, ale w końcu zrozumieli, że mówimy prawdę. Z czasem był problem, ojciec kazał nam się rozstać.Nie udało mu się nas rozdzielić. Zrozumiał, że naprawdę nam na sobie zależy. Teraz wszystko się układa. Dzięki Niallowi stałam się szczęśliwa i zaczęłam dogadywać z tatą.


____________________________________
Hejka ! jak tam u was ?? :) Mam nadzieję, że wam się podoba :D Proszę dodajcie tu dużo komentarzy. To mnie motywuje do powrotu :) Napiszcie chociaż, czy wam się podobał, czy był beznadziejny. A i jeszcze jedno Agan mi kazała przekazać wam wiadomość:)  PAMIĘTAJCIE O KONKURSIE !!!
Kocham was  :* Przepraszam jak zrobiłam jakieś pomyłki :) /Niallowa <3

środa, 19 lutego 2014

Niall XD cz.7

Zobaczyłam Nialla, który przed chwilą całował się z jakąś blondyną! Nie rozpoznałam go wcześniej, gdyż miał zmienioną fryzurę. Zamiast jak zawsze postawionych do góry jego blond włosów miał je na boku z grzywką. On też mnie zauważył bo zaczął kierować się w moją stronę z bananem na twarzy. Nie wiem  z czego on się tak cieszył! Przez dwa tygodnie nic, a teraz jest jeszcze z jakąś laską w parku!
- Hej [ T.I ] ! - powiedział wesoło gdy do mnie podszedł. Nic nie odpowiedziałam tylko oddaliłam się.- Ej co jest?! Nawet nie odpowiesz obraziłaś się?- spytał. Czy on do cholery na prawdę jest taki głupi czy tylko udaję!
- Słuchaj Horan! Znikłeś sobie na dwa tygodnie bez odzywki, ja i chłopcy się martwi gdzie jesteś. Nie dałeś znać że żyjesz a ty obściskujesz się z jakąś lafiryndą!!! I ja mam nie być zła?!! - wykrzyczał mu w twarz to co miałam w głowie bez zastanowienia.
- Nie z jakąś lafiryndą tylko MOJĄ DZIEWCZYNĄ- te dwa słowa wypowiedziane przez niego złamały mi serce na pół, nie wiem dlaczego ale strasznie mnie to zabolało. - A po za tym po co się martwisz? Aż tak ci na mnie zależy?- spytał, a jego brwi momentalnie podniosły się do góry.
- Zauważ że jesteś moim przyjacielem!- wykrzyknęłam i odwróciłam się napięcie, po czym odeszłam. Dlaczego tak mu powiedziałam! Przecież on jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Zrozumiałam to gdy zobaczyłam go całującego się z tą dziewczyną, a potem jeszcze powiedział że jest jego dziewczyną. Te słowa roztrzaskały moje serce na kawałki i tylko on może je pozbierać w całość. Wróciłam po kilku godzinach, gdyż musiał przemyśleć kilka spraw. A raczej tą jedną związaną z Niallem. Doszłam do wniosku że zakochałam się w nim, nie wiem jak ale z dnia na dzień moje uczucie od kolegi rozwinęło się do chłopaka który skradł moje serce. Weszłam do pokoju w Akademiku i zastałam siedzącego na kanapie blondyna. Tak bardzo chciałam usiąść koło niego jak wcześniej i móc porozmawiać nie ważne o czym. Lecz zamiast tego udałam się do swojego pokoju gdzie przebrałam się w dresy i napisałam szybkie SMS-a.
"Hej Lou, zaraz będę u Ciebie. Muszę porozmawiać." - nie czekałam tak długo na odpowiedz.
"Ok, czekam xx"- przeszłam przez salon nie patrząc na Irlandczyka i udałam się na drugie piętro gdzie znajdował się pokój Louisa i Harrego. Weszłam bez pukania i zastałam samego Tomlinsona siedzącego na łóżku i słuchającego muzyki.
 
- Hej Louis mam sprawę i muszę się komuś wygadać. - powiedziałam gdy weszłam w głąb pokoju.
- Okej. Siadaj- powiedział i poklepał miejsce obok niego.Opowiedziałam mu wszystko co zdarzyło się dzisiejszego dnia. O tym jak widziałam go w parku, o jego nowej dziewczynie, o tym jak się z nim pokłóciłam. I teraz musiałam mu powiedzieć to czego bałam się przed sobą.
- Bo..wiesz..jest jeszcze taka sprawa..- zaczęłam
- Spokojnie, wiesz że nikomu nie powiem.- powiedział.
- Bo ja ..ja chyba zakochałam się w Niallu- powiedziałam szybko i spuściłam wzrok rumieniąc się. Nie chciałam nawet patrzeć jaka może być reakcja Louisa.
- Ale super!- wykrzyknął na co od razu podniosłam głowę.
- Jak to super?- spytałam
- Normalnie! Ty zakochałaś się w nim, a on jest twoim przyjacielem czyli że on też musi się w tobie zakochać.- mówił Louis nie przestając się szczerząc.
- Niech ci będzie wariacie. Ja już muszę lecieć, idę jeszcze zrobić zakupy na kolację. - wstałam i przytuliłam chłopaka o chwili opuszczając jego "posiadłość" .

