R: Zayn?- zapytała zaskoczona.
Z: Riley!- na jej widok chłopak szeroko się uśmiechnął i podbiegł do
niej, po czym wpadli sobie w ramiona. O CO TU CHODZI?
R: Boże, jak ja cię dawno nie widziałam! Co słychać u Doniyi?-
zapytała.
Z: Chyba w porządku, dawno do niej nie dzwoniłem- odrobinę posmutniał-
A u ciebie, co słychać? Nieźle wyglądasz!- serio? Ja nadal tu stoję!
R: Zayn, błagam cię przestań!- dała mu kuksańca w ramię- Ale muszę
przyznać, że ty też wyglądasz niczego sobie. Trochę się zmieniłeś od czasu,
kiedy ostatni raz cię widziałam.
Z: No wiesz…- powiedział seksownie przeczesując swoje włosy. Miałam
dosyć tego stania i słuchania, jak oni mówili do siebie takie rzeczy. Mimo że
jestem z Zaynem jakieś 3 godziny, to już jestem o niego zazdrosna. Nie obchodzi
mnie to, że Riley jest starsza od niego o 5 lat. Podobno wiek to tylko liczba…
T: Skąd wy się znacie?- podeszłam do mojego CHŁOPAKA i objęłam go, na
co ten mocno mnie do siebie przycisnął.
R: Przyjaźnię się z jego starszą siostrą. W sumie dawno jej nie
widziałam. Zdecydowanie musimy się spotkać.
Z: Potwierdzam, jeżeli to nie będzie kłopot to się do was przyłączę-
jego uśmiech był powalający, tylko szkoda, że nie był do mnie.
R: Oczywiście, że nie będzie to żaden problem- ta również posłała mu
uśmiech. Nie no mam tego dosyć.
T: Gdzie są rodzice?- posłałam pytanie do mojej siostry.
R: Pojechali już do firmy i powiedzieli, że chyba nie wrócą na noc.
T: Jak zwykle…- mruknęłam, ale nikt tego nie usłyszał, bo moi
towarzysze już prowadzili ze sobą fantastyczną rozmowę. Dlaczego miałabym im
przeszkadzać? Czujecie ten sarkazm.
Postanowiłam pójść do swojego pokoju. Zabrałam walizkę, która nadal
stała w przedpokoju. Zatargałam ją do sypialni i jakimś cudem udało mi się
rzucić ją na łóżko. Otworzyłam ją i zaczęłam wyciągać poszczególne rzeczy i
wkładać je do szafy. Zajęło mi to półtorej godziny. Było trochę niewygodnie w
tej sukience, więc postanowiłam się przebrać. Była godzina 21.00, a mnie zachciało się iść na spacer. Nie zwracając na nikogo
uwagi schowałam telefon do kieszeni i wyszłam z domu. Wzięłam kilka głębokich
wdechów. Nie wiem dlaczego, ale byłam jakoś dziwnie zdenerwowana. W pewnym
momencie przez myśli przebiegł mi Zayn i Riley. Co oni takiego mogą robić? Jak
wychodziłam nie słyszałam żadnych odgłosów rozmowy, był tylko włączony
telewizor, ale wątpię, że PO TAK DŁUUUGIM CZASIE, tak spokojnie oglądaliby
sobie jakiś film. Powoli zaczęłam wracać. Gdy byłam już prawie pod domem
zaczęłam biec. Wpadłam do domu i nawet nie zamykając drzwi wleciałam do salonu.
To co tam zobaczyłam wbiło mi kołek w serce. Moja wspaniała siostra całowała
się z Zaynem. Widziałam po nim, że był szczęśliwy. Nie chciałam im przerywać
tej magicznej chwili i ponownie wybiegłam z domu głośno trzaskając za sobą
drzwiami. W moich oczach pojawiły się łzy, które chwilę potem spływały po moich
policzkach niczym rwąca rzeka. Mam gdzieś to, że praktycznie nie znam Zayna.
