Tą ostatnią część chciałabym zadedykować Darcy Styles, Klaudia14 i Kaja Jabłońska
~2 lata później~
Z: Kochanie, co powiesz na to, byśmy gdzieś wyjechali?- zapytał odgarniając
mi z twarzy niesforne kosmyki włosów, które pod wpływem wiatru rozwiewały się w
każdą stronę.
T: Hm, kusząca propozycja, ale nie uważasz, że powinniśmy z tym
zaczekać do wakacji? Meg ma szkołę, a Ian jest chyba za mały…
Z: Za mały? Roczek to mało?- spojrzał na mnie zdziwiony.
T: Tak?
Z: Nie ważne, ale ja w sumie myślałem o wyjeździe tylko we dwoje. Ty i
ja, nikt więcej- już chciałam mu przerwać, lecz ten położył tylko palec na moich
ustach i kontynuował- Moja mama już dawno temu zaproponowała mi, że w każdej
chwili, kiedy będziemy chcieli pobyć sami możemy jej podrzucić dzieci.
T: Tak, tylko, że to nie będzie jednodniowy wyjazd- w sumie już dawno
nie byliśmy z Zaynem sami. Bardzo chętnie bym gdzieś pojechała bez dzieciaków,
ale nie chcę obarczać mamę takim ciężarem.
Z: Jestem w stu procentach pewien, że twoja mama także się zgodzi.
Powiedzmy, że przez 3 dni będą u mojej, a następne trzy u twojej, co ty na to?
T: Może być, zadzwonimy do nich i powiemy żeby dzisiaj do nas
przyszły, a teraz chodźmy już do domu, bo mały jest głodny- spojrzałam do
wnętrza wózka, gdzie leżał słodko śpiący Ian- nasz synek.
Po 20 minutach doszliśmy na miejsce. Zayn delikatnie wyciągnął małego
i położył go w łóżeczku w salonie. Wiedziałam, że długo nie pośpi, więc szybko
udałam się do kuchni, gdzie zrobiłam kaszkę, a gdy brałam miseczkę do ręki
usłyszałam płacz dobiegający z dużego pokoju. Podeszłam do łóżeczka,
odstawiając wcześniej pełne naczynie na stolik.
T: A kto to się obudził?- powiedziałam i wzięłam go na ręce, usadziłam
na swoich kolanach i zaczęłam go karmić.
Z: Dzwoniłem już do mam i obiecały, że przyjdą- uśmiechnęłam się tylko
i wróciłam do wcześniejszego zajęcia.
Zayn usadowił się koło mnie i z ciekawieniem wpatrywał się w nas.
T: Stało się coś?- zapytałam.
Z: A co się miało stać?- odpowiedział pytaniem robiąc zdziwioną minę.
T: No bo patrzysz się na nas tak, jakbyś wiedział, że widzisz nas
ostatni raz…- nie wiem w sumie czemu to powiedziałam, ale mówiłam prawdę.
Z: Patrzę tylko i nie mogę uwierzyć, że mam tak śliczną żonę i synka.
T: Nie zapominaj, że masz jeszcze córkę, po którą miałeś iść do
szkoły- spojrzałam na zegarek, który wskazywał 13.00. Dokładnie za 10 minut Meg
kończy lekcje i pewnie mocno by się zdziwiła, gdyby nie zobaczyła pod szkołą
żadnego z nas.
Z: O cholera!- krzyknął.
T: Hamuj język- skarciłam go- I zbieraj się, bo nie zdążysz-
ponagliłam go.
Z: Pa kochanie- musnął szybko moje usta i leciutko pocałował główkę
małego, po czym wybiegł jak strzała z domu. Zaśmiałam się tylko i położyłam
Iana na kocyku, na którym leżało mnóstwo zabawek. Chwilę się z nim pobawiłam,
ale później postanowiłam iść zrobić jakiś obiad. Postawiłam na spaghetti. Nie
chciało mi się robić nic innego. Wyciągnęłam wszystkie potrzebne składniki i po
niedługim czasie danie było gotowe. Gdy zaczęłam nakładać je na talerze
usłyszałam trzask zamykających się drzwi i głosy dobiegające z przedpokoju.
M: Hej mamuś- dziewczynka przywitała mnie radośnie, na co ja uśmiechnęłam
się i pocałowałam ją w policzek. Usiedliśmy wszyscy do stołu. Meg zaczęła
opowiadać, co takiego ciekawego wydarzyło się dzisiejszego dnia w szkole.