*PERSPEKTYWA NIALLA*
Siedziałem przed telewizorem i myślałem czy mój plan zadziała kiedy usłyszałem znajomy dźwięk dzwonka mojego telefonu. Jak zawsze musiałem go gdzieś zostawić! Zacząłem go szukać aż wreszcie znalazłem na szafce nocnej w sypialni. Zerknąłem na wyświetlacz po czym odebrałem.
- Hej Lou, co jest?
- Hej stary nie uwierzysz co się przed chwilą wydarzyło!- mówił podekscytowany.
- No gadaj.
- [ T.I ]  była przed chwilą u mnie i opowiedziała mi cały dzisiejszy dzień co się z tobą wydarzyło- zaczął.
- No to była nie ciekawa spra..- nie mogłem dokończyć.
- Nie przerywaj mi!- wykrzyknął- A więc była u mnie i na sam koniec powiedziała że .. uwaga- myślałem że on zaraz eksploduje ze swojego podniecenia, a ja nadal nie wiedziałem o co chodziło!- Że jest w tobie zakochana!- wykrzyknął w końcu, a moje serce stanęło.
- Jak to? Nie możliwe!- teraz to ja krzyczałem.
- No normalnie była u mnie i powiedziała że cię kocha. Teraz poszła do sklepu na zakupy więc masz jakieś pół godziny na ogarnięcie się!
- Okej, dzięki stary! Powiadamiaj mnie o wszystkim co będziesz wiedział!- powiedziałem rozkazującym tonem.
- Spoko, a teraz działaj!- powiedział po czym się rozłączył. To było to na co czekałem od miesiąca żeby ona się we mnie zakochała, ale nie tylko zakochała. Żeby ona zwariowała z miłości na moim punkcie! Nie zastanawiając się nacisnąłem kilka przycisku na ekranie, a potem wybrałem ciąg cyfr które znałem na pamięć i zadzwoniłem..
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Za nami 7!!Trochę krótki, ale cóż.. Najdłuższy częściowy imagin jaki w życiu pisałam! Dziękuje za komentarze pod poprzednią częścią i mam nadzieję że pod tą będzie ich więcej. Jeśli macie jakieś pytania to tu. Zapraszam na kolejny rozdział Louisa. Jeśli w imaginie pojawiły się jakieś błędy strasznie przepraszam :(
15 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN!
Nika

poniedziałek, 17 lutego 2014

Niall XD cz. 6

Witam was z długo wyczekiwaną częścią Nialla. Ten imagin dedykuje wszystkim którzy nie umarli z niecierpliwości. Zapraszam do czytania i przepraszam za błędy jeśli jakiekolwiek się znajdą!


*PERSPEKTYWA [ T.I ]*
Siedziałam z Niallem, gdy nagle usłyszałam głos, którego tak dawno nie słyszałam.
- [ T.I ] to ty? O mój Boże, nie mogę w to uwierzyć! - wykrzyczał, a ja momentalnie odwróciłam się w jego stronę.
- Federico!-  krzyknęłam i rzuciłam się w ramiona chłopaka. Nawet nie wiem jak długo w nich trawiliśmy. Oderwaliśmy się od siebie gdy usłyszałam chrząknięcia Horana.
- Yyy kto to jest?- spytał Niall kiedy do niego podeszliśmy.
- To Niall, a to Federico.- przedstawiłam ich sobie, na co chłopcy podali sobie dłonie- Federico jest moim przyjacielem. Nie widziałam go od 3 lat, kiedy to pojechał do Norwegii, bo jego rodzice się prze prowadzili. W ogóle co ty tu robisz?- wytłumaczyłam wszystko Niallowi, a ostatnie zdanie skierowałam do chłopaka.
- Prze prowadziłem się tu niedawno. No i wypadło tak że spotkałem ciebie.- od powiedział mi. Usiedliśmy jeszcze raz wszyscy przy stoliku i zaczęliśmy rozmawiać. Znaczy tylko ja i Federico bo blondyn nie był chętny. Po godzinie  rozmów pożegnałam się z dawno nie widzianym przyjacielem i udałam się z Irlandczykiem do akademika. Przez całą drogę się do mnie nie odzywał, nawet jak weszliśmy do pokoju. Postanowiłam przerwać tą ciszę.
- Yyym Niall chciałeś mi coś powiedzieć za nim zjawił się Feder.
- Ym tak, ale to już nie ważne.
- Ale mówiłeś..- nie dane mi było dokończyć.
- Wiem co mówiłem i jest to już nie aktualne. Dobranoc.- powiedział i poszedł do swojego pokoju.
- Dobranoc.- odpowiedziałam cicho sama do siebie.Rano obudził mnie dzwonek telefonu. Nie patrząc kto odebrałam.
- Halo?- powiedziałam zaspanym głosem.
- [T.I]! Jest tam Niall?!!!- wykrzyczał mi ktoś do słuchawki. Po chwili zorientowałam się że to Louis.

