środa, 29 stycznia 2014

Zayn by Niallowa :*

Hej moje kociaki :* tęsknię za wami strasznie, ale nie wracam jeszcze na stronkę niestety :/ 
Może już wkrótce :) 
KOCHANE MOJE DIRECTIONERS !
Dziś dodaję imagin z Zaynem, mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Dedykacja dla Zuzy
i
Tary :*
*Oczami [T.I]*
Jestem [T.I]. Moje życie straciło sens. Wszystko runęło, wystarczył tylko jeden dzień, a moje życie obróciło się o 180 stopni. Moją mamę potrącił samochód, niestety nie przeżyła wypadku. Wraz z tatą załamałam się kompletnie. Marzyłam by był to tylko sen. Przestałam chodzić do szkoły, miałam dużo braków. Kiedy moje myśli znalazły się na swoim miejscu, wróciłam do liceum, ale nie było już tak kolorowo. Ciężko było mi się odnaleźć. Myślałam, że wszyscy śmieją się ze mnie. Jednak nie czułam tego bólu zadawanego przez niego,wspaniałego mulata, który od samego początku mojej nauki w tej szkole skradł mi serce. Nazywał się Zayn Malik.
Na przerwach siedziałam całkiem sama, aż w końcu podeszłą do mnie pewna blondynka.
- Hej. Jestem Carla- przedstawiła się i usiadła obok- A ty ??
-He-hej- jąkałam się, gdyż dawno nie rozmawiałam z kimkolwiek- a ja nazywam się [T.I]
- Jaką masz teraz lekcję?
-Historię w tej sali- odpowiedziałam dziewczynie i wskazałam na drzwi.
- O to dobrze się składa! ja mam w sali 132 naprzeciwko ciebie, może pójdziesz ze mną na kolejnej przerwie do stołówki?
- W sumie czemu nie.- zadzwonił dzwonek
- Ok. W takim razie widzimy się , za 45 minut w tym samym miejscu. Pa- przytuliła mnie
- Do zobaczenia
Wtedy pierwszy raz uśmiech zawitał mi na twarzy. Oczywiście od razu na powitanie kartkówka. Po prostu  super, oby była trója. Błagam nie chcę dostać dwójki czy jeszcze gorzej jedynki. -Koniec męczarni- pomyślałam, kiedy zadzwonił przez wszystkich wyczekiwany dzwonek. Tak jak umówiłam się z Carlą , stałą pod klasą. Poszłyśmy do stołówki, w której znajdował się aktualnie Zayn. Blondynka wzięła obiad i usiadłyśmy przy stoliku, nie spieszyło się nam, gdyż byłyśmy już po zajęciach. Zadzwonił mój telefon więc odebrałam, był to mój tata, który powiedział, że jest pod szkoła i muszę już zejść na parking.
Pożegnałam się z dziewczyną ruszając w stronę wyjścia , przy których stał Lou, przyjaciel Zayna. Patrzył się na mnie, a kiedy odeszłam, krzyknął
- Malik! to ta twoja- nie miałam bladego pojęcia, o co mogło chodzić, zastanawiałam się, czy mówili o mnie, czy może o kimś innym
*Oczami Zayna*
Dziś znów ją ujrzałem. To jest niemożliwe. Po raz kolejny zobaczyłem te piękne oczy, włosy. Niestety nie było mi dane spojrzeć na ten piękny uśmiech,który było widać jeszcze kilka miesięcy temu. Jej oczy nadal były przepełnione bólem. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy się od niej odwrócili, miała tak dużo przyjaciół, ale kiedy ich bardzo potrzebowała, oni odeszli. Kiedy Lou powiedział mi, że idzie, postanowiłem za nią pójść i porozmawiać. Obserwowałem ją, brakło mi sił by podejść i porozmawiać,Bałem się, że mnie wyśmieje. Muszę z nią porozmawiać, nie chcę patrzeć jak ona cierpi.
- hej- stanąłem za nią, widać było, że się wystraszyła, ponieważ podskoczyła. Zaśmiałem się, bo jej reakcja była słodka.
- Hej- lekko się uśmiechnęła, a na jej policzki wkradły się rumieńce
- Widzę, że wracasz do domu, może cię odprowadzić?- trochę było mi głupio, ale nie zaszkodzi spytać.
-Wracam. Wybacz, ale nie. Tata po mnie przyjechał- wyminęła mnie i odeszła. Dalej Malik dasz radę, podejdź do niej
-[T.I]!-podbiegłem do niej- to może wyjdziemy gdzieś razem?
*oczami [T.I]*
Zdziwiłam się , że Zayn chciał mnie odprowadzić, pewnie gdybym się zgodziła, cała szkoła by się ze mnie śmiała. Usłyszałam za sobą moje imię, odwróciłam się, a Zayn, bo to on był osobą, która wypowiedziała te słowa. Stanął na przeciwko mnie, był wyższy o głowę, więc musiałam patrzeć w górę.Po jego słowach stałam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć, moje serce mówiło ''tak", lecz rozum nie pozwalał na wypowiedzenie tego słowa.
-To nie jest zbyt dobry pomysł. Muszę iść na razie.
- Proszę-złapał mnie za ramię-Przecież nie zrobię ci krzywdy.
-Potrzebuję czasu- Boże co ja gadam, dlaczego palnęłam taką głupotę? Teraz to na pewno mnie znienawidzi.
- Rozumiem. Chcę byś wiedziała, że na mnie zawsze możesz liczyć. Nie jestem taki jak wszyscy. Jeżeli zdecydujesz się wyjść ze mną poznasz prawdziwego mnie. Trzymaj się [T.I]- przytulił mnie i odszedł. Stałam chwilę, lecz potem oprzytomniałam i pobiegłam w stronę auta.
- No nareszcie co tak długo?- zapytał zniecierpliwiony tata
- Ktoś mnie zatrzymał- próbowałam się uśmiechnąć. Moje myśli chodziły cały czas wokół mulata.
-Ten chłopak z którym rozmawiałaś?
-Tak
- Przystojny, spotykasz się z nim?
-Tato!
-No co, tak się tylko pytam.
-Nie spotykam się z Zaynem!
-O, to już wiem jak się nazywa. A podoba ci się?
-Czy to jakieś przesłuchanie!- mój tata jest cudowny, lubi ze mną żartować, ale przecież nie powiem mu, że zakochałam się w Maliku
-I tak wiem, że ci się podoba. Ty jemu również.
- Co? Skąd wiesz, że mu się podobam?- mój ojciec to jakiś jasnowidz?
-Jestem facetem. Tak samo patrzyłem na twoją mamę- w tym momencie łzy znalazły się w moich kącikach oczu.
- Nie płacz skarbie. Wiem, że jest ci ciężko, mnie również, ale trzeba żyć dalej. Mama na pewno nie chciała byś płakała.
W nocy nie mogłam usnąć, moje myśli były w dalekiej galaktyce . Dopiero po godzinie czasu usnęłam.
~*~
 Rano obudziłam się niewyspana. Zrobiłam codzienną toaletę, zjadłam śniadanie, ubrałam się i poszłam do szkoły. Po przekroczeniu drzwi wejściowych zobaczyłam chłopaka moich westchnień. Stał przy szafkach i rozmawiał z Niallem. Przechodząc obok widziałam jak patrzy na mnie. Czy tata mówił prawdę? Czy ja mu naprawdę się podobam? Usiadłam przy klasie i nie wiadomo skąd przede mną pojawiła się Carla.
- Hej! co ty tu robisz?- zapytałam
- Yyyyy....Stoję? Żartuje, przyszłam do ciebie- posłała mi promienny uśmiech.
Rozmawiałyśmy na różne tematy, ale to co palnęła jako ostatnie rozwaliło mnie i sprawiło, że się zawstydziłam.
-Czemu Malik się tak na ciebie gapi?
-A skąd ja mam to wiedzieć?- czemu on to robi? chce mnie upokorzyć ?
- Oho...Idzie tu- dziewczyna patrzy na mulata- to ja będę się zbierać do zobaczenia potem- kieruje słowa w moją stronę i odchodzi.
-Cześć- uśmiecha się brązowooki-to jak będzie? Dasz się namówić na spacer?- pyta
-Dlaczego ci tak bardzo na tym zależy?
- Ponieważ wiem, że myślisz o mnie jak o dupku, który nic nie potrafi i tylko flirtuje z dziewczynami!
- To może powiesz, że z nimi nie flirtujesz?!-zapytałam z pretensjami
- Na pewno nie jestem takim dupkiem, który sypia codziennie z inną dziewczyną. To, że uśmiecham się do znajomych nie robi ze mnie flirciarza!
-Zgoda- przemyślałam wszystko
-Co?-widać, że jest zdezorientowany
- Zgadzam się z tobą spotkać, kończę o 15 Jeżeli tak bardzo ci na tym zależy spotkajmy się dziesięć po trzeciej przed głównym wejściem szkoły
-Jesteś wspaniała!- przytula mnie- Nie pożałujesz swojej decyzji. Na razie- Wariuję! jestem taka szczęśliwa. Widziałam wzrok innych uczniów, ale nie przejęłam się tym za bardzo. Na kolejnej przerwie spotkałam się z Carlą i wszystko jej opowiedziałam.Ostatni dzwonek, oznaczał koniec zajęć oraz spotkanie z Zaynem. Szybko schowałam niepotrzebne książki do szafki i wyszłam ze szkoły. Malik już czekał oparty o filar. Oderwał się i podszedł do mnie. Wiatr zawiał, a ja poczułam zapach jego pięknych perfum.
- To jak idziemy?- jego oczy patrzyły prosto w moje
- Pewnie, a gdzie zamierzasz mnie zabrać?
- To będzie niespodzianka. Daj torbę to schowam ją do mojego auta- niechętnie podałam mu torbę.
- Teraz możemy iść- zamknął samochód. Poszliśmy w stronę parku obok szkoły. Chłopak opowiadał mi trochę o sobie i o śmiesznych wydarzeniach związanych z niektórymi miejscami. Następnie weszliśmy do jakiegoś budynku. To chyba była jakaś kancelaria. Chłopak przywitał się z jakąś panią i weszliśmy do windy. Pojechaliśmy na ostatnie piętro, czyli 18. Mulat otworzył kratę by móc wejść na dach. Staliśmy już na samej górze. Niestety miałam cholerny lęk wysokości.
-Zayn- szczęka mi drży.
- Tak [T.I]?- pyta.
- Bo jest jeden mały problem, a właściwie duży. Chodzi o to, że mam lęk wysokości.
-Ohh.... wybacz, nie wiedziałem o tym- podszedł bardzo blisko mnie i przytulił.
- Nic nie szkodzi, ale wracajmy, bo muszę już wracać do domu.
- Oczywiście-nie puszczając mnie, wyszliśmy.
Powędrowaliśmy w stronę auta, które stało pod szkołą. Bardzo dużo się dowiedziałam o Zaynie, a on o mnie. Sądzę, że to bardzo miły chłopak
- Odwiozę cię- z moich zamyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.
- Nie trzeba, nie ma aż tak daleko- odpowiedziałam
- Nie chcę by ci się coś stało, wsiadaj- ugghh... czemu jego głos jest taki przekonujący!
-Oh no dobra. Nie chcę być kłopotem.
- Przestań, nie jesteś kłopotem, gdybym nie chciał, bym tego nie proponował.
Dojechaliśmy pod mój dom. Światło w salonie było zapalone, przecież tata nigdy nie siedzi w salonie
-[T.I] dziękuję ci, że dałaś się wyciągnąć na ten spacer- czemu  jego oczy są takie piękne, a już tym bardziej usta?
-Miałeś rację nie żałuję tej decyzji- Zayn był bardzo blisko mnie, ja również się zbliżyłam, chciałam by mnie pocałował, nie musiałam na to długo czekać. Chłopak złączył nasze usta, całował mnie bardzo delikatnie, jakby bał się, że go odtrącę, czy jakby miał mnie uszkodzić poprzez dotyk. Odwzajemniłam pocałunek, kiedy oderwaliśmy się od siebie panowała między nami niezręczna cisza.
- Może chcesz wejść na górę?- co ja wyprawiam, nie kontroluję tego.
- Nie chcę ci przeszkadzać- spuścił głowę.
- Nie będziesz. Nalegam- uśmiechnęłam się
-Dobrze- kiedy przekroczyliśmy drzwi wejściowe usłyszałam damski głos. Był on bardzo podobny do mojej mamy. Kazałam Zaynowi poczekać w holu i weszłam do salonu w którym siedziała moja babcia z tatą.
- Babcia! - krzyknęłam
- [T.I]! tak się cieszę, że cię widzę, masz chłopaka?- zawsze musi się oto pytać?Nie ważne, że w holu czeka na mnie Zayn i może wszystko słyszeć.
- Jak zdrowie?- zapytałam staruszkę by ominąć jej poprzednie pytanie.
- Zawsze lubisz zmieniać temat- śmieje się- nic się nie zmieniłaś. To co jak będzie? Odpowiesz mi?
- Babciu! Przerabiałyśmy już ten temat. Muszę iść, kolega na mnie czeka w przedpokoju.
-Ten z którym przed chwilą się całowałaś?- pyta, a ja sklejam buraka.
-Co?- pytam, nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Myślisz, że tego nie widziałam? Przecież wiesz, że kocham patrzeć przez okno.
-Oj babciu, babciu! Lecę-pocałowałam siwowłosą w policzek i poszłam. Zayn stał i oglądał zdjęcia mojej rodzicielki, które są powieszone na ścianie.
- Była bardzo do ciebie podobna- spojrzał na mnie.
-Tak wiem. Choć pójdziemy do mojego pokoju.
- Twoja babcia ma bystre oko- uśmiecha się.
- O nieee, nie mów, że wszystko słyszałeś!- krzyczę
- Nie muszę mówić.....
- Wiesz ja..- przerwał mi pocałunkiem.
- Może babcia przestanie cię męczyć, jeżeli będę mógł zostać twoim chłopakiem.
- Myślę, że tak- pocałowałam go.
Tata wraz z babcią ucieszyli się z tej wiadomości. Już nikt mnie nie obgaduje. Zayn sprawił, że moje życie nabrało kolorów.
___________________
Hejkaa!!!! Dodałam imagina co sądzicie ?
Mam nadzieję, że się podoba. K O C H A M    W A S :*
15 KOMENTARZY= NASTĘPNY IMAGIN