Pierwszy raz poczułam coś takiego jak miłość. Zakochałam się w nim od
pierwszego wejrzenia. Taka miłość nie zdarza się często… Dlaczego ja muszę mieć
takie popieprzone i skomplikowane życie? Przez głowę przechodziły mi przeróżne
myśli. Jedną z nich było samobójstwo. Nikt by po mnie nie płakał, bo niby po
co? Zawsze sprawiałam problemy rodzicom. Nie słuchałam się ich, pyskowałam. Kto
by chciał takiej córki? Nie zaważając na nic zaczęłam biec w stronę parku. W
pewnym momencie poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Zatrzymałam się. Nie
chciałam się odwracać, lecz ta osoba odwróciła mnie w swoją stronę. Stałam
teraz twarzą w twarz z Zaynem. Na jego widok jeszcze bardziej chciało mi się
płakać. Nie wyobrażał sobie jak bardzo mnie zranił. Nienawidzę go za to.
Z: [T.I]…- nie mogłam go w ogóle słuchać. Najmocniej jak tylko
potrafiłam wymierzyłam mu siarczysty policzek. Ręka niemiłosiernie piekła, ale
miałam to gdzieś. Chciałam, żeby on cierpiał tak jak ja w tej chwili. Czułam
się jak jakiś głupi samochodzik, którym pobawił się chwilę, a potem rzucił z
całej siły w kąt i już po niego nigdy nie sięgał. Tak wiem chujowe porównanie,
ale co ja mogę na to poradzić, że właśnie takie uczucie rozpierało mnie od
środka. Chłopak złapał się za obolałe miejsce i spojrzał na mnie z bólem w
oczach. Gdyby wzrokiem można byłoby zabijać Zayn leżałby przede mną martwy.
Czułam do niego
obrzydzenie, a zarazem kochałam go… Jak jakaś debilka….
T: Wynoś się z mojego gównianego życia i nie waż się wracać, bo skopię
ci tyłek!- wykrzyczałam mu w twarz.
Z: To… to co widziałaś- mówił skruszony- To nie było tak jak myślisz…
T: Nie było tak jak myślę? Lizałeś się z MOJĄ SIOSTRĄ! W dupie mam to,
że już wcześniej się znaliście. Skąd ja do cholery mogłam o tym wiedzieć, ale
gdybym wiedziała, nigdy bym cię nie zaprosiła do domu.
Z: Ale to ona mnie całowała… Błagam cię [T.I] zależy mi na tobie.
Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką kiedykolwiek poznałem- tłumaczył się, ale
dla mnie to już było bez znaczenia.
T: Jakoś nie wyglądałeś na osobę, która chce przerwać pocałunek. Gdyby
ci naprawdę ci na mnie zależało nie zrobiłbyś tego. Pewnie jakbym nie
wiedziała, że jesteś moim chłopakiem, to uznałabym was za parę. Chcę ci podziękować,
za ten wspaniały czterogodzinny związek. To było najlepsze co mnie w życiu
spotkało.
Z: Nie, [T.I], błagam, nie kończ tego…- w jego oczach zakręciły się
łzy.
T: Nie potrafię być z człowiekiem, który tak mnie zranił…- oznajmiłam
tylko i zaczęłam się od niego oddalać. Chłopak się już nie odezwał. Nie
odwracałam się, by nie dać mu tej satysfakcji. Szłam przed siebie tępo
wpatrując się w chodnik. Włóczyłam się bezcelowo po mieście do 4 nad ranem. W
końcu postanowiłam wrócić do domu, w którym była ona. Moja wspaniała,
najukochańsza siostrzyczka, która ucałowała się z MOIM chłopakiem. Otworzyłam
drzwi i weszłam do ciemnego przedpokoju. Zdjęłam swoje trampki i właśnie w tym
momencie pomieszczenie rozświetliła lampka stojąca na jednej komodzie.
Odwróciłam się w tamtą stronę. Moim oczom ukazała się Riley.
R: W końcu wróciłaś- powiedziała zmartwionym głosem i podeszła do mnie
chcąc mnie przytulić, lecz ja ją odrzuciłam. Czułam do niej odrazę. Riley
spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem i chyba czekała na jakieś słowo
wyjaśnienia.
T: Jak mogłaś?- spytałam cicho. Nie wiem czemu, ale nie mogłam wydusić
z siebie słów. W moich oczach znowu pojawiły się łzy. Zaczęłam szybko mrugać,
by słona ciecz nie ujrzała świata nocnego mogłabym powiedzieć.