- Czekaj!- wysyczałam i poszłam do pokoju Horana. Zapukałam ale nikt nic nie od powiedział. Jeszcze raz i jeszcze raz. Wreszcie weszłam do środka gdzie panowała czystość. Posłane łóżko, ułożone książki, poskładane ciuchy. Zero jego obecności! Gdzie on kurwa jest o 9.00 nad ranem?!!!
- Nie ma go.- od powiedziałam Lou.
- Jak to go nie ma!- wykrzyknął- Zaraz u ciebie będę-usłyszałam jeszcze a potem się rozłączył. Po minucie usłyszałam pukanie do drzwi.Otworzyłam a do pokoju od razu wszedł zdenerwowany Lou.
- Gdzie on jest?!!!- wykrzyczał- Jest godzina 9 rano, on powinien jeszcze spać! Nie odbiera telefonu od wczoraj!
- Uspokój się! Pewnie poszedł się gdzieś przejść albo nie wiem poszedł do któregoś z chłopaków.
- Nie, napisałem już do wszystkich i każdy piszę że nie widział go od wczorajszego popołudnia. - powiedział już trochę spokojnie.
- No okej. Nie martw się, pewnie nie długo wróci. Poczekajmy.
- Spoko, ale dzisiejszy dzień spędzasz ze mną.- powiedział stanowczo.
- Jeśli cię to uspokoi. Idę się ubrać. - od powiedziałam mu i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletkę i się ubrałam po czym wróciłam do Tomlinsona, który siedział na kanapie oglądając jakiś mecz. Zrobiłam nam coś do jedzenia, po czym chłopak poprosił żebym poszła z nim na miasto. Chodziliśmy ulicami Londynu od czasu do czasu zaglądając do sklepów gdy nagle zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam na wyświetlacz i uśmiechnęłam się do ekranu. Przeprosiłam Louisa po czym oddaliłam się kilka kroków i odebrałam.
- Hej.-powiedziałam.
- Hej mała, masz dzisiaj czas?- spytał tak dobrze znany mi głos.
- Mam, a co?
- Poszłabyś ze mną do klubu? Tak dawno się z tobą nie bawiłem.
- Jasne.- od powiedziałam, a uśmiech sam wkradł się na moją twarz.
- To spotkajmy się pod "Firehouse" o 20. Do zobaczenia- powiedział i się rozłączył. Po chwili wróciłam do Lou.
- Kto dzwonił?- spytał
-Czy ty musisz wszystko wiedzieć!
- Tak.- odpowiedział - Więc kto?- dodał unosząc brew do góry.
- Przyjaciel. Idę z nim dziś na imprezę.- powiedziałam, bo i tak wiedziałam że w końcu się dowie.
- Czyli ja idę z tobą- mówił wesoło.- Muszę się zastanowić co ubrać,
- Chwila! Co?! Ty nigdzie nie idziesz! A już na pewno nie ze mną!- wykrzyknęłam, czego po chwili pożałowałam bo ludzie na ulicy zaczęli się na mnie patrzeć jak na wariatkę.
- Dobra nie idę z tobą. Ale muszę gdzieś wyjść. No wiesz trzeba wyrwać jakąś laskę.- od powiedział i szturchnął mnie łokciem. Przewróciłam tylko oczami i poszliśmy do sklepów z odzieżą bo musiałam jakąś dziś wyglądać przed Federico. Przymierzałam właśnie sukienkę która strasznie mi się podobała.
- I jak? - spytałam kiedy wyszłam ubrana z przymierzalni.
- Za dużo odsłania.- powiedział Louis to samo co od godziny.
- Tak Tomlinson, najlepiej żebym poszła w dresie!- krzyknęłam zezłoszczona.
- Świetny pomysł! Dam ci mój, żeby był specjalnie za duży i nic nie było widać.- od powiedział uradowany.
- Och! Kupuję tę sukienkę i mam gdzieś twoją opinie.- powiedziałam stanowczo i wróciłam do przymierzalni.  Dochodziła 19.30 i szykowałam się do wyjścia. Ten dupek uparł się że mnie odprowadzi, ale jestem pewna że chce wiedzieć do jakiego idę klubu. Kilka minut po wpół do wyszliśmy. Nialla nadal nie było co mnie zaskoczyło. Zazwyczaj powinien już dawno być w akademiku i narzekać że nie chcę mu zrobić nic do jedzenia i musi robić sobie sam.

*KILKA GODZIN PÓŹNIEJ*
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Wczoraj ja i Fede nieźle zabalowaliśmy. Jak za dawnych czasów! Poszłam do kuchni po wodę i zobaczyłam że na naszej kanapie śpi brunet. No tak wczoraj Louis poszedł do klubu w którym byłam ja, a gdy zobaczył jaka już jestem pijana zawiózł do pokoju. Po drodze poszłam też do pokoju Nialla, gdzie nadal go nie było. Gdzie on kurwa jest! Jutro zaczynają się zajęcia a po nim ani śladu! Resztę dnia spędziłam z czwórką chłopców grając w różne zabawy i oglądając seriale.

