Po męczącym dniu chciałem chociaż na chwilę się uspokoić, więc
postanowiłem się przejść. Chodziłem tak uliczkami Londynu bez celu, zamyślony.
Nic nie mogło wyrwać mnie z tej zadumy, a jednak. Usłyszałem szczekanie psa.
Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem leżącą kobietę, przecież widziałem jak
upadała. Podbiegłem do niej i próbowałem złapać z nią jakikolwiek kontakt, ta
przez chwilę coś mruczała i zamknęła oczy. Sprawdziłem tętno, na szczęście je
wyczułem. Bez zastanowienia zadzwoniłem na pogotowie. Przyjechali po 15
minutach. Pojechałem razem z nimi do szpitala. Cały czas siedziałem w sali, nie
odstępując jej na krok. Była dla mnie ważna. W końcu to ja ją znalazłem i
chciałem ją poznać.
Po jakimś czasie, gdy trzymałem ją za rękę poczułem leciutki uścisk z jej
strony. Niezmiernie się ucieszyłem. Pobiegłem po lekarza. Chwilę potem do
pomieszczenia wbiegł mężczyzna w białym fartuchu i dwie pielęgniarki. Kazały mi
wyjść. Nie chciałem, chciałem przy niej zostać. Bałem się o nią. Wiem, że to
głupie, ale ja się w niej zakochałem. Nie znam jej imienia, nie zamieniliśmy
ani jednego słowa, a ja jak taki kretyn zakochuję się. To nie jest normalnie,
ale jak widać się zdarza.
Godzinę siedziałem ze spuszczoną głową, czekając na jakąkolwiek
wiadomość od strony lekarza, lub pielęgniarki. Nikt przez ten czas nie
wychodził, za to kilku lekarzy wchodziło do środka. Bałem się, bałem się, że
już nigdy jej nie zobaczę, lecz z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos starszego
pana.
D: Może pan wejść do środka. Pańska dziewczyna niedługo się obudzi,
Z: Ale… ale jak to, przecież ona…
D: Spokojnie, musimy jeszcze trochę poczekać, gdyby coś się stało
proszę mnie zawołać.
Nie odpowiedziałem tylko szybkim krokiem udałem się w stronę jej
łóżka, na którym tak słodko spała. Z tego wszystkiego zasnąłem.
~*~
Obudziłem się bardzo wcześnie. Spojrzałem na twarz brunetki i lekko
się uśmiechnąłem. Jeszcze się nie obudziła, lecz wierzę w to. Przyszła
pielęgniarka sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Po opuszczeniu przez nią
sali zająłem poprzednie miejsce.
Nie czekałem długo, a piękna dziewczyna powoli otwierała swoje oczy.
*oczami [T.I]*
Otworzyłam wolno oczy. Nie wiedziałam gdzie jestem i co tam robię.
Ujrzałam przystojnego chłopaka.
T: Gdzie… gdzie ja jestem?- powiedziałam cicho.
Z: W szpitalu…- i chłopak opowiedział mi w skrócie co dokładnie się
stało i jak się tam znalazłam. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie uratował, a
przede wszystkim za to, że siedział tutaj przez ten cały czas.
Gdy chłopak skończył opowiadać
do sali wszedł lekarz i zbadał mnie.
D: Wszystko jest w porządku, ale musimy zrobić jeszcze kilka badań,
więc zostaniesz tu na dłużej. Gratuluję ci chłopaka, siedział tu przez cały
czas jak byłaś nieprzytomna. Powinnaś mu podziękować.
T: I tak zrobię, dziękuję- mężczyzna opuścił pomieszczenie, ale nie na
długo zostałam sama, bo po chwili wparował tu ten sam chłopak. Nawet nie
wiedziałam jak ma na imię.
Uśmiechnęłam się, co ten od razu odwzajemnił.
T: Powiesz mi jak masz na imię- spojrzałam w jego piękne brązowe oczy.
Z: Zayn, a ty…- przerwałam mu
T: [T.I]- uśmiechnęłam się, na co chłopak się zaśmiał. Nie powiem,
podoba mi się ten jego uśmiech. Wszystko mi się w nim podoba, ale ja go w ogóle
nie znam.
*oczami Zayna*
Po tygodniu [T.I] wyszła ze szpitala. Zaproponowałem jej odprowadzenie
do domu. Zgodziła się. Szliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nie
brakowało nam tematów. Było wspaniale. Niestety droga bardzo szybko nam minęła
i po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Stanąłem naprzeciwko dziewczyny i
spojrzałem w jej piękne niebieskie oczy. Przybliżyłem się odrobinę i musnąłem
jej policzek.
Z: Dasz mi swój numer?- zapytałem niepewnie.
T: Jasne- nie spodziewałem się, że tak szybko pójdzie. Podałem jej
swoją komórkę, a ona dała mi swoją. Oboje wpisaliśmy swoje numery. Podpisałem
się „Zayn :*”. Nie mogłem się opanować, musiałem dodać ten całus.
