piątek, 14 lutego 2014

Imagin Liam cz. 5 ♥





Siedziałam właśnie w łazience z testem ciążowym w ręku. Bałam się na niego spojrzeć, ponieważ taka sytuacja zdarza się czwarty raz. Razem z Liamem bardzo chcemy mieć dziecko, ale za każdym razem gdy robię test wychodzi negatywny. Już powoli tracę nadzieję na to, że będę tulić do piersi swoje własne dziecko.
Spojrzałam na zegarek. Minął już określony czas. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na mały plastikowy prostokącik w moich rękach. NEGATYWNY.
Do moich oczu napłynęły łzy. Chciałam je za wszelką cenę zatrzymać, lecz byłam już na tyle słaba, że nie miałam siły. Słone krople spływały po moich czerwonych już policzkach. Po raz kolejny się nie udało. Wyszłam z łazienki i nawet nie próbowałam ukryć łez. Liam cierpiał tak samo jak ja. On najbardziej z naszej dwójki chciał mieć dziecko.
- Shh… kochanie, będziemy próbować dalej- zamknął mnie w szczelnym uścisku i szeptał do ucha miłe słowa.
- Nie, Liam, nie będziemy…- przerwałam na chwilę- Nie rozumiesz, że ja już mam tego wszystkiego dosyć? Nie chcę kolejny raz wierzyć do samego końca, a potem znowu się zawieść. Ja już nie mam na to siły- mówiłam patrząc się w jego oczy.
- Masz inny pomysł?- zapytał.
- Adopcja?- oparłam i czekałam na jakąkolwiek reakcję z jego strony- No powiedz coś- powiedziałam płaczliwym głosem. Zdawałam sobie sprawę, że on chce mieć swoje własne dziecko, a nie czyjeś.
- Kochanie, to wspaniały pomysł- szeroko się uśmiechnął. Z całej siły go przytuliłam, a następnie pocałowałam- Jutro pójdziemy do domu dziecka i dowiemy się wszystkich informacji- oznajmił.
- Dobrze- powiedziałam.
Przez resztę dnia nie mogłam się na niczym skupić. Cały czas myślałam o tym, jak to będzie gdy zaadoptujemy dziecko. Czy będzie ono sprawiało jakieś problemy, czy nas pokocha, czy spodoba mu się dom i pokój… Właśnie pokój, będziemy musieli go jakoś urządzić, ale na to jeszcze mamy dużo czasu. Nie wiadomo jeszcze czy będziemy mogli adoptować dziecko.
Siedziałam na kanapie i patrząc na duży, puszysty dywan widziałam już bawiące się na nim nasze dziecko.
- Proszę- zamrugałam kilkakrotnie, by powrócić do rzeczywistości. Zobaczyłam przed sobą wyciągniętą dłoń chłopaka, w której trzymał kubek herbaty.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się do niego i gdy tylko chłopak zajął miejsce koło mnie, położyłam swoją głowę na jego ramieniu.
- O czym tak myślisz?- zapytał odgarniając zabłąkany kosmyk włosów za ucho i musnął mój policzek.
- Wyobrażasz sobie jak to będzie z dzieckiem?
- Kochanie, ty ciągle o tym myślisz? Proszę cię, jeszcze nic nie wiadomo…
- Tak, wiem, ale chyba nie zabronisz mi o tym myśleć. Nawet nie wiesz jak się cieszę, gdy tylko o tym pomyślę…
- Wiem i nie zabraniam ci się cieszyć, ale nie chcę być potem znowu płakała, nie mogę po prostu na to patrzeć. Nienawidzę jak płaczesz, kotku- oznajmił.
- Jestem dobrej myśli…
~miesiąc później~
To dziś, dziś idziemy do domu dziecka, poznać chłopca, którego może będziemy adoptować. Cieszyłam się, że wszystko szło w dobrą stronę. Nic nie stało na przeszkodzie, byśmy zostali rodzicami.
Już od samego rana biegałam po domu w tą i z powrotem. Chciałam jak najlepiej wypaść przed tym dzieckiem, dla którego byliśmy całkowicie obcy. Widziałam zdjęcie tego chłopca. Jest tak śliczny i cudowny, że chyba nie odstąpię go na krok.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej wcześniej przygotowany zestaw, a następnie zrobiłam makijaż i lekko przeczesałam swoje loki. Byłam już gotowa.