*2 TYGODNIE PÓŹNIEJ*
Nialla nadal nie ma. Nie odbiera telefonów, nie chodzi na zajęcia, nie ma go u przyjaciół- na prawdę obdzwoniłam wszystkich razem z rodziną. Nikt nie wiem gdzie jest. Przez ostatnie dwa tygodnie codziennie widywałam się z Federico. Często tez bywał u mnie w akademiku. Odnowiliśmy naszą przyjaźń i świetnie się bawiliśmy. Z chłopcami też mam dobre kontakty codziennie widzę ich na zajęciach, a czasami zrobimy wypad na miasto. Dziś była niedziela, a jutro miałam wolne bo wykładowcy jadą na jakieś spotkanie. Było dziś ciepło więc założyłam na siebie to i udałam się na miasto. Szłam uliczkami parku, myśląc o tym co ostatnio się wydarzyło. Zauważyłam że odkąd nie ma Horana jest dziwnie. Brakuje mi jego obecności. Jego śmiechu, jego krzyków, jego żartów, jego farbowanych blond włosów, brakuje mi jego całego a gdy o nim pomyśle przechodzi mnie fala dreszczy i ciepło w brzuchu. Czy ja się zakochałam? Może to tylko zauroczenie? Tak długo spędzałam z nim czas że teraz mi go brakuje. Nie wiem, muszę jeszcze pomyśleć nad tym wszystkim. Szłam dalej, gdy zauważyłam chłopaka która całował się namiętnie z dziewczyną. Wydawał mi się do kogoś podobny, ale nie mogłam sobie skojarzyć gdy był przyklejony do tej dziewczyny. Po chwili para oderwała się od siebie, a ja nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą zobaczyłam.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak tam po 6 części? Mam nadzieję że wam się podobała... Niedługo pojawi się  kolejny mój imagin :)
Wzięłam się ostatnio do pisania i często teraz tu będę. Jeśli macie do mnie jakieś pytania, macie pomysł na imagin lub chcecie jakąś dedykacje MÓJ ASK: http://ask.fm/blogger_com . A jeśli ktoś chce poczytać trochę o Louisie i nie tylko MÓJ DRUGI BLOG: http://louistomlinson-darkangel.blogspot.com/ gdzie pojawił się już 3 rozdział! Jestem ciekawa czy pod tym imaginem pobijecie ilość komentarzy spod poprzedniej części która wynosiła 32!!! Jestem pewna że stać was nawet na 40!! Ale to tylko moje marzenia!
15 komentarzy= NOWY IMAGIN!!
Nika