~*~
Nie mogę przestać o niej myśleć. Obojętnie co robię lub gdzie jestem
ona zajmuje 100 % moich myśli i nie prędko jej z nich wyjść. Nie mogę się na
niczym skupić. Muszę się z nią spotkać bo zaraz zwariuję. Postanowiłem do niej
zadzwonić.
T: Tak, słucham…- odebrała po dwóch sygnałach. Gdy usłyszałem jej głos
kolana mi zmiękły. Nie wiedziałem, że można zrobić takie rzeczy z człowiekiem.
Z: Hej, tu Zayn…- zaciąłem się.
T: Przecież wiem, mam twój numer głuptasie.
Z: Masz może ochotę na długi spacer w moim towarzystwie?- spytałem
nieśmiało. Nigdy taki nie byłem. Poznawanie nowych ludzi przychodziło mi
szybko, ale z nią to coś zupełnie innego.
T: Oczywiście, właśnie wracam do domu, więc jak chcesz to możesz już
przyjść- chyba się uśmiechała, choć nie byłem do końca pewny.
Z: Dobrze, w takim razie będę za 10 minut.
T: Ok, czekam- rozłączyła się. Wziąłem klucze z szafki i wyszedłem. Do
jej domu miałem niecałe 5 minut, lecz nie chciałem się spóźnić. Po dojściu na
miejsce podszedłem do drzwi i zapukałem. Chwilę potem drzwi otworzyła mi ONA. O
mój Boże jaka ona jest piękna…
*oczami [T.I]*
Od momentu kiedy widziałam się z Zaynem ostatni raz, nie mogłam
przestać o nim myśleć. Chyba się zakochałam. Jak zobaczyłam, że to on do mnie
dzwoni na moją buzię wtargnął ogromny uśmiech. Stado motylków w moim brzuchu
zaczęło robić fikołki i fruwały w każdą możliwą stronę. Gdy dowiedziałam się,
że chce się ze mną spotkać prawie skakałam z radości. Gdybym nie była na ulicy
pewnie bym tak zrobiła. Zgodziłam się pójść z nim na spacer. Nie miałam zamiaru
czekać, więc zaproponowałam od razu.
Po powrocie do domu szybko zostawiłam zrobione zakupy i pobiegłam
poprawić makijaż i uczesać się. Akurat schodząc ze schodów po domu rozległ się
dźwięk dzwonka. Pokonałam ostatnie metry dzielące mnie od drzwi. Szybkim ruchem
otworzyłam je. Jak go ujrzałam usta ułożyły się w szeroki uśmiech.
T: Cześć, poczekaj tylko wezmę swoje rzeczy i możemy iść- szybkim
krokiem poszłam pozbierać telefon, klucze i wsadziłam wszystko do torebki. Po
czym wróciłam do chłopaka- idziemy.
Z: Tak- złapał mnie za rękę. Nie protestowałam i uśmiechnęłam się
lekko, co mulat chyba zauważył, bo również się uśmiechnął.
Szliśmy tak trzymając się za ręce. Nie rozmawialiśmy. Nie
potrzebowaliśmy żadnych słów, wystarczyło, że byliśmy blisko. Usiedliśmy na
jednej z wielu ławek. Nie myśląc wtuliłam się w chłopaka. Ten po chwili odsunął
mnie lekko od siebie i zaczął wolno się przybliżać, po czym złączył nasze
spragnione siebie usta w długim i namiętnym pocałunku. Gdy odkleiliśmy się od
siebie bez zastanowienia wdrapałam się na kolana chłopaka i mocno się w niego
wtuliłam. Czułam jak jego klatka piersiowa drga. Czy on właśnie się ze mnie
śmieje?
T: Co szczerzysz uzębienie?- spytałam udając obrażoną.
Z: Czekałem na tą chwilę od kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem.
T: Czyli trochę dłużej niż ja…- musnęłam jego usta.
Z: Chodź, zimno się robi- i udaliśmy się okrężną drogą do mojego domu.
KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ
*oczami Zayna*
Jesteśmy ze sobą już tak długo. Chciałbym, żeby nasz związek ruszył
trochę dalej. Chcę się jej oświadczyć. Nie planowałem jakieś wykwintnej
kolacji. Chciałem tak po prostu, normalnie, w domu.
Zadzwoniłem upewnić się, że moja ukochana jest w domu. Potwierdziła,
więc wsiadłem w samochód i pojechałem do niej. Nie chciało mi się iść na
pieszo, choć miałem bardzo blisko. Na miejscu byłem po 3
minutach. Zaparkowałem
na jej podjeździe i podszedłem do drzwi. Nacisnąłem klamkę i wszedłem cicho do
środka. Zacząłem się skradać na palcach do salonu. [T.I] siedziała na kanapie i
oglądała jakiś film. Podszedłem bliżej, przybliżyłem usta do jej ucha.