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Imagin Liam cz. 1 ♥

Na samym początku chciałam was bardzo przeprosić za mojego poprzedniego imagina i za to, że zabiłam w nim Zayna. NAPRAWDĘ WAS PRZEPRASZAM!!! Nie czuję się dobrze z tym, że was zawiodłam :( 
Może ten imagin jakoś zrekompensuje wam tamto... 
Miłego czytania :*


„ Liam, kochanie
To jest ostatnia rzecz, którą dla ciebie, a w zasadzie dla nas robię…
Na samym początku chciałam, żebyś wiedział, że bardzo, ale to bardzo cię kocham. Nawet pomimo naszych kłótni, które zdarzały się ostatnio coraz częściej, moje uczucie do ciebie nie wygasło. Wiem, że ty masz tak samo.
W ostatnim czasie nie mieliśmy dla siebie w ogóle czasu, ja pracowałam, ty również. Jak wracaliśmy do domu byliśmy zmęczeni i jedynym o czym marzyliśmy był sen, ale jak to w związku, często potrzebujemy tej bliskości, wiedzy, że jest taka jedna osoba na świecie, której na tobie zależy. Dla mnie taką osobą byłeś ty…
Zdaję sobie sprawę z tego, że w tej chwili płaczesz, uwierz mi, że ja także. Nie potrafię zatrzymać tych cholernych łez, które cisną mi się do oczu i moczą kartkę…
Przepraszam cię za to, co ci zrobiłam. Ja już po prostu nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić. W pracy problemy, w domu znowu wieczne kłótnie o byle co.
Czy to jest normalne w związku? Czy każda para tak się zachowuje? Czy każda para ma czasem taki „kryzys”?
Nie wiem, ale nie obchodzą mnie inni. Obchodził mnie tylko nasz związek…
Pamiętasz dzień, w którym się poznaliśmy? Ja pamiętam go doskonale.
Siedziałam na naszej już ławce w parku i płakałam po zerwaniu z chłopakiem. Usiadłeś koło mnie i bez słowa przytuliłeś. Tego mi wtedy było trzeba, czyjejś bliskości. Z każdym dniem nasze uczucia do siebie wzrastały. Pamiętam, że po miesiącu chciałam zerwać z tobą wszelkie kontakty, bo w tak krótkim czasie skradłeś doszczętnie moje serce, a ja nie mogłam ci go odebrać. Myślałam wtedy, że jak wyjadę to wszystko będzie tak jak kiedyś. Na szczęście zatrzymałeś mnie przed wejściem do taksówki i wyznałeś swoje uczucia, jakie do mnie żywisz. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.
Kiedy się do ciebie wprowadzałam, myślałam, że będzie zupełnie inaczej. Niestety przeliczyłam się.
Z dnia na dzień było coraz gorzej. Ty byłeś całkowicie pochłonięty pracą, ja w tym czasie zajmowałam się sobą, a potem poszłam do pracy. Nie widzieliśmy się prawie wcale, a jak już nastąpił taki moment to  rzucaliśmy sobie mordercze spojrzenia i warczeliśmy na siebie.
Nie raz myślałam, by się wyprowadzić. Nie robiłam tego, bo dawałam nam kolejne i kolejne szanse. Nie uważasz, że było ich zdecydowanie za dużo?
Nie mam zielonego pojęcia, co w tej chwili sobie o mnie myślisz i raczej się tego nie dowiem. Gdy będziesz to czytał, mnie już nie będzie. Będę po drugiej stronie.
To nie jest dla mnie łatwe, ale ja już po prostu nie mogę. Nie mam siły dawać nam następnej szansy, bo wiem, że to nie ma całkowicie sensu.
Całe moje życie nie ma sensu. Straciłam wiarę we wszystko. Już nic mnie nie podbuduje psychicznie.
Pewnie teraz nazwiesz mnie tchórzem…
Tak jestem tchórzem. Spieprzę to wszystko zabijając się, a powinnam walczyć.
Mama od małego wpajała mi do głowy, by się nie poddawać. Moja walka sięgnęła już szczytu…
Czuję jak opadam na dno i nikt, ani nic nie poda mi ręki i nie wyciągnie z tego dołka.
Z każdą kolejną sekundą czuję się jeszcze gorzej.
Liaś, ja naprawdę nie mam już siły…
Muszę to już skończyć raz na zawsze.
Chcę żebyś wiedział, że kocham cię najmocniej na świecie i będę na ciebie czekać, tam w górze
Twoja na zawsze [T.I] :*”
Co to do jasnej cholery ma być? Nie, ona nie może się zabić. Ja ją przecież kocham!!!
Wiem, że ostatnimi czasy bardzo ją zaniedbywałem. Przyznaję się do tego, ale ja się nie poddaję!
Muszę ją znaleźć…
Myśl, Liam, myśl. Gdzie ona mogła pójść?
Wbiegłem do naszej sypialni w celu znalezienia jej pamiętnika. Wiedziałem, że powinienem, ale co mam w takiej sytuacji zrobić? Chcę ją mieć przy sobie, by w każdej chwili się do niej przytulić, powiedzieć jak bardzo ją kocham, a nie przychodzić każdego dnia na cmentarz i wpatrując się w marmurową płytę wylewać łzy…
Po długich poszukiwaniach, w końcu znalazłem ten zeszyt. Otworzyłem go i od razu przerzuciłem kartki na ostatnią zapisaną stronę. Zacząłem czytać:
„ […] Nie mogę tak dłużej, to koniec. Wszystko mam już zaplanowane. Zrobię to w miejscu, gdzie nie ma ludzi. Nie chcę by tak szybko mnie znaleźli […]”
Na samym początku naszej znajomości, jeszcze wtedy, gdy byliśmy przyjaciółmi [T.I] pokazała mi takie jego miejsce. Powiedziała, że często tam przychodzi, gdy chce pobyć sama, że nikt tam nie przychodzi. To było jej miejsce, o którym zostałem poinformowany tylko ja. Nikt inny nie miał pojęcia o tym miejscu.
Zabrałem szybko telefon i wsiadłem do samochodu, ruszając jak najszybciej się da. Po drodze złamałem chyba wszystkie możliwe przepisy, ale mało mnie to obchodziło w tym momencie. Teraz liczyła się tylko ona- [T.I].
Po 20 minutach byłem na miejscu. Wybiegłem z samochodu, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Przedarłem się pomiędzy krzakami i po chwili zacząłem wzrokiem ogarniać cały teren, aż w pewnym momencie spostrzegłem skuloną w kłębek dziewczynę. Siedziała na trawie zalana łzami. Skierowałem się w jej stronę, po czym od razu usiadłem obok niej. [T.I] najpierw spojrzała na mnie, a potem z całej siły przytuliła. Przyciągnąłem ją do siebie tak, że między nami nie było wolnej przestrzeni i uspokajająco gładziłem jej głowę, co jakiś czas całując we włosy. Czułem, jak pod moim dotykiem się rozluźnia.
T: Skąd wiedziałeś gdzie jestem?- zapytała, gdy już się uspokoiła.
L: Trochę mi to zajęło, zanim przypomniało mi się, że to twoje ulubione miejsce- posłałem jej delikatny uśmiech, który po chwili zszedł z mojej twarzy- Kotku, co ty chciałaś zrobić?
T: Liam…. Prze...przepraszam…- ponownie w jej oczach pojawiły się, chciałem ją przytulić, lecz ta odsunęła się odrobinę ode mnie i wytarła łzy rękawem od mojej bluzy, którą miała na sobie. Wzięła kilka głębokich wdechów i zaczęła mówić- Liam, ja już tak dłużej nie mogłam, rozumiesz? Napisałam ten list już dawno, ale dopiero dzisiaj zdecydowałam się na to, by ujrzał światło dzienne. Chciałam się zabić, o niczym innym nie marzyłam, naprawdę, ale… ale jestem tchórzem i nie odważyłam się na to posunięcie.
L: Jak długo tu jesteś?- przerwałem jej, ale po prostu musiałem to wiedzieć.
T: Dwie godziny po twoim wyjściu zostawiłam list i przyszłam tutaj- o mój Boże, gdyby jednak zdecydowała się na to, na pewno bym nie zdążył. Siedział bym teraz zalany łzami przy jej zwłokach. Dziewczyna w ogóle na mnie nie patrzyła. Jej całkowitą uwagę zwracało coś co było przed nami. Spojrzałem w tamtym kierunku, lecz nie ujrzałem tam tego, co widziała ona.
L: Ej, spójrz na mnie- złapałem jej podbródek i delikatnie odwróciłem jej głowę w moją stronę. Popatrzyłem prosto w te jej cudowne niebieskie oczy. Widziałem w nich strach i bezradność- Poradzimy sobie, rozumiesz? Teraz już nie będzie takie jak wcześniej… Teraz będzie lepiej, tak?- spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, na co ona pokiwała delikatnie głową na znak zgody- Chodź- wstałem i wyciągnąłem w jej stronę rękę- Jedziemy do domu- pomogłem jej się podnieść i przygarniając dziewczynę jak najbliżej siebie poszliśmy w stronę samochodu, a już po 30 minutach byliśmy w domu.
~oczami [T.I]~
Pierwszą  rzeczą jaką zrobił Liam po przekroczeniu progu mieszkania, było rozerwanie na drobniuteńkie kawałeczki tego cholernego listu. Nie miałam na nic siły, gdy na mnie spojrzał nie mogłam mu nawet posłać  czegoś co przypominałoby uśmiech. Byłam przygnębiona, czułam się jak chory psychicznie człowiek, który załamał się po nieudanej próbie samobójczej. To wszystko powoli mnie przerasta, ale dopiero jak pojechałam w tamto miejsce i uświadomiłam sobie jak bardzo kocham Liama, postanowiłam walczyć. Nie mam pojęcia, co bym zrobiła gdyby Liaś nie przyjechał po mnie. Nie wiem, czy wróciłabym do domu. Nic nie wiem.
L: Jak się czujesz?- zapytał troskliwie łapiąc mnie za ramiona i patrząc prosto w oczy.
T: Koszmarnie, a nawet gorzej, pójdę się położyć…- oznajmiłam i zaczęłam się kierować do naszej sypialni.
L: Przynieść ci coś?- zatrzymałam się i przez chwilę pomyślałam, czy czegoś potrzebuję, lecz w ostateczności pokręciłam przecząco głową- Niedługo do ciebie przyjdę, muszę tylko zadzwonić- poinformował mnie i wyciągając wcześniej telefon poszedł do kuchni, a ja kontynuowałam swoją drogę do sypialni. Nie miałam nawet siły się umyć, więc postanowiłam zrobić to jutro. Ubrałam tylko jakąś koszulkę bruneta i moje krótkie spodenki, po czym od razu weszłam pod kołdrę i odpłynęłam w krainę snu.
„Stałam panicznie rozglądając się w każdą stronę. Czułam czyjąś obecność, lecz za nic ten ktoś nie chciał się ujawnić. Wokół mnie było czarno, by cokolwiek dojrzeć musiałam ostro wytężyć wzrok, choć i to na mało się zdawało. Nie wiedziałam gdzie jestem, co tutaj robię i jak się tu dostałam.
Nagle usłyszałam mrożący krew w moich żyłaś szmer. Odgłos dochodził z bardzo bliska. Odskoczyłam od tamtego miejsca, lecz nie dane mi było ustać na nogach, bo potknęłam się o coś i wylądowałam na zimnej i brudnej posadzce. Podpierając się na rękach zaczęłam się cofać. Ciągle próbowałam cokolwiek dojrzeć w tej otaczającej mnie ciemności. W pewnym momencie natrafiłam na coś. Wstałam i odwróciłam się w kierunku tej „przeszkody”. W tej samej chwili pomieszczenie, w którym się znajdowałam wypełniło jasne, rażące w oczy światło. Od razu spojrzałam na podłogę. Łzy w ułamku sekundy pojawiły się w moich oczach i spływały po policzkach. Ujrzałam tam MARTWEGO Liama, a obok niego kartka: Ty nie miałaś siły się zabić, to ja postanowiłem zająć się twoim chłoptasiem. Usłyszałam za sobą chrząknięcie. Powoli zaczęłam się odwracać. Ujrzałam tam...”
Obudziłam się, momentalnie biorąc jeden głęboki oddech i podnosząc się do pozycji siedzącej.  
L: Kotku, co się stało?- chłopak podbiegł do mnie i usiadł na łóżku. Nie myśląc już dłużej wtuliłam się w niego z całej siły i zaczęłam płakać- Shh… Już, spokojnie. Jestem tu. To był tylko zły sen…- mówił gładząc
ręką moją głowę.
T: O mój Boże, śniło mi się, że ktoś cię zabił. To było tak realistyczne…- płakałam w jego koszulkę, mocząc ją.
L: Spokojnie, jestem tutaj, widzisz? Wszystko jest już okej…
T: Nie, Liam, nic nie jest okej. Ja już tak dłużej nie mogę- powiedziałam donośnie.
L: Co masz na myśli?- zapytał zdezorientowany.
T: To koniec…
L: Czego koniec?- on nic nie rozumiał. On potrafił sobie z tym wszystkim poradzić, ale ja nie… Nie byłam na tyle silna, by kolejny raz wejść w to samo gówno. Nie miałam stu procentowej pewności, że będzie lepiej. Nie miałam na nic gwarancji…
T: Koniec nas…- odpowiedziałam cichutko i powoli wstając z łóżka pokierowałam się do szafy, z której wyciągnęłam torbę i zaczęłam do niej wrzucać swoje rzeczy. Po 15 minutach byłam gotowa. Miałam już otwierać drzwi, gdy poczułam dotyk na moim ramieniu. Odwróciłam się i spojrzałam na Liama.
L: Ja się tak łatwo nie poddam- powiedział i wytarł spływającą łzę ze swojego policzka.
______________________________________
Hejka, mam nadzieję, że wam się podobało :) Chcę napisać do tego jeszcze drugą część, kto wie, może ich będzie więcej??? To wszystko zależy od was ;) 
Kolejny imagin będzie dodany przez Natalię, która postanowiła zrobić wam niespodziankę i dodać jednego imagina (ALE TO NIE ZNACZY, ŻE WRACA!!!) 
15 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN
Agan :*