R: Ale o co chodzi?- ona tak na serio, czy tylko udaje idiotkę?
Przewróciłam oczami i głośno przełknęłam ślinę.
T: Ty się jeszcze do cholery pytasz o co chodzi? Mam ci powiedzieć?
Całowałaś się z Zaynem! Moim chłopakiem! Czy to jest normalne?- cały czas
krzyczałam. Nie potrafiłam inaczej.
R: [T.I], przepraszam, ja…- zacięła się, lecz jak na nią spojrzałam
zabójczym spojrzeniem, ta od razu zaczęła mówić- Ja naprawdę tego nie chciałam,
to był taki impuls…
T: Impuls???- przerwałam jej, nie mogłam dłużej wysłuchiwać jej bzdur-
Ty to nazywasz impulsem? Rozumiem, że nie znacie się od dzisiaj i wiesz jaki on
jest. Niestety nie pozwoliłaś na poznanie jego tak jak ty…
R: Zerwałaś z nim?- otworzyła szeroko oczy.
T: A co ty myślałaś, że będę z chłopakiem, który zdradził mnie z moją
własną siostrą, którą znam w sumie jeden dzień. Po prostu fantastycznie!
R: Boże, przepraszam, ja naprawdę tego nie chciałam, jakoś tak…
T: Wyszło- dokończyłam za nią- Zdaję sobie z tego sprawę. Nie mam już
dłużej siły wysłuchiwać tych głupot, idę spać- wbiegłam na górę i od razu
skierowałam się do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam jakąś luźną koszulkę i
krótkie spodenki, z którymi udałam się do mojej łazienki, gdzie wzięłam
prysznic, po czym poszłam spać.
Chciałam spać wieczność, lecz niestety zawsze coś musi mi przerwać
błogi sen. Tym razem był to mój telefon, który zaczął dzwonić i wydawało się,
że nigdy nie przestanie. Wyciągnęłam tylko rękę w stronę szafki i zaczęłam
szukać tego dziadostwa. Gdy już trzymałam telefon w dłoni leniwie otworzyłam
oczy i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła moja rodzicielka. Odebrałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
T: Tak, słucham…
M: Cześć córciu- powiedziała zadowolona mama- Mam dla ciebie i Riley
prośbę. Wychodzimy na kolację wszyscy, całą czwórką, błagam was ubierzcie się
jakoś ładnie, najlepiej jak założycie sukienki. Ja z tatą przyjedziemy koło
16.00.
T: A o której ta kolacja?- zapytałam zaspanym głosem.
M: O 18.00- oznajmiła- Dobrze, kochanie ja już kończę. Pa pa-
powiedziała i rozłączyła się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
T: Pa- powiedziałam jakby do siebie. Odłożyłam komórkę na swoje
miejsce i próbowałam ponownie zasnąć, lecz nie wychodziło mi to. W końcu
postanowiłam wstać. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś ciuchy.
Przebrałam się i zrobiłam poranną toaletę. Następnie zeszłam na dół. Musiałam
koniecznie coś zjeść, bo mój brzuch dawał się we znaki. Zajrzałam do lodówki.
Wyciągnęłam z niej tylko mleko. Z szafki sięgnęłam płatki i miskę, po czym
wsypując płatki do naczynia zalałam je białą cieczą. Złapałam łyżkę i
poszłam
do salonu. Włączyłam telewizor na jakimś muzycznym programie. Akurat leciała
piosenka One Direction. Serio? Akurat w tym momencie… Podczas oglądania
teledysku patrzyłam cały czas na Zayna. Przez chwilę myślałam, by do niego
zadzwonić i wszystko na spokojnie z nim wyjaśnić, ale potem przed oczami
pojawiała mi się scenka z wczoraj i wszystkie te myśli odlatywały w
zapomnienie.
R: Hej- powiedziała wyrywając mnie z zamyślenia.
T: Hej- odpowiedziałam oschle- O 18.00 idziemy razem z rodzicami na
jakąś kolację i mama prosiła żebyśmy się ładnie ubrały, najlepiej sukienki,
więc…
R: Będę mogła ci pomóc?- zapytała. No powiem szczerze, że tego się nie
spodziewałam.