Z: Stęskniłem się- wyszeptałem. Dziewczyna podskoczyła i krzyknęła.
Szybko się odwróciła.
T: Zayn, chcesz żebym zawału dostała.
Z: Chodź tu do mnie kotku- rozłożyłem ręce , a chwilę potem mocno
ściskałem najważniejszą kobietę w moim życiu- Chcę się ciebie o coś spytać-
dziewczyna odsunęła się ode mnie.
T: Pytaj…- wyjąłem z kieszeni bluzy małe czerwone pudełeczko.
Dziewczyna ze zdziwienia otworzyła usta.
Z: Wyjdziesz za mnie?- uff szybko poszło, jeszcze tylko odpowiedź.
T: Zayn… przepraszam, ale nie…- w moich oczach pojawiły się łzy.
Z: Dlaczego?- tylko tyle mogłem z siebie wydusić.
T: Zbyt krótko jesteśmy razem- nie wytrzymałem i opuściłem jej
mieszkanie.
Wróciłem do domu i rzuciłem się na łóżko. Nie miałem na nic siły, więc
zasnąłem.
Następnego dnia postanowiłem zadzwonić do [T.I]. Nie odbierała.
Pojechałem do jej mieszkania. Stałem pod drzwiami 5 minut, ale nikt mi nie
otworzył. Cały dzień spędziłem na szukaniu jej. Przeszukałem całe miasto, lecz
po nieudanych próbach postanowiłem wrócić do domu po klucze do jej mieszkania i
ponownie tam wrócić. Tak też zrobiłem, ale w domu jej nie było. Chciałem już
wychodzić, lecz na komodzie przy drzwiach zobaczyłem białą kopertę z napisem
Zayn. Otworzyłem ją, po czym wziąłem się za czytanie zaadresowanego do mnie
listu.
„
Zayn, kochanie. To nie tak miało wyglądać. Kocham cię, nawet nie wiesz jak
bardzo, lecz nie wiesz o mnie najważniejszej rzeczy. Jestem chora. ŚMIERTELNIE
CHORA. Nie chciałam się w tobie zakochać, ale siły wyższe zdecydowały za mnie.
Proszę nie bądź na mnie zły. Wiem, że ułożysz sobie życie i będziesz
szczęśliwy.
Kocham cię, twoja [T.I]”
Nie wierzyłem w to, co przeczytałem. Nie to nie może być prawda. Ona
nie może mnie zostawić, przecież ja bez niej nie wytrzymam.
DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Od jakiegoś czasu wcale nie wychodzę z domu. Siedzę i piję. Tak
zamieniam się w nic nie wartego człowieka. Nie mam dla kogo żyć. [T.I] pewnie
już dawno jest na tamtym świecie, a ja nawet się z nią nie pożegnałem. Nie
byłem na jej pogrzebie.
Jakiś czas temu kupiłem w internecie broń. Już od dawna o tym myślę.
Wziąłem jeszcze jej zdjęcie i bez dłuższego myślenia strzeliłem sobie w
skronie. Teraz jestem po tej drugiej, lepszej stronie. Muszę tylko znaleźć
[T.I].
*oczami [T.I]*
Od dwóch miesięcy byłam w szpitalu. Cudem udało się mnie wyleczyć. Nie
mogłam to uwierzyć. Szybko spakowałam swoje rzeczy i pojechałam prosto do
Zayna. Wyciągnęłam z torby klucze od jego mieszkania i otworzyłam drzwi. To co
zobaczyłam przeraziło mnie. Mój Zayn leżał na podłodze zakrwawiony. W ręce
trzymał moje zdjęcie. Obok leżał pistolet. Bez niego nie mam po co żyć na tym
świecie.
Złapałam w swoje trzęsące się dłonie broń i strzeliłam prosto w serce,
po czym upadłam koło mojego ukochanego. Tam na pewno będzie nam lepiej…
__________________________________________
Hej, napisałam takiego smutnego imagina o Zaynie.
Niedługo powinien pojawić się nasz wspólny imagin o Lou.
Natalia jest w szpitalu, ale prawdopodobnie jutro wychodzi, więc może go wrzuci :)
Do następnego Agan :*
Najlepszy imagin ever! Gabrysia Kubala
OdpowiedzUsuńŚwietne ;D
OdpowiedzUsuńHappy Endem się nie kończy, ale dodaje to charakteru temu imaginowi i pokazuje, że miłość czasem prowadzi do takich sytuacji...
Świetne. Dobra robota.
Oby tak dalej. :*
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/
Przepiękny <333
OdpowiedzUsuńA ta końcówka ... prawie się popłakałam :'(
www.serduszko5000.blogspot.com
Wpadnij ;)))))