niedziela, 26 stycznia 2014

Niall XD cz.3

Witam was z kolejną częścią imagina o Niallu. Widzę że wam sie spodobał co mnie cieszy! :) Imagin dedykuje mojej przyjaciółce Klaudii, alinie cichockiej, JIAI i Mary! Mary uzależniłam się od twojego bloga, jest cudowny i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały!!



Siedziałam na jego kolanach, całując się z nim. Nagle do mojego mózgu doszedł jakby tlen, jakby świadomość tego co robię, oderwałam się od niego najszybciej jak mogłam, a on zdezorientowaniem patrzył na mnie.
- Jeśli myślisz że mnie zaliczysz to grubo się mylisz!- wstałam z jego kolan i miałam już pójść do pokoju, kiedy złapał mnie za nadgarstek i odwrócił tak że stykałam się z nim klatką piersiową.
- Bądźmy szczerzy, gdybym chciał, właśnie w tej chwili bym cię przeleciał.- od powiedział mi i próbował znów mnie pocałować, ale ja go odepchnęłam i udałam się do pokoju. Jak on mógł! Jak ja tak mogłam! Nie mogę uwierzyć! Ja całowałam się z nim, jestem pijana, tak! Byłam pijana to będzie moja wymówka! Byłam już naprawdę zmęczona i postanowiłam się położyć. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Wstałam nad ranem. bolała mnie głowa więc poszłam po tabletkę i wodę. Nialla nigdzie nie było znaczyło to że odsypia po wczorajszej imprezce. Chciałam iść już do pokoju, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam, zobaczyłam za nimi uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa z bukietem niebieskich róż w ręce. Co on tu robi tak wcześnie? Zazwyczaj nie można go wyciągnąć do szkoły, a weekend to śpi do południa, a wieczorem zalicza panienki. Gestem ręki pokazałam mu żeby wszedł i był cicho. Zrobił to co mu kazałam i podał mi bukiet, zaniosłam go do kuchni i po chwili usiadłam koło Tomlinsona na kanapie.

 - Co tu robisz? I jeszcze tak wcześnie?- spytałam się go i upiłam łyk wody.
- Chciałem cię odwiedzić i  robisz dziś wieczorem?- spojrzałam na niego pytająco i ruchem głowy zaprzeczyłam- o to dobrze, bo chciałem cię dziś zaprosić na kolację, tylko kolację, nie żeby potem coś było. Proszę pójdziesz ze mną?- spytał i zrobił minę smutnego szczeniaczka.
- No dobrze, ale tylko kolacja i nic więcej- oznajmiłam mu, a on wy powiedział nieme "Yeah", pocałował mnie w policzek i rzucił krótkie " Pa, będę o 18" i wyszedł.  Spojrzałam na zegarek, dochodziła 11, postanowiłam pójść do pokoju i się odświeżyć. Ubrałam się w to i wyszłam na miasto w samo południe. Błądziłam między sklepami i zastanawiałam się w co się ubrać na dziś wieczór. Chodziłam i myślałam, aż wreszcie mnie olśniło! Louis lubi strasznie paski, więc postanowiłam coś takiego kupić. Miałam wyglądać ładnie, ale na luzie, tak jak zawsze Tommo. Weszłam do sklepu i znalazłam bluzkę, do tego spodnie oraz eleganckie buty. Po udanych zakupach wróciłam do akademika, Nialla nie było, na szczęście. Była godzina 15 więc zaczęłam się powoli szykować. Pewnie dziwicie się dlaczego zgodziłam się na wyjście z Lou?! To było jeszcze w szkole średniej, chodziłam z nim do jednej klasy mimo że on był  starszy. Zakochałam się w nim, lecz bałam się mu do tego przyznać. A potem dowiedziałam się o tym co robi z dziewczynami. Zaczęłam się go brzydzić i to moje zakochanie odeszło mimo że i tak nadal mi się podoba, on jest taki czarujący. Nim się obejrzałam była 18, byłam już gotowa, usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam otworzyć i ujrzałam olśniewającego Tomlinsona. Nie powiem wyglądał bosko! Chwyciłam go pod ramie i wyszliśmy na kolację.