- Kochanie, chodź już, bo się spóźnimy- wołał z dołu.
- Już, tylko wezmę torebkę- stanęłam na środku pokoju i zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony. Jest! Była na krześle. Szybko podbiegłam i zabierając ją zeszłam do Liama.
- No nareszcie- otworzył mi drzwi, a następnie sam opuszczając progi domu i zamykając drzwi wsiadł na miejsce kierowcy w swoim Jeepie. Ja siedziałam zaraz obok. Byłam tak zdenerwowana jak jeszcze nigdy. Przez całą drogę żaden z nas nie pisnął ani słówka. W głowie układałam sobie po kolei co chciałabym powiedzieć i jak się zachować, choć wiem, że w momencie, gdy go zobaczę zapomnę wszystko co
wcześniej ustalę. To od zawsze było moją gorszą stroną, ale cieszę się z tego, że zawsze wiem co powiedzieć.
- Jesteśmy- na te słowa wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w stronę dużego białego budynku. Na nim widniała tabliczka z napisem „Dom Dziecka”. Nie chciałabym być na miejscu tych dzieciaków. Być porzuconym lub osieroconym i mieszkać wśród ludzi, których zupełnie się nie zna. To musi być naprawdę ciężkie.
Powoli wysiadłam z pojazdu. Moje nogi w tym momencie jakby odmówiły posłuszeństwa.
- Wszystko okej- zapytał i objął mnie w talii, po czym z każdym krokiem byliśmy bliżej wejścia do tej instytucji.
- Tak, trochę się denerwuję- oznajmiłam i posłałam mu lekki uśmiech. Chłopak otworzył mi drzwi. Skierowaliśmy się od razu do gabinetu dyrektora tej placówki. Liam zapukał, a gdy usłyszeliśmy „Proszę” weszliśmy do środka.
- O państwo Payne. Eric już na państwa czeka. Zaprowadzę was- kobieta wstała ze swojego fotela i wyszła z gabinetu. Szliśmy zaraz za nią. Myślałam, że już bardziej zdenerwowanym nie da się być, lecz się myliłam. Im bliżej Erica, tym bardziej się denerwowałam. Liam złapał mnie za rękę, co dodało mi trochę więcej odwagi.
Dyrektorka otworzyła jedne z wielu drzwi i weszła do pomieszczenia.
- Ericu, oto [T.I] i Liam- wskazała na nas, a oczy małego chłopczyka podążyły we wskazanym kierunku. Eric miał 3 lata. Jego rodzice pili i pewnego razu mały został im odebrany. Uśmiechnęłam się do chłopca, co ten odwzajemnił. Uff… już jedną rzecz mamy za sobą. Dobrze, że nie jest zamknięty w sobie…
Zobaczyłam jak blondynek wstaje z krzesełka, na którym siedział i biegnie z otwartymi ramionami w naszą stronę. Przykucnęłam, by móc go łatwo złapać. Chłopczyk wpadł w moje ramiona i z całej siły mnie przytulił.
- Będzies moją mamą?- zapytał i spojrzał się na mnie tak słodko, że w moich oczach zamajaczyły łzy. Spojrzałam na wychowawczynię, która była tu razem z nim. Widziałam jak się uśmiecha.
- Tak, jeżeli tylko chcesz, słoneczko- pocałowałam go w czółko, na co chłopiec spuścił wzrok lekko zawstydzony- A to- wskazałam na Liama- Będzie twój tatuś- szeroko uśmiechnęłam się do bruneta, który stał obok i wpatrywał się w nas jak w obrazek.
~3 miesiące później~
Siedziałam na kanapie i dmuchałam ostatnie balony. Liam pojechał po Erica. Już się nie mogę doczekać, jak chłopiec zareaguje na dom, czy spodobają mu się zabawki, które wraz z Liamem nagromadziliśmy przez ten czas. Specjalnie na tę okazję kupiłam mały tort w kształcie samochodu, wiem że mały je uwielbia. Na podłodze leżało mnóstwo balonów, które udało mi się do tej pory nadmuchać.