piątek, 14 lutego 2014

Imagin Liam cz. 5 ♥





Siedziałam właśnie w łazience z testem ciążowym w ręku. Bałam się na niego spojrzeć, ponieważ taka sytuacja zdarza się czwarty raz. Razem z Liamem bardzo chcemy mieć dziecko, ale za każdym razem gdy robię test wychodzi negatywny. Już powoli tracę nadzieję na to, że będę tulić do piersi swoje własne dziecko.
Spojrzałam na zegarek. Minął już określony czas. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na mały plastikowy prostokącik w moich rękach. NEGATYWNY.
Do moich oczu napłynęły łzy. Chciałam je za wszelką cenę zatrzymać, lecz byłam już na tyle słaba, że nie miałam siły. Słone krople spływały po moich czerwonych już policzkach. Po raz kolejny się nie udało. Wyszłam z łazienki i nawet nie próbowałam ukryć łez. Liam cierpiał tak samo jak ja. On najbardziej z naszej dwójki chciał mieć dziecko.
- Shh… kochanie, będziemy próbować dalej- zamknął mnie w szczelnym uścisku i szeptał do ucha miłe słowa.
- Nie, Liam, nie będziemy…- przerwałam na chwilę- Nie rozumiesz, że ja już mam tego wszystkiego dosyć? Nie chcę kolejny raz wierzyć do samego końca, a potem znowu się zawieść. Ja już nie mam na to siły- mówiłam patrząc się w jego oczy.
- Masz inny pomysł?- zapytał.
- Adopcja?- oparłam i czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony- No powiedz coś- powiedziałam płaczliwym głosem. Zdawałam sobie sprawę, że on chce mieć swoje własne dziecko, a nie czyjeś.
- Kochanie, to wspaniały pomysł- szeroko się uśmiechnął. Z całej siły go przytuliłam, a następnie pocałowałam- Jutro pójdziemy do domu dziecka i dowiemy się wszystkich informacji- oznajmił.
- Dobrze- powiedziałam.
Przez resztę dnia nie mogłam się na niczym skupić. Cały czas myślałam o tym, jak to będzie gdy zaadoptujemy dziecko. Czy będzie ono sprawiało jakieś problemy, czy nas pokocha, czy spodoba mu się dom i pokój… Właśnie pokój, będziemy musieli go jakoś urządzić, ale na to jeszcze mamy dużo czasu. Nie wiadomo jeszcze czy będziemy mogli adoptować dziecko.
Siedziałam na kanapie i patrząc na duży, puszysty dywan widziałam już bawiące się na nim nasze dziecko.
- Proszę- zamrugałam kilkakrotnie, by powrócić do rzeczywistości. Zobaczyłam przed sobą wyciągniętą dłoń chłopaka, w której trzymał kubek herbaty.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się do niego i gdy tylko chłopak zajął miejsce koło mnie, położyłam swoją głowę na jego ramieniu.
- O czym tak myślisz?- zapytał odgarniając zabłąkany kosmyk włosów za ucho i musnął mój policzek.
- Wyobrażasz sobie jak to będzie z dzieckiem?
- Kochanie, ty ciągle o tym myślisz? Proszę cię, jeszcze nic nie wiadomo…
- Tak, wiem, ale chyba nie zabronisz mi o tym myśleć. Nawet nie wiesz jak się cieszę, gdy tylko o tym pomyślę…
- Wiem i nie zabraniam ci się cieszyć, ale nie chcę być potem znowu płakała, nie mogę po prostu na to patrzeć. Nienawidzę jak płaczesz, kotku- oznajmił.
- Jestem dobrej myśli…
~miesiąc później~
To dziś, dziś idziemy do domu dziecka, poznać chłopca, którego może będziemy adoptować. Cieszyłam się, że wszystko szło w dobrą stronę. Nic nie stało na przeszkodzie, byśmy zostali rodzicami.
Już od samego rana biegałam po domu w tą i z powrotem. Chciałam jak najlepiej wypaść przed tym dzieckiem, dla którego byliśmy całkowicie obcy. Widziałam zdjęcie tego chłopca. Jest tak śliczny i cudowny, że chyba nie odstąpię go na krok.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wcześniej przygotowany zestaw, a następnie zrobiłam makijaż i lekko przeczesałam swoje loki. Byłam już gotowa.
- Kochanie, chodź już, bo się spóźnimy- wołał z dołu.
- Już, tylko wezmę torebkę- stanęłam na środku pokoju i zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony. Jest! Była na krześle. Szybko podbiegłam i zabierając ją zeszłam do Liama.
- No nareszcie- otworzył mi drzwi, a następnie sam opuszczając progi domu i zamykając drzwi wsiadł na miejsce kierowcy w swoim Jeepie. Ja siedziałam zaraz obok. Byłam tak zdenerwowana jak jeszcze nigdy. Przez całą drogę żaden z nas nie pisnął ani słówka. W głowie układałam sobie po kolei co chciałabym powiedzieć i jak się zachować, choć wiem, że w momencie, gdy go zobaczę zapomnę wszystko co
wcześniej ustalę. To od zawsze było moją gorszą stroną, ale cieszę się z tego, że zawsze wiem co powiedzieć.