*PERSPEKTYWA NIALLA*
~~PRZED WYJŚCIEM NA KOLACJĘ [ T.I ] I LOUISA~~
Obudziłem się przez hałas zamykających się drzwi. Wstałem w oparzeniu, ale zaraz tego pożałowałem bo rozbolała mnie głowa. No tak mam kaca. Wszedłem do kuchni i rozejrzałem się po niej, nikogo nie było. Wszedłem do pokoju [ T.I ], by zobaczyć czy jeszcze śpi. Nie ma jej! Gdzie poszła? Chyba nie uciekła? Poszedłem do pokoju i ubrałem na  siebie dresy. Zajrzałem do lodówki, która świeciła pustkami więc postanowiłem udać się do pobliskiego spożywczaka.Szedłem drogą i przypomniałem sobie o dzisiejszym meczu. Wszedłem do sklepu i kupiłem kilka paczek chipsów, ciastka i picie. Gdy wracałem było koło 15, wszedłem do pokoju i usłyszałem wodę z pod prysznica, czyli [ T.I ] się kąpała. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Harrego czy oglądamy razem mecz. Zgodził się i po chwili byłem w drodze do pokoju Hazzy, wszedłem bez pukania i przywitaliśmy się. Mecz zaczął się przed 17, w pokoju zjawili się chłopcy i zaczęliśmy oglądać. Po skończonym meczu, w którym nasi wygrali postanowiliśmy to uczcić jednak dopiero teraz zauważyłem że nie ma Louisa.
- Ej chłopcy gdzie Lou?- spytałem
- Wyszedł po pierwszej połowie meczu- od powiedział mi Zayn.
- Gdzie on poszedł  o tej porze?
- Do [ T.I ], podobno umówił się z nią o 18 na kolację- powiedział Harry, a Liam i Zayn za chichotali. Spojrzałem na zegarek 18. O nie!
- Sorry chłopcy, ale boli mnie głowa pójdę się położyć do jutra!
- Pa!- odkrzyknęli wszyscy, a ja już pobiegłem do pokoju. Otworzyłem drzwi, ale było pusto. Wiem gdzie mogą być! Pojechałem do ulubionej restauracji Lou- The Oxo, on ma styl! Pod restaurację podjechałem koło 19. Zauważyłem przez okno, że siedzą przy jednym ze stolików: rozmawiają, śmieją się... Postanowiłem zostać w aucie i się temu przyglądać. Po godzinie zaczęli się zbierać i udali się do wyjścia. Teraz musiałem zadziałać, nie pozwolę jej skrzywdzić, nie pozwolę żeby on ją zaliczył, żeby ktokolwiek ją skrzywdził. Zaraz co?! Nie, co ja mówię?! Przecież jestem Niall Horan, ja wykorzystuję i zostawiam. Ale jej nie mogę zostawić! Nie co? To nie możliwe! Nie może mi na niej zależeć, nie na niej! " Ale zależy" mówił jakiś głos mojej głowie. O nie! Chyba się zakochałem....

http://31.media.tumblr.com/70bd2b0e9c54ded4630ed66229f37d52/tumblr_mzwoxy6exc1rwpazlo1_500.gif
Hej kochani! Podobał wam się imagin??? Czekam na wasze opinie w komentarzach! Jak chcecie mnie znaleźć jestem na tej stronce jako Nika: https://www.facebook.com/MojeZycieToOneDirection . Oraz tu: onedirectionpoland24@interia.pl, gdzie możecie składać swoje zamówienia i pomysły na imaginy!
15 komentarzy= kolejny imagin!!
Nika

czwartek, 23 stycznia 2014

Piąta część imagina z Zaynem :P

Tą ostatnią część chciałabym zadedykować Darcy StylesKlaudia14 i Kaja Jabłońska

~2 lata później~
Z: Kochanie, co powiesz na to, byśmy gdzieś wyjechali?- zapytał odgarniając mi z twarzy niesforne kosmyki włosów, które pod wpływem wiatru rozwiewały się w każdą stronę.
T: Hm, kusząca propozycja, ale nie uważasz, że powinniśmy z tym zaczekać do wakacji? Meg ma szkołę, a Ian jest chyba za mały…
Z: Za mały? Roczek to mało?- spojrzał na mnie zdziwiony.
T: Tak?
Z: Nie ważne, ale ja w sumie myślałem o wyjeździe tylko we dwoje. Ty i ja, nikt więcej- już chciałam mu przerwać, lecz ten położył tylko palec na moich ustach i kontynuował- Moja mama już dawno temu zaproponowała mi, że w każdej chwili, kiedy będziemy chcieli pobyć sami możemy jej podrzucić dzieci.
T: Tak, tylko, że to nie będzie jednodniowy wyjazd- w sumie już dawno nie byliśmy z Zaynem sami. Bardzo chętnie bym gdzieś pojechała bez dzieciaków, ale nie chcę obarczać mamę takim ciężarem.
Z: Jestem w stu procentach pewien, że twoja mama także się zgodzi. Powiedzmy, że przez 3 dni będą u mojej, a następne trzy u twojej, co ty na to?
T: Może być, zadzwonimy do nich i powiemy żeby dzisiaj do nas przyszły, a teraz chodźmy już do domu, bo mały jest głodny- spojrzałam do wnętrza wózka, gdzie leżał słodko śpiący Ian- nasz synek.
Po 20 minutach doszliśmy na miejsce. Zayn delikatnie wyciągnął małego i położył go w łóżeczku w salonie. Wiedziałam, że długo nie pośpi, więc szybko udałam się do kuchni, gdzie zrobiłam kaszkę, a gdy brałam miseczkę do ręki usłyszałam płacz dobiegający z dużego pokoju. Podeszłam do łóżeczka, odstawiając wcześniej pełne naczynie na stolik.
T: A kto to się obudził?- powiedziałam i wzięłam go na ręce, usadziłam na swoich kolanach i zaczęłam go karmić.
Z: Dzwoniłem już do mam i obiecały, że przyjdą- uśmiechnęłam się tylko i wróciłam do wcześniejszego zajęcia.
Zayn usadowił się koło mnie i z ciekawieniem wpatrywał się w nas.
T: Stało się coś?- zapytałam.
Z: A co się miało stać?- odpowiedział pytaniem robiąc zdziwioną minę.
T: No bo patrzysz się na nas tak, jakbyś wiedział, że widzisz nas ostatni raz…- nie wiem w sumie czemu to powiedziałam, ale mówiłam prawdę.
Z: Patrzę tylko i nie mogę uwierzyć, że mam tak śliczną żonę i synka.
T: Nie zapominaj, że masz jeszcze córkę, po którą miałeś iść do szkoły- spojrzałam na zegarek, który wskazywał 13.00. Dokładnie za 10 minut Meg kończy lekcje i pewnie mocno by się zdziwiła, gdyby nie zobaczyła pod szkołą żadnego z nas.
Z: O cholera!- krzyknął.
T: Hamuj język- skarciłam go- I zbieraj się, bo nie zdążysz- ponagliłam go.
Z: Pa kochanie- musnął szybko moje usta i leciutko pocałował główkę małego, po czym wybiegł jak strzała z domu. Zaśmiałam się tylko i położyłam Iana na kocyku, na którym leżało mnóstwo zabawek. Chwilę się z nim pobawiłam, ale później postanowiłam iść zrobić jakiś obiad. Postawiłam na spaghetti. Nie chciało mi się robić nic innego. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne składniki i po niedługim czasie danie było gotowe. Gdy zaczęłam nakładać je na talerze usłyszałam trzask zamykających się drzwi i głosy dobiegające z przedpokoju.
M: Hej mamuś- dziewczynka przywitała mnie radośnie, na co ja uśmiechnęłam się i pocałowałam ją w policzek. Usiedliśmy wszyscy do stołu. Meg zaczęła opowiadać, co takiego ciekawego wydarzyło się dzisiejszego dnia w szkole.
T: Dobrze, kochanie, a teraz idź zrób lekcje, bo za niedługo przychodzą do nas obydwie babcie- oznajmiłam i zaczęłam zbierać talerze, wsadzając je później do zmywarki.
M: Yey!- podskoczyła z radości i biegiem udała się do swojego pokoju, zabierając ze sobą swój różowy plecak.
~2 godziny później~
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Już miałam się podnieść, aby otworzyć, lecz Zayn mnie wyręczył. Wzięłam Iana na ręce i poszłam do przedpokoju. Na schodach pojawiła się uśmiechnięta od ucha do ucha Meg. Szybko pokonała dzielącą ją od babci odległość i wpadła jej w ramiona. Przywitałam się z moją mamą, a następnie mamą Zayna i zaprosiłam je do salonu.
M: No, to co to za ważna sprawa, że pilnie chcieliście nas widzieć?- jako pierwsza odezwała się moja mama.
Z: Chcieliśmy się was zapytać, czy zaopiekowałybyście się dziećmi przez cały przyszły tydzień?- zapytał się Zayn  spoglądając to na mnie, to na mamy.
M: No pewnie!- powiedziała z entuzjazmem mama Zayna- To zróbmy tak, że u mnie będą do środy, a u ciebie- skierowała się do mojej mamy- przez resztę tygodnia.
T: Cudownie!- uśmiechnęłam się do nich, a Zayn z uczuciem musnął mój policzek.
M: Synu, gdzie zabierasz swoją żonę, hm?
Z: To ma być niespodzianka- uśmiechnął się tajemniczo.
T: Powiedz mi chociaż jaka tam będzie pogoda, bym wiedziała, co mam ze sobą wziąć.
Z: Pogoda jest na pewno lepsza niż w Londynie, a poza tym jest lato, więc chyba wiadomo.
~Dzień wyjazdu~
Już od dwóch dni się pakowałam. Wolałam niczego nie zapomnieć, bo jestem do tego zdolna. Moja walizka ledwo co się domykała. To dobrze, że Zayn postanowił się spakować do swojej mniejszej, bo wątpię, że byśmy się pomieścili w tej jednej.
Z: Kochanie! Chodź już, bo musimy jeszcze odwieźć dzieciaki- krzyczał z dołu Zayn. Szybko dopięłam walizkę i złapałam za jej rączkę. Zatrzymałam się przed schodami i spróbowałam znieść bagaż na dół, ale za nic nie mogłam jej podnieść.
T: Zayn, pomóż miiii…
Z: Daj mi to, sierotko- cmoknął moje usta i łapiąc walizkę zaczął schodzić na dół, ja szłam tuż za nim. Dzieciaki siedziały już w samochodzie. Chłopak powędrował od razu do auta, a ja zamykałam drzwi, po czym usiadłam na miejscu pasażera. Po 20 minutach dojechaliśmy pod dom mamy Mulata. Odprowadziliśmy dzieci i pożegnaliśmy się z nimi, po czym pojechaliśmy prosto na lotnisko.
T: Powiesz mi w końcu, gdzie lecimy?- marudziłam całą drogę.
Z: Jeżeli ci powiem, to nie będzie niespodzianka- odparł i powrócił wzrokiem na drogę.
T: I tak się dowiem, jak będziemy na odprawie.
Z: Żebyś się nie zdziwiła, kotku- co? O co mu chodzi? Nie ważne i tak za chwilę się dowiem.
Niedługo potem byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy swoje walizki i skierowaliśmy się w stronę wejścia. Bardzo się zdziwiłam, że nie idziemy kupić biletów. Skierowaliśmy się prosto do odprawy, a następnie wsiedliśmy do samolotu, w którym byliśmy TYLKO my.
T: Zayn, co ty wymyśliłeś???- zapytałam bardzo zdziwiona.
Z: Myślałaś, że dowiesz się gdzie jedziemy już na lotnisku? Oj, to nie będzie takie proste kochanie- pokazał swoje białe zęby i złapał mnie za rękę. Usiedliśmy koło siebie na fotelach i zapięliśmy pasy. Niedługo po wystartowaniu moje oczy stawały się coraz cięższe, aż w końcu całkowicie się zamknęły i odpłynęłam w błogi sen.
~*~
Z: Kotku, obudź się, za chwilę lądujemy- wyszeptał mi do ucha. Leniwie otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to twarz mojego przystojniaka. Szczerzył się do mnie i po prostu zjadał wzrokiem.
T: Długo spałam?- spytałam, choć wiedziałam, że długo, bo przecież przespałam cały lot.
Z: Jakieś dwie godzinki- co? To gdzie my lecimy?
T: Powiesz mi w końcu gdzie mnie zabrałeś?
Z: Naprawdę? Nie wytrzymasz tych paru minut?- zaśmiał się. Zna mnie nie od dzisiaj i bardzo dobrze wie, że nienawidzę, gdy ktoś mi czegoś nie mówi. Muszę przyznać, że jest to moja wada.
T: No dobra, niech ci będzie- odwróciłam się od niego udając obrażoną, lecz ten od razu zaczął całować moją szyję, na co z moich ust wydobył się cichy jęk. Zdawał sobie sprawę z tego, jak na mnie działa i nie próbował zaprzestać mnie tym dręczyć.
Z: I tak wiem, że się na mnie nie gniewasz. Po prostu za wszelką cenę chcesz się dowiedzieć, gdzie lecimy.
T: Wiesz co?- podniósł wysoko obie brwi- Nie odzywaj się do mnie.
Z: Zobaczymy kotku, co powiesz jak będziemy wysiadać- odparł i to były ostatnie nasze słowa wymienione w samolocie.
Gdy byliśmy już na ziemi, szybko odpięłam pasy i zabierając swoją torebkę udałam się do wyjścia nawet nie patrząc na Zayna, ale wiedziałam, że podąża zaraz za mną.
Stanęłam w wyjściu i momentalnie mnie zamurowało. Byliśmy w PARYŻU.
Odwróciłam się w stronę Mulata i wskoczyłam mu ramiona. Chłopak zaczął się głośno śmiać.
Z: A nie mówiłem- powiedział i musnął moje usta.
T: Skąd wiedziałeś, że marzę by przyjechać właśnie tutaj?- zadałam mu pytanie.
Z: Zapamiętałem jak pisałaś mi to, jeszcze wtedy gdy ani razu się nie spotkaliśmy. Przez ten tydzień spełniam wszystkie życzenia mojej księżniczki- zaśmiałam się na jego słowa i wychodząc przelotnie cmoknęłam go w policzek.
Przed wyjściem z lotniska czekał na nas luksusowy samochód. Zayn wyciągnął z kieszeni kluczyki i otworzył mi drzwi. Podziękowałam uśmiechem i już po chwili siedziałam na miejscu pasażera. Po 15 minutach dojechaliśmy pod ogromny hotel, który znajdował się w samym centrum miasta. Weszliśmy do środka. Zayn podszedł do ogromnej lady, za którą stała młoda dziewczyna. Widziałam, że perfidnie na moich oczach z nim flirtuje. Aby na to nie patrzeć zaczęłam rozglądać się po bogatym wnętrzu budynku. Wszystko tu musiało być strasznie drogie. Bałam się nawet usiąść na białych kanapach, które aż prosiły się by wygodnie się na nich rozsiąść. Na szczęście koło mnie pojawił się Zayn. Posłałam mu szeroki uśmiech, a ten złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku wind. Chłopak wcisnął przycisk, przywołując tym samym jedną windę. Wsiedliśmy do niej. Mulat po raz kolejny nacisnął przycisk. Nie zauważyłam nawet jaki to był numerek, ale po tym jak zobaczyłam na jakiej wysokości jesteśmy lekko się przeraziłam.
T: Zayn, na którym piętrze mamy pokój?- spytałam.
Z: Jak to na jakim? Na ostatnim- odpowiedział tryumfalnie się uśmiechając. Niestety rozmowę przerwał się dźwięk oznaczający koniec naszej podróży i mogliśmy opuścić te jeżdżące w górę i w dół pudełko. Stanęliśmy przed mahoniowymi drzwiami. Zayn przejechał kartą po czymś co przypominało czytnik i drzwi otworzyły się. Weszłam do środka i zamarłam. Ten wariat wynajął nam na ten tydzień penthouse. Po co nam na ten czas pokój, a raczej coś co jest wielkości mieszkania i przypomina mieszkanie? Pewnie i tak większość czasu spędzimy na zwiedzaniu miasta.
Z: Podoba się?- wymruczał mi do ucha, na co po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze.
T: I to jak- odwróciłam się do niego i zarzuciłam swoje ręce na jego kark, po czym utonęliśmy w długim pocałunku.
Z: Odśwież się i ubierz coś ładnego, ja muszę wyjść coś załatwić. Bądź gotowa na 20.00- już chciał iść w stronę drzwi, lecz ponownie się zatrzymał- Aha, zapomniałbym, w tamtym pokoju- wskazał palcem na odpowiednie drzwi- Czeka na ciebie niespodzianka. Dobrze, teraz to już na pewno idę- uśmiechnął się i opuścił nasz pokój (?). Bez dłuższego namysłu poszłam do wcześniej wspomnianego pomieszczenia, którym okazała się sypialnia. Rozejrzałam się po przestronnym pokoju, lecz mój wzrok przykuł ozdobny karton leżący na łóżku. Otworzyłam go, a to co zastałam w środku, już doszczętnie mnie zszokowało. W środku była śliczna sukienka i buty. Wzięłam prysznic i zrobiłam makijaż. Następnie ubrałam się i pół godziny przed czasem byłam gotowa. Usiadłam na ogromnej kanapie i włączyłam telewizor. Zaczęłam oglądać jakiś film. Tak się wciągnęłam, że nawet nie zauważyłam kiedy Zayn wrócił.
Z: Pięknie wyglądasz- wymruczał mi do ucha.
T: Dziękuję- odpowiedziałam i musnęłam jego policzek.
Z: To co, idziemy?- zapytał i wyciągnął do mnie rękę, którą złapałam i wyłączając wcześniej plazmę we dwójkę udaliśmy się do wyjścia.
Przed hotelem stała czarna limuzyna. Zayn otworzył mi drzwi i ręką wskazał bym weszła do środka pojazdu. Tak też zrobiłam. Chłopak chwilę potem pojawił się koło mnie.
T: Gdzie mnie zabierasz, hm?
Z: Najpierw na kolację, a potem niespodzianka.
T: Kolejna?- zapytałam i zmarszczyłam nos, na co Zayn dźwięcznie się zaśmiał.
Po 15 minutach dojechaliśmy pod drogo wyglądającą restaurację. Weszliśmy do środka.
M: Witam państwa, zapraszam za mną- mężczyzna zaczął prowadzić nas do naszego stolika- To tutaj- zatrzymał się i wskazał nam odpowiednie miejsce. Podziękowaliśmy i zajęliśmy miejsca. Po chwili zjawił się kelner, który wręczył nam menu. Nie miałam pojęcia co wybrać. Tam było mnóstwo dań, których nawet nigdy nie słyszałam.
Z: Wiesz już co chcesz?- zapytał mnie po chwili.
T: Właśnie w tym problem, że nie- spuściłam głowę zawstydzona i powróciłam wzrokiem na kartę- nie miałam zbyt dużo czasu na wybranie czegokolwiek, bo koło nas ponownie pojawił się kelner. Zayn przywołał go do siebie i wyszeptał mu coś na ucho. Tamten tylko skinął głową i już go nie było. Spojrzałam zdezorientowana na Mulata.
Z: Spokojnie, zamówiłem coś co na pewno będzie ci smakować- uśmiechnął się. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nie zorientowaliśmy się nawet kiedy kelner postawił nasze dania naprzeciwko nas. Byłam tak głodna, że nie odzywając się więcej zaczęłam jeść. Po pochłonięciu całego talerza Zayn stwierdził, że powinniśmy już iść. Tak też zrobiliśmy. Ponownie znaleźliśmy się w limuzynie i skierowaliśmy się w nieznanym mi kierunku. Byłam już trochę zmęczona, więc położyłam głowę na ramieniu Zayna i przymknęłam oczy.
Z: Zmęczona?- zapytał gładząc mój policzek.
T: Odrobinę- odpowiedziałam rozmarzona.
Z: Spokojnie za chwilę totalnie się obudzisz…- nie wiedziałam co miał na myśli, ale nie chciało mi się już nawet odpowiadać.
Po jakimś czasie czułam jak samochód z każdym pokonanym metrem coraz bardziej zwalnia, aż w końcu całkowicie się zatrzymaliśmy. Chciałam już wychodzić, lecz Zayn mnie zatrzymał.
Z: Poczekaj chwilę- zaczął wyjmować coś z kieszeni spodni. Tym czymś okazała się czarna chustka- Odwróć się- tak też zrobiłam, po chwili miałam zawiązaną na oczach opaskę. Nie widziałam nic- No, teraz możemy wyjść- złapał mnie za rękę i pomógł wydostać się z pojazdu. Chłopak stanął za mną i łapiąc za ramiona zaczął mnie gdzieś prowadzić. Weszliśmy do jakiegoś małego pomieszczenia, które później okazało się być windą. Jechaliśmy nią bardzo długo.
Z: Za chwilę wysiadamy- jak powiedział, tak się stało. Poczułam lekki powiew powietrza. Musieliśmy być na jakimś dachu- Uwaga, uwaga…- mówił zdejmując mi opaskę z oczu- Tadaaam…- stałam na samej górze wieży Eiffla. Widok zapierał dech w piersiach, normalnie nie do opisania.
T: O mój Boże, Zayn…- odwróciłam się do niego. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Właśnie spełniło się moje marzenie…
~powrót do hotelu~
T: Ciekawa jestem jak tam u dzieci…- powiedziałam w windzie. Właśnie wracaliśmy do naszego pokoju. Ciekawa jestem co Zayn przygotował na jutro, bo po dzisiejszym dniu będzie musiał się nieźle wysilić. Nagle w tym małym pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka. Mulat wyciągnął telefon i spojrzał na wyświetlacz.
Z: O wilku mowa- odparł i przyłożył aparat do ucha. Jakoś w tamtej chwili się zawiesiłam i nie wiedziałam o czym chłopak rozmawia ze swoją mamą- Dobrze, mamuś spokojnie. Już się pakujemy i przyjeżdżamy… Nie, nie ma żadnego ale. Za niedługo będziemy.
T: Co się stało?- zapytałam wystraszona.
Z: Safaa jest w szpitalu i mama chciała tam jechać, ale nie może się dodzwonić do twojej mamy…
T: O Boże, dlaczego jest w szpitalu?
Z: Nie wiem, ale mama była mocno zdenerwowana.
T: Dobrze, że się nie rozpakowaliśmy…- weszliśmy do naszego pokoju, zabraliśmy swoje rzeczy i załatwiliśmy wszystkie sprawy dotyczące pokoju, po czym udaliśmy się prosto na lotnisko. Na szczęście mieliśmy samolot za pół godziny. Kupiliśmy bilety i udaliśmy się do odprawy.
Po 3 godzinach byliśmy w Londynie.
~Dom mamy Zayna~
Weszliśmy do środka bez pukania.
Z: Mamo?- chłopak wszedł do salonu i od razu znalazł się w ramionach swojej rodzicielki.
M: Jak dobrze, że jesteście- uśmiechnęła się, choć ten uśmiech wcale nie dotarł do jej oczu. Nie dziwię się, w końcu jej dziecko jest w szpitalu.
T: To wy jedźcie, a ja zostanę z dziećmi.
M: Dzieciaki śpią na górze- oznajmiła ubierając buty i zakładając na siebie płaszcz. Zayn czule mnie pocałował i już po chwili zostałam sama w domu. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam zmęczona całym tym dniem, więc położyłam się na kanapie w salonie i zasnęłam.
~*~
M: [T.I], obudź się- otworzyłam oczy i ujrzałam pochylającą się nade mną mamę Zayna- Gdzie jest Zayn?- zapytała.
T: Jak to gdzie? Pojechał z tobą…
M: Nie, po jakiś dwóch godzinach powiedział, że wraca do domu, bo jest strasznie zmęczony. Ja zostałam do rana- oznajmiła. Coś mnie tknęło by włączyć telewizor. Przełączyłam na pierwszy lepszy program plotkarski i to co tam zobaczyłam spowodowało, że momentalnie odechciało mi się żyć.
„ Drodzy państwo, dziś o godzinie 3.30 wydarzył się masakryczna wypadek, w  którym brał udział jeden z członków One Direction, a mianowicie Zayn Malik. Niestety, mamy dla państwa złe informacje. Zayn nie przeżył tego wypadku…”
W moich oczach pojawiły się łzy, które bez żadnego oporu spływały po moich policzkach. W jednej chwili straciłam całkowity sens do życia, JA STRACIŁAM ŻYCIE! CAŁE MOJE ŻYCIE! Spojrzałam na mamę, która również tonęła we łzach. Podbiegła do mnie i mocno przytuliła.
~*~
Właśnie wracamy z pogrzebu. To było straszne. Straszne jest to, że już nigdy nie usłyszę jego anielskiego głosu, już nigdy nie ujrzę tej idealnej twarzy, na której ciągle widniał szeroki uśmiech.

JUŻ NIC NIE BĘDZIE TAKIE JAK WCZEŚNIEJ…
_____________________________________________
Hej, jestem w końcu z ostatnią (już na pewno XD) częścią Zayna. Przepraszam was za to, że tyle zajęło mi napisanie tego, ale najnormalniej w świecie nie miałam czasu. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe :)
Natalia kazała mi się was zapytać, czy chcielibyście imagina od niej, bo coś tam napisała i bardzo chętnie dodałaby to na bloga :D
15 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN 
Kocham was, Agan <3 :*** 

wtorek, 21 stycznia 2014

Niall XD cz. 2

Przybywam do was z drugą częścią Nialla ( i nie ostatnią ) . Dziękuje za 21 komentarzy po poprzednim opowiadaniem i zapraszam do mojej krainy wyobraźni!


Weszłam do środka i widok który zobaczyłam zmroził mi krew w żyłach. Zobaczyłam Nialla, który siedział przy stole razem z potrawami, których nigdy nawet nie próbowałam i znam je tylko z książek kucharskich. Gdy tylko mnie zobaczył wstał i podszedł do mnie zdejmując mi przy tym płaszcz i przytulając. To było bardzo dziwne i podejrzane. Potem ruchem ręki wskazał na stół i usiedliśmy, ja z jednej strony on na przeciwko mnie. Zaczęliśmy jeść, po chwili Horan zniknął w kuchni i wrócił z czerwonym winem w ręce, nawet nie wiem skąd je miał, ale na 100% przemycił, gdyż w akademiku nie wolno alkoholu, papierosów czy narkotyków rzecz jasna. Nalał po kieliszku i zaczęliśmy pic, po chwili poczułam jak zmęczenie mnie ogarnia i postanowiłam wziąć prysznic. Oznajmiłam to Niallowi i udałam się do łazienki. Po odświeżeniu się i wyjściu z kabiny, owinęłam się w ręcznik, aż nagle usłyszałam pukanie do drzwi łazienki.

*PERSPEKTYWA NIALLA*
Ona musi być moja. Muszę coś zrobić. Nie chce żeby chłopcy do końca życie mnie wyśmiewali, że miałem ją tak blisko, a tak naprawdę któryś z nich ją zdobył. Po prostu nie chce. Nie mogę wyobrazić sobie tej myśli, tej przyszłości. Postanowiłem zapukać do drzwi łazienki, pod pretekstem że chciałem z tam tond dres, który rzeczywiście tam był. Zapukałem, a po kilku chwilach, odezwała się ona nie pewnym głosem:
- Tak?
- [T.I]  czy mógłbym wejść, bo chciałem swój dres, jest na tej górnej półce gdzie nie dosięgasz- w głowie tak bardzo się cieszyłem że wczoraj zostawiłem dres tam a nie na innej półce. Namyśliła się bo od paru chwil mi nie od powiedziała- no to mogę?- spytałem jeszcze raz.
- Tak, ale szybko- od powiedziała trochę pod denerwowana. Otworzyłem powoli drzwi łazienki i zobaczyłem ją owiniętą jedynie w ręczni. W tej chwili tak bardzo ją pragnąłem, ale wiedziałem jakby się to skończyło. Wszedłem i skierowałem się do półek, sięgnąłem po dres i gdy trzymałem go już w ręku cały czas patrzyłem na nią, gdy ona zajmowała się lustrem.
- Co się tak szczerzysz?- spytała mnie gdy spostrzegła że się jej przyglądam.
- Hmm..- udawałem że się namyślam, podczas gdy kierowałem się do wyjścia- Lepiej byś się prezentowała bez tego ręcznika owiniętego wokół siebie- od powiedziałem robiąc zadziorny uśmiech i wychodząc. Gdy zamknąłem drzwi usłyszałem jak [ T.I ] przeklinała coś pod nosem, zadowolony z moich dzisiejszych dokonań, postanowiłem wyjść na miasto i sprezentować jej coś ekskluzywnego. Wracałem właśnie z miasta po moich udanych zakupach. Stanąłem przed drzwiami pokoju i usłyszałem śmiechy, które z tam tond dochodziły.  O nie! Wszedłem do pokoju i zobaczyłem na kanapie siedzącą [ T.I ] z Zaynem! Tak nie może być! Odstawiłem torbę z hukiem na podłogę i wtedy oboje mnie zobaczyli. Malik podszedł do mnie i przywitał się, potem odwrócił  uśmiechnął do dziewczyny i wyszedł. Tak po prostu, a jednak będzie to łatwiejsze niż myślałem.
- O czym rozmawialiście?- spytałem gdy udałem się w celu rozpakowania zakupów żywnościowych.
- A o różnych rzeczach, a ty gdzie byłeś?
- A w spożywczaku i w centrum handlowym, kupiłem ci coś.- spojrzałem na nią z uśmiechem, a ona podejrzliwie uniosła jedną brew do góry.- Chodź zobacz- poprowadziłem ją do mojego pokoju gdzie dałem torbę. Podałem jej pudełko, a ona powoli zaczęła je otwierać. Wreszcie z środka wyjęła sukienkę.
- Wow. Jest cudowna! Z jakiej to okazji?
-  Z takiej że jutro wieczorem zabieram cię na imprezę i nie odmówisz mi bo jest piątek, czyli w sobotę możemy odsypiać!
- Dobrze zgadzam się, a teraz wybacz, idę się już położyć.- Tak, tak, tak!!! Zgodziła się! I o to chodzi! Mój plan zaczyna działać!

*TWOJA PERSPEKTYWA*
Obudził mnie rano budzik. 7.00. Mam godzinę. Wstałam i odrobiłam poranne czynności, ubrałam się i uczesałam. Spakowałam  wszystkie notatniki i książki do torby. Otworzyłam drzwi pokoju i od razu doszedł mnie zapach jedzenia. Udałam się do kuchni i zobaczyłam stojącego Horana bez bluzki, przy patelni i smażącym naleśniki. Bez odzywania się usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść naleśniki z nutellą . Gdy skończyliśmy oboje wyszliśmy na zajęcia. O 15 wróciliśmy do pokoju, dzisiaj o tej samej godzinie kończyliśmy lekcje. Irlandczyk oznajmił że o 20 wychodzimy, więc postanowiłam udać się na zakupy po dodatki do sukienki. O 18 wróciłam, pokój był zamknięty, wyciągnęłam klucze i weszłam. Blondyna nigdzie nie było. Postanowiłam zacząć się szykować. O 19.40 byłam już gotowa, czekałam tylko na Nialla, 10 minut później wszedł do pokoju wyczekiwany chłopak. Wymieniliśmy kilka słów i udaliśmy się na imprezę. Kilka minut po 20 szalałam już na parkiecie w objęciach rożnych mężczyzn, w tym blondyna też. Około 23 poczułam że jestem już naprawdę pijana i zaczęłam się chwiać, po chwili podszedł do mnie Horan.
 - Hej księżniczko to chyba koniec na dziś zabawy hmm..?
- Nie, chce jeszcze zostać- zaczęłam marudzić.
- O nie jesteś kompletnie pijana, wracamy!- oznajmił i ujął moją rękę i zaczął prowadzić mnie do wyjścia.
Nawet nie wiem kiedy doszliśmy do pokoju cali za śmiani i nawet nie pamiętam z czego. Weszliśmy do pokoju i spojrzałam na Nialla, wpatrywał się w moje oczy, odwzajemniłam i w tej chwili stałam za hipnotyzowana jego niebieskimi tęczówkami. Nawet nie zauważyłam chwili, gdy nasze wargi się do siebie zbliżyły i zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili siedziałam już na kolanach Irlandczyka nie odrywając od siebie ust.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wrażenie po imaginie? Podobał się?! Jak myślicie czy nasz Horanem zaliczy [ T.I ]??? Wszystko dowiecie się w następnej części!! Jeśli chcecie zamówic u mnie jakiegoś imagina lub macie pomysł na jakiegoś piszcie do mnie na e-mail: onedirectionpoland24@interia.pl ;)
15 komentarzy = następny imagin!!
Nika

czwartek, 16 stycznia 2014

Niall XD cz.1

Witam was i przybywam z pierwsza częścią naszego Irlandczyka!!  Mam nadzieję że się spodoba! Przeczytajcie notkę na dole, ważne!! Imagin dedykuje Anana i onedirectionforever!