T: Twierdzisz, że sama sobie nie poradzę?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
R: Nie, wręcz przeciwnie, dasz sobie radę, ale wiesz, zawsze chciałam
pomóc mojej młodszej siostrze na przykład w uczesaniu, lub wybraniu
odpowiednich ubrań.
T: Dobra, niech ci będzie, ale nie myśl, że wybaczyłam ci to co mi
zrobiłaś…
R: To chodźmy- odłożyłam miskę na stolik i razem z blondynką poszłam
do mojego pokoju wybrać jakąś sukienkę. Po dwudziestu minutach miałam
przygotowany cały zestaw.
Sukienka była jedną z moich ulubionych, więc bez oporów się na nią zgodziłam. Dobrałam
do tego buty i torebkę i w sumie mogłam już się przebierać. Spojrzałam na zegarek
wskazywał 16.45. Rodzice mieli być prawie godzinę temu. To jest normalne, już
się do tego przyzwyczaiłam.
R: No dobrze, w takim razie teraz ja idę się w coś ubrać- pokiwałam
tylko głową i odprowadziłam blondynkę wzrokiem do drzwi, gdy te się zamknęły
poszłam do łazienki. Zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy i wróciłam do
pokoju. Przebrałam się. W lustrze zobaczyłam efekt końcowy. Podobał mi się mój
wygląd. Wsadziłam jeszcze do torebki telefon i chusteczki, po czym zeszłam na
dół, gdzie byli rodzice. Mama jak zawsze pięknie ubrana,
a tata w garniturze. To naprawdę musiała być jakaś specjalna okazja, bo
zazwyczaj nie kazali mi się ubierać w sukienki, jeżeli w ogóle mnie ze sobą
zabierali. Rodzicielka zauważając mnie szeroko się uśmiechnęła, mój tata
powtórzył jej gest.
Ta: Pięknie wyglądasz córciu- podszedł do mnie i musnął delikatnie mój
policzek.
T: Dziękuję. Gdzie jest Riley?- zapytałam, na co oni odwrócili się w
stronę schodów, z których właśnie schodziła wspomniana wcześniej przeze mnie
osoba. Ubrała śliczną czarną sukienkę.
M: Możemy już iść, bo nie chcę byśmy się spóźnili- spojrzała na
każdego z nas. Wszyscy potwierdziliśmy i już chwilę później siedzieliśmy w
czarnej limuzynie. W czasie drogi nikt się nie odzywał. Po jakiś 20 minutach w
końcu byliśmy na miejscu. Szofer otworzył nam drzwi i każdy po kolei wychodził
z pojazdu. Tata objął mamę w pasie i poszli przodem, za to ja z Riley szłyśmy
za nimi. Weszliśmy do bogato ozdobionego wnętrza. Już nie raz tutaj byłam, ale
za każdym razem ten widok robił na mnie ogromne wrażenie. Tym razem nie
zajęliśmy miejsca tam gdzie zawsze, lecz szliśmy na tyły restauracji. Weszliśmy
do nieznanego mi pomieszczenia, którym okazała się druga, dość spora sala.
Stoliki były poustawiane pod oknami i ścianą, a środek pozostawał wolny. W
samym rogu sali siedziało sześć osób. Jak się później okazało byli to
mężczyźni. Rodzice przyspieszyli, lecz ja postanowiłam iść w swoim tempie.
M: Och, jesteście. Jak miło was widzieć- jeden z mężczyzn wstał i
przywitał się z moimi rodzicami- Widzę, że zabraliście ze sobą córki-
uśmiechnął się do nas.
Ta: Tak, to jest Riley, a to [T.I]- przedstawił nas . Na moje imię
jedna z osób zajmująca miejsce przy stole spojrzała w moją stronę. Nie. To nie
może się dziać. Zaczęłam poruszać głową, myśląc, że to odgoni ten obraz, który
miałam przez oczami. Chłopak wstał i podszedł do mnie, lecz ja powiedziałam
szybkie „Przepraszam” i zaczęłam biec w kierunku wyjścia.
Z: [T.I]!- krzyczał biegnąc za mną. Nie reagowałam- [T.I]- poczułam
rękę na moim ramieniu, a już chwilę potem stałam z nim twarzą w twarz.
T: Czego chcesz?- zapytałam oschle.