T: Dobrze, kochanie, a teraz idź zrób lekcje, bo za niedługo
przychodzą do nas obydwie babcie- oznajmiłam i zaczęłam zbierać talerze,
wsadzając je później do zmywarki.
M: Yey!- podskoczyła z radości i biegiem udała się do swojego pokoju,
zabierając ze sobą swój różowy plecak.
~2 godziny później~
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Już miałam się podnieść, aby otworzyć,
lecz Zayn mnie wyręczył. Wzięłam Iana na ręce i poszłam do przedpokoju. Na
schodach pojawiła się uśmiechnięta od ucha do ucha Meg. Szybko pokonała
dzielącą ją od babci odległość i wpadła jej w ramiona. Przywitałam się z moją
mamą, a następnie mamą Zayna i zaprosiłam je do salonu.
M: No, to co to za ważna sprawa, że pilnie chcieliście nas widzieć?-
jako pierwsza odezwała się moja mama.
Z: Chcieliśmy się was zapytać, czy zaopiekowałybyście się dziećmi
przez cały przyszły tydzień?- zapytał się Zayn
spoglądając to na mnie, to na mamy.
M: No pewnie!- powiedziała z entuzjazmem mama Zayna- To zróbmy tak, że
u mnie będą do środy, a u ciebie- skierowała się do mojej mamy- przez resztę
tygodnia.
T: Cudownie!- uśmiechnęłam się do nich, a Zayn z uczuciem musnął mój
policzek.
M: Synu, gdzie zabierasz swoją żonę, hm?
Z: To ma być niespodzianka- uśmiechnął się tajemniczo.
T: Powiedz mi chociaż jaka tam będzie pogoda, bym wiedziała, co mam ze
sobą wziąć.
Z: Pogoda jest na pewno lepsza niż w Londynie, a poza tym jest lato,
więc chyba wiadomo.
~Dzień wyjazdu~
Już od dwóch dni się pakowałam. Wolałam niczego nie zapomnieć, bo
jestem do tego zdolna. Moja walizka ledwo co się domykała. To dobrze, że Zayn
postanowił się spakować do swojej mniejszej, bo wątpię, że byśmy się pomieścili
w tej jednej.
Z: Kochanie! Chodź już, bo musimy jeszcze odwieźć dzieciaki- krzyczał
z dołu Zayn. Szybko dopięłam walizkę i złapałam za jej rączkę. Zatrzymałam się
przed schodami i spróbowałam znieść bagaż na dół, ale za nic nie mogłam jej
podnieść.
T: Zayn, pomóż miiii…
Z: Daj mi to, sierotko- cmoknął moje usta i łapiąc walizkę zaczął
schodzić na dół, ja szłam tuż za nim. Dzieciaki siedziały już w samochodzie.
Chłopak powędrował od razu do auta, a ja zamykałam drzwi, po czym usiadłam na
miejscu pasażera. Po 20 minutach dojechaliśmy pod dom mamy Mulata.
Odprowadziliśmy dzieci i pożegnaliśmy się z nimi, po czym pojechaliśmy prosto
na lotnisko.
T: Powiesz mi w końcu, gdzie lecimy?- marudziłam całą drogę.
Z: Jeżeli ci powiem, to nie będzie niespodzianka- odparł i powrócił
wzrokiem na drogę.
T: I tak się dowiem, jak będziemy na odprawie.
Z: Żebyś się nie zdziwiła, kotku- co? O co mu chodzi? Nie ważne i tak
za chwilę się dowiem.
Niedługo potem byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy swoje walizki i skierowaliśmy
się w stronę wejścia. Bardzo się zdziwiłam, że nie idziemy kupić biletów.
Skierowaliśmy się prosto do odprawy, a następnie wsiedliśmy do samolotu, w
którym byliśmy TYLKO my.
T: Zayn, co ty wymyśliłeś???- zapytałam bardzo zdziwiona.
Z: Myślałaś, że dowiesz się gdzie jedziemy już na lotnisku? Oj, to nie
będzie takie proste kochanie- pokazał swoje białe zęby i złapał mnie za rękę.
Usiedliśmy koło siebie na fotelach i zapięliśmy pasy. Niedługo po wystartowaniu
moje oczy stawały się coraz cięższe, aż w końcu całkowicie się zamknęły i
odpłynęłam w błogi sen.
~*~
Z: Kotku, obudź się, za chwilę lądujemy- wyszeptał mi do ucha. Leniwie
otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to twarz mojego przystojniaka.