 

Jestem zwykłą 19-latką, mieszkającą w akademiku, razem z innymi uczniami. Niestety mój pech chciał że pokoje są tylko dwu osobowe i wylądowałam w pokoju razem z Niallem. Dlaczego niestety hmm? Niall Horan jeden z najbardziej popularnej grupy przystojnych chłopaków. Tak jest przystojny tak jak czwórka jego kumpli. Louis Tomlinson- najstarszy z grupy, podrywa laski poczuciem humoru. Liam Payne- podrywa dziewczyny swoim "słodki i kruchym sercem oraz jego opiekuńczością". Zayn Malik- podrywa się swoim groźnym stylem oraz jego zadziornością. Harry Styles- najmłodszy z grupy i najbardziej zboczony, podrywa laski tak jak chce, komplementami i uśmiechem po prostu owija je sobie wokół palca. Niall Horan- ostatni w grupie, czaruje  je swoim urokiem, humorem i różnymi sztuczkami jak na przykład zagranie dla dziewczyny na gitarze przy romantycznej kolacji. I tak o to przedstawia się 5 "uroczych i słodkich" chłopaków. Czemu w cudzysłów? Bo oni tacy nie są, to jest ich tylko podryw. Tak naprawdę podrywają dziewczyny, zaliczają je i rzucają. Tak u nich to wygląda. Skąd wiem? Zaliczyli wszystkie moje koleżanki i dziewczyny z akademika też, chociaż jesteśmy tu dopiero miesiąc. Jedyną dziewczynę, którą nie zdobyli jestem ja. Dlaczego? Tego nie wiem, ale dobrze mi z tym nie chciałabym mieć któregoś z nich na głowie, a już na pewno nie Horana, jego mam już w pokoju. Wstałam rano jak zawsze o 7.00, Niall jeszcze spał, co było dobrym sposobem do wykorzystania, gdyż jak zawsze wstaje to zrzędzi  coś pod nosem. Zrobiłam sobie śniadanie, a po nim poszłam zrobić ranną toaletkę i ubrałam się w to. Gdy wyszłam z łazienki, blondyn robił coś do jedzenia, a na zegarku widniała godzina 7.50 z oznaką że muszę już wychodzić.
- Hej [ T.I ], gdzie wychodzisz?- spytał Niall, kiedy minęłam go w kuchni, biorąc butelkę wody na zajęcia.
- Hej, a gdzie mogę iści o 8? Idę na zajęcia, kończę dziś wcześniej od ciebie, więc mogę coś ugotować na obiad. - odpowiedziałam mu, już prawie wychodząc.
- Nie, nie musisz. Ja nie idę dziś na zajęcia, chłopcy przyjdą do mnie za godzinę, więc coś razem zrobimy.
- No okej, ja już lecę, bo się spóźnię, pa.
- Pa- podszedł do mnie i mnie przytulił, robił tak tylko czasami jak gdzieś szłam, a on coś ode mnie chciał.

*PERSPEKTYWA NIALLA*
 Za pół godziny przychodzą chłopcy, musimy coś wymyślić. Wczoraj Louis zdobył ostatnia dziewczynę w akademiku. Ostatnią oprócz [T.I]. Teraz musimy obmyślić co dalej.  O równej 9.00 usłyszałem pukanie do drzwi, poszedłem i otworzyłem.
- Hej Niall!- wykrzykli wszyscy gdy mnie zobaczyli.
- Hej chłopcy, wejdźcie. - wpuściłem ich do środka a oni od razu wskoczyli na kanapę.
- Ogłaszam zbiorowe zebranie!- wykrzyknął Louis, po tym jak wszyscy usadowili się wygodnie na tyłkach, jako że był najstarszy pozwalaliśmy mu przewodzić.
- Okej, więc sprawy wyglądają tak że ty- wskazałem palcem na Lou- zaliczyłeś ostatnią laskę tu, oprócz mojej współlokatorki, która jest jedyna tutaj.
- Ale słyszałem od kolegów, że ona daję popalić, podobno ją się tak łatwo nie poderwie.- kontynuował Styles.
- E tam każdą można zdobyć, a my ile już zdobyliśmy? Wszystkie na nas lecą to dlaczego i ona nie?!- dopowiedział Zayn.
 - No to co chłopcy? Zakład?- zaproponował Liam
- Okej- powiedzieliśmy chórem.
- Jakie są zasady?- spytałem
- Każdy walczy, gdy jeden z nas jest już przy niej drugi nie może wchodzić mu w drogę, ten który wygra zalicza kolejnych 5 panienek, gdy reszta stopuje- wyznaczył Tommo, wszyscy się zgodzili
- A co z Niallem przecież z nią mieszka, a jak będę chciał do niej przyjść pogadać?- mówił Harry
- Wtedy gdy będzie z nim rozmawiała lub oglądała musicie się wycofać, ale gdy Niall nie będzie z nią gadał wtedy możecie wejść do akcji.- oznajmił Tomlinson.
- Okej chłopcy, to zaczynamy najtrudniejsze "polowanie" w naszym życiu!- wykrzyknąłem.

*TWOJA PERSPEKTYWA*
Wracałam właśnie do pokoju po tych wszystko nudzących zajęciach, oraz po pocieszaniu Alice, która była moją koleżanką. Wyżalała mi się że wczoraj zaliczył ją Louis, a po tym wszystkim zostawił, pocieszałam ją ii próbowałam pomóc, ale ona bardziej płakała, aż wreszcie zwolnili ją z zajęć. Według moich dzisiejszych obliczeń Alice była ostatnią, oprócz mnie, którą zaliczyli w akademiku. Czyli wychodzi na to że teraz na laski będą musieli chodzić na miasto.  Pozytyw: mniej Nialla  i chłopców w pokoju. Więcej czasu dla siebie. Po 10 minutach stałam już pod moim pokojem. Weszłam do środka i widok który zobaczyłam zmroził mi krew w żyłach...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej jak pewnie wiecie lub nie, Agan dodała ważną informację do której będziemy się teraz stosować. Otóż, gdy pod tym imaginem będzie 15 komentarzy dodam 2 cz Nialla lub jeśli Agata będzie pierwsza doda jakiegoś swojego imagina. Zasada jest prosta musi być 15 kom żeby pojawił się nowy wpis! A teraz jak po przeczytaniu mojej wyobraźni? Podoba wam się? Czekam na opinie, mam nadzieję że nie jest aż tak źle?!
Nika




wtorek, 14 stycznia 2014

WAŻNA INFORMACJA!!!

Ostatnio zauważyłyśmy że liczba komentarzy zmalała. Nasz blog ma 16 obserwatorów, więc podjęłyśmy decyzję, że od teraz w momencie gdy pojawi się 15 komentarzy będziemy dodawały nowego imagina. Przepraszamy za to, po prostu chcemy wiedzieć, że nie piszemy dla kilku osób, które czytają i komentują każde nasze prace. 
TAKŻE GDY POD OSTATNIM IMAGINEM Z LOUISEM POJAWI SIĘ 15 KOMENTARZY DODAMY KOLEJNEGO :)
Agan :*

Zdjęcia <3

Mam dla was kilka zdjęć zrobionych przeze mnie :) 

PRZECZYTAJCIE NOTKĘ POD ZDJĘCIAMI

Mój prezent na Święta *.*


To dostałam od Natalii na urodziny, DZIĘKUJĘ :***


To jest prezent na urodziny, który w sumie sobie sama sprawiłam: 
Bluza i bluzka



Gdy wróciłam do domu na biurku zobaczyłam te świeczki (za nimi była paczka z bluzą i bluzką co są powyżej) Mój genialny tata <3


Taki napis miałam w urodzinki Lou ♥


Zdjęcia kolczyków (robione z nudów XD):



____________________________________
To wszystko. Nie jest ich za dużo, ale nie mam za bardzo pomysłów na robienie zdjęć, lub rysowanie czegoś, więc jest jak jest :)
Co do tej sprawy, którą do was mam. Pod 4 częścią imagina z Zaynem jest komentarz: "Czekam na 5 część" czy coś w tym stylu, więc teraz pytanie do was: CZY CHCECIE 5 CZĘŚĆ?
Odpowiedzi piszcie w komentarzach 
Dziękuję za uwagę, pisała dla was Agan :*

niedziela, 12 stycznia 2014

Imagin Louis :"