- Jesteśmy- na te słowa wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w stronę dużego białego budynku. Na nim widniała tabliczka z napisem „Dom Dziecka”. Nie chciałabym być na miejscu tych dzieciaków. Być porzuconym lub osieroconym i mieszkać wśród ludzi, których zupełnie się nie zna. To musi być naprawdę ciężkie.
Powoli wysiadłam z pojazdu. Moje nogi w tym momencie jakby odmówiły posłuszeństwa.
- Wszystko okej- zapytał i objął mnie w talii, po czym z każdym krokiem byliśmy bliżej wejścia do tej instytucji.
- Tak, trochę się denerwuję- oznajmiłam i posłałam mu lekki uśmiech. Chłopak otworzył mi drzwi. Skierowaliśmy się od razu do gabinetu dyrektora tej placówki. Liam zapukał, a gdy usłyszeliśmy „Proszę” weszliśmy do środka.
- O państwo Payne. Eric już na państwa czeka. Zaprowadzę was- kobieta wstała ze swojego fotela i wyszła z gabinetu. Szliśmy zaraz za nią. Myślałam, że już bardziej zdenerwowanym nie da się być, lecz się myliłam. Im bliżej Erica, tym bardziej się denerwowałam. Liam złapał mnie za rękę, co dodało mi trochę więcej odwagi.
Dyrektorka otworzyła jedne z wielu drzwi i weszła do pomieszczenia.
- Ericu, oto [T.I] i Liam- wskazała na nas, a oczy małego chłopczyka podążyły we wskazanym kierunku. Eric miał 3 lata. Jego rodzice pili i pewnego razu mały został im odebrany. Uśmiechnęłam się do chłopca, co ten odwzajemnił. Uff… już jedną rzecz mamy za sobą. Dobrze, że nie jest zamknięty w sobie…
Zobaczyłam jak blondynek wstaje z krzesełka, na którym siedział i biegnie z otwartymi ramionami w naszą stronę. Przykucnęłam, by móc go łatwo złapać. Chłopczyk wpadł w moje ramiona i z całej siły mnie przytulił.
- Będzies moją mamą?- zapytał i spojrzał się na mnie tak słodko, że w moich oczach zamajaczyły łzy. Spojrzałam na wychowawczynię, która była tu razem z nim. Widziałam jak się uśmiecha.
- Tak, jeżeli tylko chcesz, słoneczko- pocałowałam go w czółko, na co chłopiec spuścił wzrok lekko zawstydzony- A to- wskazałam na Liama- Będzie twój tatuś- szeroko uśmiechnęłam się do bruneta, który stał obok i wpatrywał się w nas jak w obrazek.
~3 miesiące później~
Siedziałam na kanapie i dmuchałam ostatnie balony. Liam pojechał po Erica. Już się nie mogę doczekać, jak chłopiec zareaguje na dom, czy spodobają mu się zabawki, które wraz z Liamem nagromadziliśmy przez ten czas. Specjalnie na tę okazję kupiłam mały tort w kształcie samochodu, wiem że mały je uwielbia. Na podłodze leżało mnóstwo balonów, które udało mi się do tej pory nadmuchać.
W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają, a po domu roznosi się głośny śmiech Erica. W jednej chwili na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Weszłam do przedpokoju i czekałam na jakąkolwiek reakcję ze strony chłopca. Gdy ten tylko mnie zobaczył wpadł jak oszalały w moje ramiona, a ja wzięłam go na ręce i zaniosłam do salonu. Eric, gdy zobaczył balony wygrzebał się z mojego uścisku i podbiegł do jednego z nich. Zaczął go kopać, rzucać, a przy tym towarzyszył mu radosny śmiech. Jeszcze nigdy nie widziałam tak radosnego i szczęśliwego dziecka.
- Nie chcesz zobaczyć swojego pokoju- Liam podszedł do niego.
- Tak, tak- zaczął skakać i kręcić się w kółko. Weszliśmy całą trójką na górę. Otworzyłam drzwi i popatrzyłam na blondynka. Ten stanął jak wryty.
- To mój pokój- zapytał zszokowany.
- Taak- odpowiedzieliśmy równo z Liamem.
Chłopiec wbiegł do niebieskiego pomieszczenia jak strzała i zaczął oglądać wszystkie swoje zabawki.  Nigdy nie zapomnę tego widoku. To jest zdecydowanie najlepszy i najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Bezcennym jest patrzeć na szczęście swojego dziecka i naprawdę cudownie jest być rodzicem.
___________________________________
Hejka, oto 5 część imagina z Liamem. Wiem, że może wam przypominać tego poprzedniego imagina Niki, ale uwierzcie, że wpadłam na ten pomysł już gdy kończyłam 4 część i po przeczytaniu imagina z Louisem nie byłam pewna, czy kontynuować to co pisałam do tej pory, czy jakoś to zmienić, ale stwierdziłam, że zostawię tak jak jest. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :) 
Mam nadzieję, że ta część wam się podoba. Jest trochę krótka :/
Dzisiaj w końcu zaczęłam te upragnione ferie i w pierwszy tydzień wyjeżdżam, więc nie pojawi się żaden mój imagin, ale tam gdzie jadę nie ma internetu i w ogóle praktycznie nie ma co robić (XD), więc będę pisać. 
Myślę, że ta część jest już ostatnią i zacznę pisać coś nowego :D
JESZCZE RAZ PRZYPOMINAM O KONKURSIE 
15 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN
Agan :**