Szczerzył się do mnie i po prostu zjadał wzrokiem.
T: Długo spałam?- spytałam, choć wiedziałam, że długo, bo przecież
przespałam cały lot.
Z: Jakieś dwie godzinki- co? To gdzie my lecimy?
T: Powiesz mi w końcu gdzie mnie zabrałeś?
Z: Naprawdę? Nie wytrzymasz tych paru minut?- zaśmiał się. Zna mnie
nie od dzisiaj i bardzo dobrze wie, że nienawidzę, gdy ktoś mi czegoś nie mówi.
Muszę przyznać, że jest to moja wada.
T: No dobra, niech ci będzie- odwróciłam się od niego udając obrażoną,
lecz ten od razu zaczął całować moją szyję, na co z moich ust wydobył się cichy
jęk. Zdawał sobie sprawę z tego, jak na mnie działa i nie próbował zaprzestać
mnie tym dręczyć.
Z: I tak wiem, że się na mnie nie gniewasz. Po prostu za wszelką cenę
chcesz się dowiedzieć, gdzie lecimy.
T: Wiesz co?- podniósł wysoko obie brwi- Nie odzywaj się do mnie.
Z: Zobaczymy kotku, co powiesz jak będziemy wysiadać- odparł i to były
ostatnie nasze słowa wymienione w samolocie.
Gdy byliśmy już na ziemi, szybko odpięłam pasy i zabierając swoją
torebkę udałam się do wyjścia nawet nie patrząc na Zayna, ale wiedziałam, że
podąża zaraz za mną.
Stanęłam w wyjściu i momentalnie mnie zamurowało. Byliśmy w PARYŻU.
Odwróciłam się w stronę Mulata i wskoczyłam mu ramiona. Chłopak zaczął
się głośno śmiać.
Z: A nie mówiłem- powiedział i musnął moje usta.
T: Skąd wiedziałeś, że marzę by przyjechać właśnie tutaj?- zadałam mu
pytanie.
Z: Zapamiętałem jak pisałaś mi to, jeszcze wtedy gdy ani razu się nie
spotkaliśmy. Przez ten tydzień spełniam wszystkie życzenia mojej księżniczki-
zaśmiałam się na jego słowa i wychodząc przelotnie cmoknęłam go w policzek.
Przed wyjściem z lotniska czekał na nas luksusowy samochód. Zayn wyciągnął z kieszeni kluczyki i otworzył mi drzwi. Podziękowałam uśmiechem
i już po chwili siedziałam na miejscu pasażera. Po 15 minutach dojechaliśmy pod
ogromny hotel, który znajdował się w samym centrum miasta. Weszliśmy do środka.
Zayn podszedł do ogromnej lady, za którą stała młoda dziewczyna. Widziałam, że
perfidnie na moich oczach z nim flirtuje. Aby na to nie patrzeć zaczęłam
rozglądać się po bogatym wnętrzu budynku. Wszystko tu musiało być strasznie
drogie. Bałam się nawet usiąść na białych kanapach, które aż prosiły się by
wygodnie się na nich rozsiąść. Na szczęście koło mnie pojawił się Zayn.
Posłałam mu szeroki uśmiech, a ten złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku
wind. Chłopak wcisnął przycisk, przywołując tym samym jedną windę. Wsiedliśmy
do niej. Mulat po raz kolejny nacisnął przycisk. Nie zauważyłam nawet jaki to
był numerek, ale po tym jak zobaczyłam na jakiej wysokości jesteśmy lekko się
przeraziłam.
T: Zayn, na którym piętrze mamy pokój?- spytałam.
Z: Jak to na jakim? Na ostatnim- odpowiedział tryumfalnie się
uśmiechając. Niestety rozmowę przerwał się dźwięk oznaczający koniec naszej
podróży i mogliśmy opuścić te jeżdżące w górę i w dół pudełko. Stanęliśmy przed
mahoniowymi drzwiami. Zayn przejechał kartą po czymś co przypominało czytnik i
drzwi otworzyły się. Weszłam do środka i zamarłam. Ten wariat wynajął nam na
ten tydzień penthouse. Po co nam na ten czas pokój, a raczej coś co jest
wielkości mieszkania i przypomina mieszkanie? Pewnie i tak większość czasu
spędzimy na zwiedzaniu miasta.
Z: Podoba się?- wymruczał mi do ucha, na co po moim ciele przeszły
przyjemne dreszcze.
T: I to jak- odwróciłam się do niego i zarzuciłam swoje ręce na jego
kark, po czym utonęliśmy w długim pocałunku.
Z: Odśwież się i ubierz coś ładnego, ja muszę wyjść coś załatwić. Bądź
gotowa na 20.00- już chciał iść w stronę drzwi, lecz ponownie się zatrzymał-
Aha, zapomniałbym, w tamtym pokoju- wskazał palcem na odpowiednie drzwi- Czeka
na ciebie niespodzianka. Dobrze, teraz to już na pewno idę- uśmiechnął się i
opuścił nasz pokój (?). Bez dłuższego namysłu poszłam do wcześniej wspomnianego
pomieszczenia, którym okazała się sypialnia. Rozejrzałam się po przestronnym
pokoju, lecz mój wzrok przykuł ozdobny karton leżący na łóżku. Otworzyłam go, a
to co zastałam w środku, już doszczętnie mnie zszokowało. W środku była śliczna
sukienka i buty. Wzięłam prysznic i zrobiłam makijaż. Następnie ubrałam się i pół godziny
przed czasem byłam gotowa. Usiadłam na ogromnej kanapie i włączyłam telewizor.
Zaczęłam oglądać jakiś film. Tak się wciągnęłam, że nawet nie zauważyłam kiedy
Zayn wrócił.
Z: Pięknie wyglądasz- wymruczał mi do ucha.
T: Dziękuję- odpowiedziałam i musnęłam jego policzek.
Z: To co, idziemy?- zapytał i wyciągnął do mnie rękę, którą złapałam i
wyłączając wcześniej plazmę we dwójkę udaliśmy się do wyjścia.
Przed hotelem stała czarna limuzyna. Zayn otworzył mi drzwi i ręką
wskazał bym weszła do środka pojazdu. Tak też zrobiłam. Chłopak chwilę potem
pojawił się koło mnie.
T: Gdzie mnie zabierasz, hm?
Z: Najpierw na kolację, a potem niespodzianka.
T: Kolejna?- zapytałam i zmarszczyłam nos, na co Zayn dźwięcznie się
zaśmiał.
Po 15 minutach dojechaliśmy pod drogo wyglądającą restaurację. Weszliśmy
do środka.
M: Witam państwa, zapraszam za mną- mężczyzna zaczął prowadzić nas do
naszego stolika- To tutaj- zatrzymał się i wskazał nam odpowiednie miejsce.
Podziękowaliśmy i zajęliśmy miejsca. Po chwili zjawił się kelner, który wręczył
nam menu. Nie miałam pojęcia co wybrać. Tam było mnóstwo dań, których nawet
nigdy nie słyszałam.
Z: Wiesz już co chcesz?- zapytał mnie po chwili.
T: Właśnie w tym problem, że nie- spuściłam głowę zawstydzona i
powróciłam wzrokiem na kartę- nie miałam zbyt dużo czasu na wybranie
czegokolwiek, bo koło nas ponownie pojawił się kelner. Zayn przywołał go do
siebie i wyszeptał mu coś na ucho. Tamten tylko skinął głową i już go nie było.
Spojrzałam zdezorientowana na Mulata.
Z: Spokojnie, zamówiłem coś co na pewno będzie ci smakować- uśmiechnął
się. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nie zorientowaliśmy się nawet
kiedy kelner postawił nasze dania naprzeciwko nas. Byłam tak głodna, że nie
odzywając się więcej zaczęłam jeść. Po pochłonięciu całego talerza Zayn
stwierdził, że powinniśmy już iść. Tak też zrobiliśmy. Ponownie znaleźliśmy się
w limuzynie i skierowaliśmy się w nieznanym mi kierunku. Byłam już trochę
zmęczona, więc położyłam głowę na ramieniu Zayna i przymknęłam oczy.
Z: Zmęczona?- zapytał gładząc mój policzek.
T: Odrobinę- odpowiedziałam rozmarzona.
Z: Spokojnie za chwilę totalnie się obudzisz…- nie wiedziałam co miał
na myśli, ale nie chciało mi się już nawet odpowiadać.
Po jakimś czasie czułam jak samochód z każdym pokonanym metrem coraz
bardziej zwalnia, aż w końcu całkowicie się zatrzymaliśmy. Chciałam już
wychodzić, lecz Zayn mnie zatrzymał.