Kiedyś byłam zupełnie kimś innym... Zachowywałam się normalnie. A teraz? Wszystko się zmieniło. Zaczęłam brać, pić, palić. Już nic nie jest takie jak było. Niedawno trafiłam pomiędzy dziwnych ludzi. Jednego z nich poznałam w klubie, a resztę poznałam później.
P: Hej [T.I], może ty też spróbujesz, hm?- zapytał.
T: Co? Sorry, ale się zawiesiłam- wybudziłam się z tak jakby transu.
P: Dziewczyny biorą udział w ustawkach... Może ty też tam pójdziesz?- zaproponował, ale ja nie odpowiedziałam- Jest z tego całkiem niezła sumka, oczywiście kiedy wygracie- mówił z uśmiechem.
S: Dawaj!- powiedziała z entuzjazmem Sarah.
D: Zobaczysz, spodoba ci się- odezwała się Diana. Wszyscy patrzyli na mnie oczekując odpowiedzi.
T: No dobra, mogę spróbować, ale nie mówię, że będę tam chodziła regularnie.
P: Mała, nikt ci nie każe tam chodzić cały czas- przesiadł się na kanapę bliżej mnie i posłał mi szeroki uśmiech.
T: To kiedy idziemy?- zapytałam, by jakoś psychicznie się do tego przygotować.
S: Za 20 minut wychodzimy- oznajmiła z uśmiechem- Radzę ci się przebrać, bo raczej w tym- wskazała na mój strój- Nie pójdziesz!- Posłuchałam się jej i pobiegłam na górę. Wpadłam do mojego pokoju i z szafy wyciągnęłam jakieś luźne rzeczy. Szybko się w nie przebrałam i zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie cała trójka.
T: A reszta nie idzie?- zaczęłam się rozglądać.
P:Oni już pojechali- powiedział, po czym objął mnie w talii i opuściliśmy nasz dom. Tak, mieszkałam z nimi. To nic, że znam tych ludzi jakiś miesiąc. Jestem przekonana, że przy nich nic mi się nie stanie. W końcu są moimi przyjaciółmi...
Wsiedliśmy do wozu i już chwilę potem jechaliśmy przez mało mi znane ulice Londynu. Wspominałam o tym, że pochodzę z Polski? Pół roku temu przyjechałam właśnie tutaj, by zacząć żyć od nowa. Znalazłam chłopaka, którego kochałam na zabój. Byliśmy razem cztery miesiące. Niestety, to co piękne musi się kiedyś skończyć. Tak było i tym razem. David rzucił mnie bez żadnego słowa wyjaśnienia. To od tego wydarzenia jestem taka. Wcześniej nie tknęłabym narkotyków, czy papierosów. To mnie obrzydzało. Szczerze? Nie żałuję tego, że się zmieniłam. Postanowiłam sobie, że już nigdy się w nikim nie zakocham.
P: Jesteśmy na miejscu- Paul właśnie zaparkował i wyjmując klucze ze stacyjki opuścił samochód. My zrobiłyśmy tak samo. Musieliśmy przejść niezły kawał drogi, aż w końcu doszliśmy do jakieś łąki, która znajdowała się środku ogromnego lasu. Po jednej stronie stała grupka dziewczyn mniej więcej 16-20 letnich. Ustawiłyśmy się naprzeciwko nich.
D: O, widzę jakąś nową lalę- powiedziała, na co jej towarzyszki wybuchły niepohamowanym śmiechem.
T: Hej, jestem [T.I]- przedstawiłam się. Nie wiedziałam jak mam się tam zachować.
D: Hahahha, nie obchodzi mnie księżniczko jak się nazywasz. Nie przyda mi się to w momencie, gdy będę cię bić do nieprzytomności- wypowiedziała te słowa patrząc mi prosto w oczy. Moja mina zrzedła. Teraz przestraszyłam się nie na żarty. Mogę się jeszcze z tego wycofać? Odwróciłam się do Paula i popatrzyłam na niego przestraszonym wzrokiem. Wyczytałam z ruchu jego ust "spokojnie", ale ja nie byłam spokojna. Wręcz przeciwnie.
D: No to zaczynamy. Jako pierwsze ja i ty- wskazała na mnie. Moje serce zaczęło jeszcze szybciej bić. Bałam się, że zaraz wyrwie mi się z piersi. Paul z dziewczynami odsunęli się na bok. Na "polu bitwy" zostałam tylko ja i ona. Nigdy nie brałam w czymś takim udziału. Jak mam się zachować? Co robić? Tyle pytań błądziło po mojej głowie, lecz nie znałam na nie odpowiedzi. W jednej chwili usłyszałam krótki dzwonek i poczułam jak za sprawą mocnego uderzenia w nos upadam na ziemię. Zamroczyło mnie, straciłam siły. Moje ciało przyjmowało kolejne mocne uderzenia. To w brzuch, to w twarz, czy w nogi. O niczym innym nie myślałam, tylko żeby umrzeć. Po kolejnym ciosie w twarz straciłam przytomność.
~*~
Obudziłam się z ogromnym bólem całego ciała. Ból głowy był nie do zniesienia. Powoli otworzyłam oczy. Musiałam przyzwyczaić się do światła, które niesamowicie mnie raziło. Usłyszałam ciche rozmowy. Znałam te głosy. Były to dziewczyny. Gdy Diana zauważyła, że się obudziłam wybiegła z pomieszczenia jak poparzona. Sarah doskoczyła do mojego łóżka i wypytywała mnie jak się czuję.
T: Gdzie ja jestem?- zapytałam cicho, bo każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ogromny ból.
S: W szpitalu. Przywieźliśmy cię tu po tym jak Grace cię pobiła- wszystko zaczęło powracać. Do weszła Diana z lekarzem.
L: Jak się pani czuje?- zapytał przeglądając papiery.
T: Bywało lepiej- powiedziałam prawdę.
L: Jest pani na tyle silna, by wrócić do domu i tam odpoczywać?- pokiwałam tylko głową- W takim razie nie ma sensu tu pani dłużej trzymać. Zaraz przyniosę wypis- posłał mi współczujący uśmiech i wyszedł.
D: Boże, jak dobrze, że się obudziłaś. Bałam się o ciebie. Nie myślałam, że trafisz na Grace. Ona z nich wszystkich jest najsilniejsza- nie wiem czemu, ale po tym co się wydarzyło mam do nich dystans. Nie chce mi się nawet z nimi gadać.
T: Sorry, ale nie mam ochoty na rozmowy. Chcę zostać sama- powiedziałam odwracając głowę.
S: Co, teraz na nas strzelasz focha? Trzeba było się nie zgadzać, a nie...- krzyknęła.
T: Znacie mnie! Wiecie jaka jestem! Wiedziałyście, że się do tego nie nadaję!- również podniosłam głos.
D: Chciałyśmy sprawdzić, jak sprawuje się taka sierota jak ty!
T: Ale z was suki!- powiedziałam głosem przesiąkniętym nienawiścią.
S: Wiesz co ci powiem? Nie wracaj już do domu, bo nie masz po co...- co? Czy ona właśnie wywaliła mnie z domu?
T: Gdzie mam pójść?- zapytałam.
S: To już nie mój problem. Na razie.- pomachała mi i razem z Dianą opuściły salę. W moich oczach pojawiły się łzy, lecz nie pozwoliłam, by ujrzały światło dzienne. Po chwili przyszedł lekarz, podał mi wypis i kazał na siebie uważać. Podziękowałam i powolnym krokiem opuściłam budynek szpitala. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, gdzie iść. Po chwili zdecydowałam, że pójdę do parku. W czasie drogi dużo myślałam o tym, co się stało. Ludzie, którzy mnie mijali, patrzyli na mnie dziwnie. Usiadłam na jednej ławce podciągając nogi pod klatkę piersiową. Objęłam je rękoma, a głowę schowałam w kolana. Dałam upust emocjom. Łzy spływały po policzkach jak strumień rwącej nogi. Nagle poczułam jak ktoś koło mnie siada i obejmuje swoimi silnymi ramionami. Nie patrząc kto to, wtuliłam się w ciepłe ciało chłopaka. Skądś znam ten zapach. Po jakimś czasie delikatnie odsunęłam się od niego i podniosłam głowę.
T: Lou?- zapytałam mocno zdziwiona- Co ty tu robisz?- tak dawno go nie widziałam.
Lo: [T.I], co się stało?- spytał patrząc na moją twarz. Zawsze interesował się wszystkim. Znamy się nie od dziś i bardzo dobrze wiemy, kiedy któryś z nas kłamie.
T: Nie mam gdzie mieszkać- powiedziałam płaczliwym głosem.
Lo: Nie o to pytam- wiedziałam, że nie o to mu chodziło. Wzięłam głęboki oddech i opowiedziałam mu wszystko od początku do końca- O Boże- podsumował- Nie martw się. Możesz mieszkać z nami- oznajmił i mocno mnie do siebie przytulił.
T: Naprawdę mogę?- zapytałam z lekkim uśmiechem.
Lo: Oczywiście, chodź- wstał i podał mi rękę, którą szybko złapałam. Razem udaliśmy się w stronę willi chłopaków. W drodze opowiadaliśmy sobie, co się u nas działo przez ten czas, kiedy się nie widzieliśmy. Lou zawsze potrafił poprawić mi humor. Obiecał, że jutro zabierze mnie na ciacho i lody. Wchodząc do domu zgodziłam się na jego propozycję. Zdjęłam buty i razem z brunetem weszłam do salonu, gdzie siedziała czwórka chłopaków.
Lo: Chłopaki- krzyknął zwracając na siebie całkowitą ich uwagę. Gdy mnie zobaczyli od razu wstali z kanapy i podeszli do mnie. Każdy mnie wyściskał i pocałował w policzek. Pytali, co mi się stało. Miałam ogromne siniaki na twarzy. Ponownie dzisiejszego dnia opowiedziałam całą historię.
H: Ale z nich świnie!- krzyknął Harry, po tym jak skończyłam mówić.
Lo: I [T.I] od dzisiaj z nami mieszka- oznajmił z uśmiechem.
Li: Tylko, że nie mamy chwilowo żadnego wolnego pokoju- powiedział zmartwiony.
Lo: Spokojnie! Zamieszkasz ze mną. Już nie raz spaliśmy w jednym łóżku, więc to chyba nie problem- spojrzał na mnie słodkimi oczami.
T: Pewnie! Nie ma problemu- powiedziałam, na co chłopacy zaczęli krzyczeć "uuu".
Lo: Ale z was idioci, naprawdę!- krzyknął wkurzony.
T: Lou, wyluzuj...
Lo: Chodź do mojego pokoju- razem ruszyliśmy do góry. Weszliśmy do jednego z wielu pokoi. Nic się w nim nie zmieniło. Wszystko było na swoim miejscu. Nasze wspólne zdjęcia były ustawione na jednej z komód. Uśmiechnęłam się na ten widok.
T: Tak dawno mnie tutaj nie było...
Lo: No, w ogóle nie widzieliśmy się dwa miesiące- podszedł do mnie najbliżej jak się da. Bez namysłu mocno go przytuliłam. Po lekach przeciwbólowych nie czułam tak ogromnego bólu. Byłam trochę senna.
T: Mogę się położyć?- zapytałam, choć wiedziałam, że się zgodzi.
Lo: Pewnie. Chodź- złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę łóżka.
T: Czekaj...- zatrzymał się i spojrzał na mnie zdezorientowany- Dasz mi jakąś koszulkę, bo nie chcę w tym- spojrzałam na zakrwawioną bluzkę- spać.
Lo: Weź mnie nie strasz... Już myślałem, że coś się stało. Trzeba było tak od razu- uśmiechnął się, wyciągnął z szafy swoją koszulkę i podał mi ją.
T: To ja idę wziąć jeszcze szybki prysznic- chłopak pokiwał głową i otworzył mi drzwi od łazienki. Nie wiem czemu to zrobiłam, ale z uczuciem musnęłam jego policzek. Weszłam do dość sporego pomieszczenia i wzięłam prysznic. Po umyciu się założyłam bieliznę i nałożyłam koszulkę, którą dał mi Lou. Włosy związałam w kucyk i opuściłam łazienkę. Zamykając za sobą drzwi spojrzałam w stronę łóżka. Louis leżał na nim przeglądając coś w telefonie. Nawet nie zauważył kiedy weszłam. Zaczęłam iść w jego stronę na palcach. Niestety nie udało mi się dojść do łóżka bez narobienia hałasu. Przechodząc obok szafki zahaczyłam o lampkę, która runęła z wielkim hukiem na podłogę.
T: O Boże, Lou przepraszam! Odkupię ci ją, obiecuję- zaczęłam się usprawiedliwiać, lecz chłopak tylko szybko wstał i zbliżył się do mnie.
Lo: Mała, błagam cię, to tylko głupia lampka- powiedział, po czym mocno mnie przytulił.
Bardzo mi go brakowało przez ten czas. Nie traktowałam go jak gwiazdę, tylko jak normalnego chłopaka. Mojego PRZYJACIELA. Chciałam, by był dla mnie kimś więcej. Dopiero po naszej rozłące zrozumiałam, że go kocham. Nawet bardzo kocham.
Lo: Chodź do łóżka- złapał delikatnie moją dłoń i razem weszliśmy do dużego łóżka. Dzisiaj Louis zachowywał się tak jakoś inaczej.
T: Dziękuję- powiedziałam cicho, ale tak aby usłyszał.
Lo: Za co?- zapytał patrząc na mnie.
T: Za to, że jesteś, za to, że mnie tutaj zabrałeś i w ogóle za wszystko.
Lo: Nie mógłbym cię tam zostawić- odparł- Chodź tu do mnie- rozłożył ręce, a ja położyłam swoją głowę na jego torsie. Chłopak delikatnie gładził moje włosy i od czasu do czasu je całował. To było takie słodkie. Po jakimś czasie moje oczy same się zamykały, więc ułożyłam się wygodniej i odpłynęłam w krainę snów.
Obudziło mnie rażące światło, lecz nie chciało mi się otwierać oczu.
Lo: Wiem, że jak się obudzisz, to i tak tego nie będziesz wiedziała, ale boję się twojej reakcji- o co może mu chodzić? Po dłuższym milczeniu ponownie zaczął mówić- Kocham cię myszko- powiedział i delikatnie głaskał mój policzek. W tej chwili otworzyłam oczy. Chłopak patrzył na mnie z przerażeniem. Podniosłam się do pozycji siedzącej i odwróciłam się w stronę Louisa.
T: Zdaję sobie sprawę, jak bardzo boisz się mojej odpowiedzi, ale nie masz czego, bo... bo ja też cię kocham Lou. Od dawna- z jego oczu tryskało szczęście. Szybko przeniósł mnie na swoje kolana i brutalnie wpił się w moje usta. Od razu oddałam pocałunek. Tak długo na to czekałam. Moje marzenie właśnie się spełniło.
________________________________________
Hej, tak jak pisałam wcześniej jestem z imaginem, którego napisałam już przed świętami. Czekał tylko na przepisanie i dzisiaj się doczekał :)
Piszcie w komentarzach jak wam się podoba, bo dla mnie jest taki sobie.
HAPPY BIRTHDAY ZAYN!!!
DZIĘKUJEMY ZA 60.000 WEJŚĆ :)
Agan :*