wtorek, 11 lutego 2014

Imagin Louis :D

Witam was! Nie z kolejną częścią Nialla, ale z Louisem!! Pomysł mojej przyjaciółki Klaudi i to jej dedykuje ten imagin. Trochę inny, ale to przecież moją zwariowana wyobraźnia!!
Zapraszam do czytania!


Mam życie jakie chciałam. Mam męża Johna, mam przyjaciółkę Alice i przyjaciela Louisa oraz pracę jaką chciałam mieć od dziecka. Wszyscy są dla mnie bardzo ważni i wszystkich bardzo kocham, ale brakuje mi jednego- dziecka. Mój mąż zrobił sobie badania i okazało się że jest bezpłodny, a jak on na razie mówi
"Po co nam dziecko z Domu Dziecka, ty pracujesz i ja. Nie będziemy mieć na nie czasu. ". Ale i tak chciałam spełnić to marzenie. Chciałabym mieć synka, a potem córeczkę, ale niestety nie mogę. Szłam jak zawsze na 8 do pracy. Zapomniałam wspomnieć czym się zajmuję. A więc mam własną kawiarenkę, gdzie zjawiają się ludzie by odpocząć, ze mną pracuje jeszcze Alice i dwie kumpele. Za to John jest biznesmenem i często jest na wyjazdach. Weszłam do kawiarni po 8 i zauważyłam już kilka osób razem z Alice stojącą za ladą i obsługującą gości. Godzina 12 a ludzi co raz więcej. Nastolatki robiące sobie przerwę w szkole. Kobiety po zakupach albo na wypadzie  z przyjaciółmi. Drzwi kawiarni znów się otworzyły, ale  teraz wszedł przez nie ktoś kogo uwielbiałam- mój przyjaciel. Był zawsze przy mnie i we wszystkim mnie spierał, nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic.
- Hej mała- przywitał się i wszedł za ladę, dając mi buziaka w policzek.
- Hej Lou!- przytuliłam go.
- Pomóc ci w czymś?- spytał. Tommo często tu przychodził i nie raz już obsługiwał gości.
- Tak. Stolik 4 zamówił dwa ciastka adwokatowe i dwa soki owocowe, a stolik 6 dwa puchary lodowe. Zajmiesz się tym?
- No jasne!- wykrzyknął chłopak i po chwili już go nie było. Dziś było więcej ludzi niż zwykle więc skończyliśmy o 19. Na myśli my chodzi o to że ja i Lou. Alice musiała wyjść o 16 na spotkanie, a reszta załogi miała dziś wolne. Gdy wychodziliśmy ustaliliśmy że pójdziemy do Tomlinsona obejrzeć jakiś film, gdyż mój mąż był na wyjeździe i miał wrócić jutro. Szliśmy w stronę domu przyjaciela, gdy na ulicy spostrzegłam bardzo znajomą mi twarz.
Szturchnęłam ręką Lou, żeby spojrzał tam gdzie ja.
- To on.- powiedział i stało się to o czym nigdy bym nie myślała. Na ulicy stał John obściskując się z jakąś dziewczyną. Potem się pocałowali i wsiedli razem do auta. I on był niby na jakimś zasranym wyjeździe za granicą!!! Zaczęłam płakać, nie miałam siły na nic. Ramiona Lou otoczyły mnie i teraz płakałam w jego koszulę, a on tylko głaskał mnie po głowie i szeptał " On nie jest wart twoich łez. Nie płacz przez niego skarbie". Ale ja go nie słuchałam mój mąż właśnie mnie zdradził. Byliśmy małżeństwem 3 lata! Te 3 cholerne lata, straciłam dla jakiegoś dupka, którego kocham, a on ma mnie w dupie! Moje nogi zaczęły iść, ale czułam jakby to Louis nimi poruszał. Nadal byłam wtulona w jego tors. Po kilku minutach byłam już pod jego drzwiami. Wiedziałam gdzie chowa kluczę więc szybko otworzyłam drzwi i wbiegłam do salonu. Wyjęłam paczkę chusteczek i znowu płakałam. Po chwili na kanapie znalazł się obok mnie przyjaciel. Przyjaciel którego tak bardzo teraz potrzebowałam.

* 15 GODZIN PÓŹNIEJ*
Leżałam w sypialni Tommo, a on ze mną. Niemożliwe że tak szybko zapomniałam o Johnie przy Lou. Jest moim przyjaciele i zrobienie to z nim było trochę dziwne.Nie wiem czy to przez to że wczoraj się upiłam czy przez to że pragnęłam tego od dawna. Na zegarku była 10, Louis nadal spał obok mnie. Postanowiłam mu się trochę odwdzięczyć i zrobiłam mu śniadanie. Zostawiłam mu karteczkę przy posiłku: " Dziękuje za tą noc. Poprawiłeś mi humor. Do zobaczenia jutro, bo w pracy dziś mnie nie ma i muszę załatwić tą wczorajszą sprawę. Uwielbiam cię! xoxo" Napisałam i udałam się do swojego domu.

*2 DNI PÓŹNIEJ*
Pokłóciłam się z Johnym i to ostro. Wyrzuciłam go z domu. Teraz mieszka chyba u kolegami. W ogóle gówno mnie obchodzi gdzie on teraz jest. Żeby tylko zniknął z mojego życia raz na zawsze. Była 12. Szłam powolnym krokiem do pracy. Dziś miałam na drugą zmianę za Alice.
- Hej kochana!
- Hej- przywitałyśmy się buziakiem w policzek. 
- Jak się trzymasz?- spytała
- Nawet nieźle. Tylko nie widziałam się od 3 dni z Lou. No wiesz od tego że..
- Że z nimi spałaś. Tak, kiepska sprawa. To ja mam jeszcze godzinkę i..- mówiła przyjaciółka, ale jej przerwałam.
- Przepraszam, ja..- nie zdążyłam dokończyć bo pobiegłam szybko do łazienki, gdzie zwymiotowałam.
- Wszystko dobrze?- po chwili przyszła do mnie dziewczyna.
- No nie wiem dziwnie się czuję- od  powiedziałam.
- No a wiesz.. może.. może ty jesteś w ciąży.- powiedziała przerywając.
- Haha ciekawe z ki.. O nie! To nie może być prawda.- wykrzyknęłam.
-No.. Jak chcesz mogę iść do apteki po test, jeśli chcesz być upewniona..
- Tak, tak idź. Ja się zajmę kawiarnią- powiedziałam szybko, a dziewczyny nie było już po chwili. Obsługiwałam klientów kiedy po 15 minutach weszła Alice. Gdy nikogo już nie było poszłam do łazienki z testem ciążowym, a przyjaciółka została za ladą. Po kilku minutach zawołałam ją żeby zobaczyła test, bo ja tak strasznie się bałam .
- No więc?!- spytałam gdy przyjaciółka trzymała  to w ręce.
- Jest.. pozytywny.- powiedziała. Zsunęłam się na ziemie i zaczęłam płakać. Jestem w ciąży! Jestem w ciąży z moim najlepszym przyjacielem! Zaczęłam płakać. Alice szybko znalazła się przy mnie i przytuliła mnie.