Z: Poczekaj chwilę- zaczął wyjmować coś z kieszeni spodni. Tym czymś
okazała się czarna chustka- Odwróć się- tak też zrobiłam, po chwili miałam
zawiązaną na oczach opaskę. Nie widziałam nic- No, teraz możemy wyjść- złapał
mnie za rękę i pomógł wydostać się z pojazdu. Chłopak stanął za mną i łapiąc za
ramiona zaczął mnie gdzieś prowadzić. Weszliśmy do jakiegoś małego
pomieszczenia, które później okazało się być windą. Jechaliśmy nią bardzo
długo.
Z: Za chwilę wysiadamy- jak powiedział, tak się stało. Poczułam lekki
powiew powietrza. Musieliśmy być na jakimś dachu- Uwaga, uwaga…- mówił zdejmując
mi opaskę z oczu- Tadaaam…- stałam na samej górze wieży Eiffla. Widok zapierał
dech w piersiach, normalnie nie do opisania.
T: O mój Boże, Zayn…- odwróciłam się do niego. Chłopak przyciągnął
mnie do siebie i wpił się w moje usta. Właśnie spełniło się moje marzenie…
~powrót do hotelu~
T: Ciekawa jestem jak tam u dzieci…- powiedziałam w windzie. Właśnie wracaliśmy
do naszego pokoju. Ciekawa jestem co Zayn przygotował na jutro, bo po
dzisiejszym dniu będzie musiał się nieźle wysilić. Nagle w tym małym
pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka. Mulat wyciągnął telefon i spojrzał na
wyświetlacz.
Z: O wilku mowa- odparł i przyłożył aparat do ucha. Jakoś w tamtej
chwili się zawiesiłam i nie wiedziałam o czym chłopak rozmawia ze swoją mamą-
Dobrze, mamuś spokojnie. Już się pakujemy i przyjeżdżamy… Nie, nie ma żadnego
ale. Za niedługo będziemy.
T: Co się stało?- zapytałam wystraszona.
Z: Safaa jest w szpitalu i mama chciała tam jechać, ale nie może się
dodzwonić do twojej mamy…
T: O Boże, dlaczego jest w szpitalu?
Z: Nie wiem, ale mama była mocno zdenerwowana.
T: Dobrze, że się nie rozpakowaliśmy…- weszliśmy do naszego pokoju, zabraliśmy
swoje rzeczy i załatwiliśmy wszystkie sprawy dotyczące pokoju, po czym udaliśmy
się prosto na lotnisko. Na szczęście mieliśmy samolot za pół godziny. Kupiliśmy
bilety i udaliśmy się do odprawy.
Po 3 godzinach byliśmy w Londynie.
~Dom mamy Zayna~
Weszliśmy do środka bez pukania.
Z: Mamo?- chłopak wszedł do salonu i od razu znalazł się w ramionach
swojej rodzicielki.
M: Jak dobrze, że jesteście- uśmiechnęła się, choć ten uśmiech wcale
nie dotarł do jej oczu. Nie dziwię się, w końcu jej dziecko jest w szpitalu.
T: To wy jedźcie, a ja zostanę z dziećmi.
M: Dzieciaki śpią na górze- oznajmiła ubierając buty i zakładając na
siebie płaszcz. Zayn czule mnie pocałował i już po chwili zostałam sama w domu.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam zmęczona całym tym dniem, więc położyłam
się na kanapie w salonie i zasnęłam.
~*~
M: [T.I], obudź się- otworzyłam oczy i ujrzałam pochylającą się nade
mną mamę Zayna- Gdzie jest Zayn?- zapytała.
T: Jak to gdzie? Pojechał z tobą…
M: Nie, po jakiś dwóch godzinach powiedział, że wraca do domu, bo jest
strasznie zmęczony. Ja zostałam do rana- oznajmiła. Coś mnie tknęło by włączyć
telewizor. Przełączyłam na pierwszy lepszy program plotkarski i to co tam
zobaczyłam spowodowało, że momentalnie odechciało mi się żyć.
„ Drodzy państwo,
dziś o godzinie 3.30 wydarzył się masakryczna wypadek, w którym brał udział jeden z członków One
Direction, a mianowicie Zayn Malik. Niestety, mamy dla państwa złe informacje.
Zayn nie przeżył tego wypadku…”
W moich oczach
pojawiły się łzy, które bez żadnego oporu spływały po moich policzkach. W
jednej chwili straciłam całkowity sens do życia, JA STRACIŁAM ŻYCIE! CAŁE MOJE
ŻYCIE! Spojrzałam na mamę, która również tonęła we łzach. Podbiegła do mnie i
mocno przytuliła.