Z: [T.I] proszę cię, porozmawiajmy. Ja wiem, że nienawidzisz mnie za
to co zrobiłem, ale błagam wybacz mi. Nie chciałem tego.
T: Tak, pewnie…
Z: Kocham cię, rozumiesz? Już dawno nikomu tego nie mówiłem… Jak cię
wczoraj zobaczyłem, to zakochałem się. Myślałem, że takie coś się nie zdarza i
występuje tylko w bajkach, ale to jest prawda. Kocham cię…- w moich oczach
zgromadziły się łzy.
T: Zayn, to nie jest takie proste- powiedziałam cicho.
Z: Obiecuję ci, że nie będę już rozmawiał z Riley, tylko błagam, wróć
do mnie. Ja nie potrafię bez ciebie żyć. Cały czas błądzisz po mojej głowie.
Trudno mi się skupić. Zapominam o wielu rzeczach. I to wszystko z miłości.
T: Zayn, ja też cię kocham…- spuściłam głowę w dół. Usłyszałam jak
Zayn wypuścił wstrzymywane powietrze. Już chciał do mnie podejść, lecz ja
odsunęłam się- Już kilka razy chciałam do ciebie zadzwonić, ale wtedy zawsze
widziałam ciebie z Riley. Prze… przepraszam…- odwróciłam się i opuściłam
pomieszczenie. Łzy znalazły drogę ucieczki. Usiadłam na jednej z ławek i dałam
upust emocjom. Zaczęłam ryczeć jak małe dziecko. Nie potrafiłam się
powstrzymać. Nagle poczułam jak ktoś mocno mnie do siebie przytula.
Z: Shhh… Kotku, przecież widzę, że cierpisz. Błagam przełam się i
pozwól mi do ciebie wrócić.
T: Czy to jest możliwe, że możesz się uzależnić od człowieka w tak
krótkim czasie?- zapytałam, gdy odrobinę się uspokoiłam.
Z: Tak… To jest miłość słońce- wyszeptał do mojego ucha. Podniosłam
głowę i spojrzałam w jego brązowe oczy. Powoli zbliżyliśmy swoje twarze do
siebie i po chwili utonęliśmy w namiętnym pocałunku. Tego mi było trzeba. Zayna…________________________________________
Jestem z drugą częścią Zayna. Muszę przyznać, że nie za bardzo mi się ta część podoba, no ale to do was należy ocena :) Mam już napisanego kolejnego imagina i dodam go we wtorek, czyli w Wigilię i urodzinki naszego Lou *.*
Buziaki, Agan :*
Wii ! Pierwsza :)) Co ty gadasz?! Ona jest genialna, boska, zajebista, super...itd. Końcówka najlepsza <33
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, serio! To teraz tylko wytrzymać do Wigilii... ;))
Zgadzam się, jest wspaniały :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak imagin z moim ulubieńcem w moje urodziny :*** dziękuję , kocham cię <333
OdpowiedzUsuńImagin świetny ! Czekam do wigilii :** / Zuza
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! Wspaniałyyyyyyy ! <3 ocham ! <333333 Jesteś świetna ! Czekam na kolejny ! :*
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńCudowny <3
Wspaniały <3
Piękny <3
To słowa, które nawet nie oddają wspaniałości tego imagina. Jest po prostu piękny. Dobrze, że do siebie wrócili. Będzie część trzecia???
http://imaginy-o-jednokierunkowych.blogspot.com/
A chcecie trzecią część?~Agan :*
UsuńChcemy *.*
UsuńBardzo chcemy <3
I się ta część strasznie pooba..
Ma tyle emocji..
i wgl jest boka <3
A jak byś miała ochotę to z wielkim bananem na twarzy przeczytam 3 część<3
Było by wspa Niall e
Kocham Was
Anana
Na pierwszym zdjeciu Zayn przypomina mi strasznie Łukasza Żygadłe , siatkarza :) chce,y chcemy 3 czesc . Cudo :)
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin. Zresztą jak każdy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział:
all-you-need4.blogspot.com
Dawno mnie tu nie było więc nadrabiam zaległości... Imagin super! Będzie jeszcze nastepna czesc? :P
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńJest wspaniały. Taki uroczy, że aż się poryczałam :( Naprawdę nieziemski ♥♥
OdpowiedzUsuń