*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
-Czego chcesz?- spytałam.
- Resztę swoich rzeczy- od powiedział John. Tak to prawda, ostatnim razem nie zdążył wziąć wszystkiego o wywaliłam go na próg a ciuchy wyrzuciłam przez okno. Więc teraz przyszedł.
- Dobra, ale szybko.- powiedziałam wpuszczając go. Po chwili mój były mąż był na górze i słyszałam tylko szmer pakujących rzeczy. Po kilku minutach John wbiegł wściekły do salonu w którym siedziałam.
- Co to kurwa jest?- wykrzyczał przez zaciśnięte zęby, pokazując mi mój test ciążowy. Zapomniałam o nim!
- Test ciążowy, a co ma być!- wykrzyknęłam.
- Aaa to mnie posądzasz o zdradę a sama puszczasz się na prawo i lewo dziwko!
- Zamknij się i wynoś się stąd!- wykrzyknęłam i chciałam pobiec do pokoju ale on był szybszy. Złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Widziałam jak jego oczy kipiały złością. W jednej chwili poczułam ból i pieczenie na prawym policzku. Ten sukinsyn mnie uderzył! Potem padłam na podłogę. Uderzył mnie jeszcze kilka razy i uciekł. A ja leżałam tam, dopóki nie zobaczyłam ciemności.Obudziłam się. Wszędzie biało i pachniało wybielaczem. Słyszałam pikanie. Szpital! Poczułam ciepło na mojej dłoni. Spojrzałam w tam tą stronę i zobaczyłam Louisa siedzącego obok mojego łóżka. Miał spuchnięte oczy od płaczu. W tej samej chwili wszedł lekarz.
- Witam. Jestem doktor Brown. Widzę że się pani obudziła. Czy coś panią boli?- spytał lekarz.
- Nie. Znaczy trochę głowa i brzuch.- odpowiedziałam z ostatnim wyrazem trochę ciszej.
- To dobrze. Będzie miała pani lekkie zawroty głowy, ale to nic poważnego, a z dzieckiem wszystko w porządku. - odpowiedział.
- Chwila! Jakim dzieckiem?- tym razem spytał Lou. O nie!
- Pani [ T.N ] jest w ciąży.- mówił lekarz- powinna być pani wdzięczna temu chłopakowi, gdyby nie on nie wiadomo co by było. Wieczorem może pani już wyjść ze szpitala. To tyle. Do widzenia-powiedział doktor i wyszedł. Louis patrzał się cały czas na mnie, a ja nie wiedziałam co mu powiedzieć.
- O co chodzi z tym dzieckiem?- spytał łagodnie Tommo.
- Yyyyy no.. no wiesz.. j..ja jestem w ciąży- po jąkanie wreszcie szybko mu odpowiedziałam.
- Ale jak to ?? Przecież John nie mógł mieć dzieci? - widziałam w jego oczach łzy.
- Louis ja jestem z tobą w ciąży!- wykrzyknęłam i od razu z moich oczu wypłynęła ciecz.
- Czyli to wtedy...to ja jestem ojcem?- spytał. Po jego policzku zauważyłam łzę.
- Tak, ale nie musisz dbać o dziecko, nie musisz dawać pieniędzy, nie musisz...- nie dokończyłam  bo Tomlinson wpił się w moje usta. Po chwili zorientowałam się co się dzieje i oddałam pocałunek.
- Nie mów tak [ T.I ]. Ja chce tego dziecka i ono ułatwiło mi sprawę którą od dawna w sobie "duszę". Kocham cię!- po wypowiedzeniu jego słów w moim brzuchu "zawirowały motylki", od tego wiedziałam że to on że on jest ten jedyny. Ten na zawsze.


I będąc tu bez ciebie
To tak jakbym budził się dla
Tylko połowy niebieskiego nieba

 Trochę tam, ale nie całkiem
Spaceruję tylko z jednym butem
Jestem połową serca bez Ciebie
W najlepszym wypadku jestem połową człowieka
Z połową strzały w mojej klatce piersiowej
Tęsknie za wszystkim, co robimy
Jestem połową serca bez Ciebie

--------------------------------------------------------------------------------------------------
* tłumaczenie piosenki- tekstowo.pl
piosenka- Half a Heart
Jak wrażenia po imaginie??? Mam nadzieję że się spodobał. Nie długo wrócę do was z kolejną częścią Nialla!!!! Mój drugi blog, gdy ktoś chce jeszcze więcej Louisa : http://louistomlinson-darkangel.blogspot.com/ oraz mój ASK gdzie możecie składać zamówienia i pomysły z imaginami. Oraz gdy chcecie dowiedzieć się coś o mnie lub imaginie! Zapraszam!
15 komentarzy= new imagin
Nika