~*~
Właśnie wracamy z
pogrzebu. To było straszne. Straszne jest to, że już nigdy nie usłyszę jego
anielskiego głosu, już nigdy nie ujrzę tej idealnej twarzy, na której ciągle
widniał szeroki uśmiech.
JUŻ NIC NIE
BĘDZIE TAKIE JAK WCZEŚNIEJ…
_____________________________________________
Hej, jestem w końcu z ostatnią (już na pewno XD) częścią Zayna. Przepraszam was za to, że tyle zajęło mi napisanie tego, ale najnormalniej w świecie nie miałam czasu. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe :)
Natalia kazała mi się was zapytać, czy chcielibyście imagina od niej, bo coś tam napisała i bardzo chętnie dodałaby to na bloga :D
15 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN
Kocham was, Agan <3 :***
Dlaczego bez happy endu ?!? Ale i tak CUDO ;***
OdpowiedzUsuńA i tak w ogóle to pierwsza .. Heuheu ^-^
UsuńJeeeeeeeeezu! Ryczę :'(
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie! Było tak zajebiście! Cud, miód, że aż serce radość rozpierała!
Ten wieczór w Paryżu.... Te niespodzianki....
Jejciu! I don't believe it!
Rozkleiłam się :(((((
Biedna t.i, biedne dzieci!
O boziuuuuuuuu......
Ten imagin był taki wyjątkowy! O.o
Dzięki za dedyka :-)
Weny! Czekam na nn!
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Nie no, ja Cię zabije. Już nie żyjesz po prostu. Jak mogłaś go zabić?! Jak, ja się pytam?! Poza tym, że jestem zła, to imagin cudowny. Ale naprawdę musiałaś?! Podoba mi się to, że mieli słodką dwójkę dzieciaków : Meg i Ian. Awww <33 Kocham Cię i nienawidzę jednocześnie. Czy to jest wgl możliwe?!
OdpowiedzUsuńPewnie, że chcę imagina od Natali i nie mogę się doczekać aż tu wróci :**
Kocham, nienawidzę, kocham, nienawidzę, kocham....
Chyba jednak mimo wszystko Cię kocham <33333333
Wpadniesz?
---> all-these-little-thingsx.blogspot.com
Mary ;*
Coś ty zrobiła ? To nie moze się tak skończyć. ;( . Błagam zrób coś z tym ;(. Opowiadanie piękne, ale zakończenie nie może być takie ;( ;(
OdpowiedzUsuńJakie to było piekne!!!!! PROSZĘ NAPISZ JESZCZE JEDNĄ CZĘŚĆ Z TYMI DZIEĆMI JAK SIE CZUJA I W OGÓLE!!!! PLISSSS!!!! A Natalia moze dodawać imagina :P
OdpowiedzUsuńCudny, ale dawaj next tego z Niallem ! <3
OdpowiedzUsuńNiall jest mój, nie Agan i dodam go jak będzie tutaj 15 komentarzy, bo mam już go napisanego!
UsuńNika
to nie może się tak skończyć ........
OdpowiedzUsuńŚwietny, tylko smutny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo dziękuję za tą dedykację, cieszę się, że o mnie pomyślałaś! :)
OdpowiedzUsuńDlaczego ty go zabiłaś?!?!?!?!?! Zaczęłam czytać początek i coś mnie tknęło, żeby przeczytać jakieś komentarze i czytam "szkoda, że bez happy endu" i już czytam końcówkę „ Drodzy państwo, dziś o godzinie 3.30 wydarzył się masakryczny wypadek, w którym brał udział jeden z członków One Direction, a mianowicie Zayn Malik. Niestety, mamy dla państwa złe informacje. Zayn nie przeżył tego wypadku…” - myślałam, że padnę, nie byłam w stanie przeczytać środka, ja po prostu nie mogłam wytrzymać :) :) :) <3
Czekam na następny imagin w twoim wykonaniu :*
świetny, podpisuje się pod komentarzami u góry :)
OdpowiedzUsuńFajny, szkoda że bez happy endu. Przepraszam za anonim jestem na tel/ Marta
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńfajny ale smutny :(
OdpowiedzUsuńSmuteg:c Muszę nadrobić trochę rozdziałów:)
OdpowiedzUsuńhttp://takewhatyouneed1.blogspot.com/
Jak mogłaś !!!
OdpowiedzUsuńMojego Zayna !?!?!
Ooooooooo....
nie masz życia.......
Imagin fajny tylko szkoda , że tak się skończył :`(
Zuza