W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają, a po domu roznosi się głośny śmiech Erica. W jednej chwili na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Weszłam do przedpokoju i czekałam na jakąkolwiek reakcję ze strony chłopca. Gdy ten tylko mnie zobaczył wpadł jak oszalały w moje ramiona, a ja wzięłam go na ręce i zaniosłam do salonu. Eric, gdy zobaczył balony wygrzebał się z mojego uścisku i podbiegł do jednego z nich. Zaczął go kopać, rzucać, a przy tym towarzyszył mu radosny śmiech. Jeszcze nigdy nie widziałam tak radosnego i szczęśliwego dziecka.
- Nie chcesz zobaczyć swojego pokoju- Liam podszedł do niego.
- Tak, tak- zaczął skakać i kręcić się w kółko. Weszliśmy całą trójką na górę. Otworzyłam drzwi i popatrzyłam na blondynka. Ten stanął jak wryty.
- To mój pokój- zapytał zszokowany.
- Taak- odpowiedzieliśmy równo z Liamem.
Chłopiec wbiegł do niebieskiego pomieszczenia jak strzała i zaczął oglądać wszystkie swoje zabawki.  Nigdy nie zapomnę tego widoku. To jest zdecydowanie najlepszy i najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Bezcennym jest patrzeć na szczęście swojego dziecka i naprawdę cudownie jest być rodzicem.
___________________________________
Hejka, oto 5 część imagina z Liamem. Wiem, że może wam przypominać tego poprzedniego imagina Niki, ale uwierzcie, że wpadłam na ten pomysł już gdy kończyłam 4 część i po przeczytaniu imagina z Louisem nie byłam pewna, czy kontynuować to co pisałam do tej pory, czy jakoś to zmienić, ale stwierdziłam, że zostawię tak jak jest. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :) 
Mam nadzieję, że ta część wam się podoba. Jest trochę krótka :/
Dzisiaj w końcu zaczęłam te upragnione ferie i w pierwszy tydzień wyjeżdżam, więc nie pojawi się żaden mój imagin, ale tam gdzie jadę nie ma internetu i w ogóle praktycznie nie ma co robić (XD), więc będę pisać. 
Myślę, że ta część jest już ostatnią i zacznę pisać coś nowego :D
JESZCZE RAZ PRZYPOMINAM O KONKURSIE 
15 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN
Agan :**

15 komentarzy:

  1. Już kocham Erica <3 Taki fajny dzieciak :)
    I wgl boski imagin :*

    Mary ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej jak słodko *_* Cieszę się że wpadła na taki pomysł :)
    Chcę już następny imagin ! :) Bardzo mi się podoba :)
    Pozdrawiam i życzę weny ! :*

    http://onedirection-polish-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty też oglądasz Na Wspólnej? xD BOSKI *__*

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo jaki sweeet :***
    Uśmiecham się do ekranu <3
    Naprawdę boski :)
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!!!! :D
    Ale masz fajnie, mi się właśnie skończyły ferie xD
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow. Dawno tutaj nie byłam.
    Świetny imagin. Bardzo mi się podoba.
    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://all-you-need4.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny. Czekam na kolejny/ Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  8. Łooo mega *__*
    Jeden z najlepszych... Chociaż nie... Wszystkie imaginy są tu NAJLEPSZE hahah ;D
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń