Anana, to dla ciebie :***
*oczami Louisa*
Już
się nie mogę doczekać, aż zobaczę [T.I], moją przyjaciółkę. Dla niej jestem
tylko przyjacielem, ale ona jest dla mnie kimś ważniejszym niż tylko najlepszą
kumpelą. Już dawno ukrywam się z tym uczuciem. Nie chcę zniszczyć tego, co jest
pomiędzy nami. Pewnie gdybym jej powiedział, znienawidziłaby mnie. Do tego
dopuścić nie mogę. Nie potrafię bez niej żyć. W czasie trasy cały czas się
kontaktowaliśmy. A to pisaliśmy, a to dzwoniliśmy, to znowu gadaliśmy na skype.
Kocham te nasze rozmowy. One są niezastąpione.
Po
dwóch miesiącach ponownie będę mógł ujrzeć jej wspaniały uśmiech, usłyszeć jej
piękny głos, a przede wszystkim poczuję ją w swoich ramionach.
*oczami [T.I]*
Jutro
zobaczę Louisa. Trochę się tego boję, ponieważ on nie wie o najważniejszej
rzeczy, która wydarzyła się podczas jego nieobecności. Nie chciałam go
denerwować tym wszystkim, wystarczy, że miał dużo swoich problemów. Kocham go,
nie jako przyjaciela, ale jako chłopaka. Bardzo bym chciała z nim być, lecz to
jest wykluczone. On mnie nie kocha. Przecież nigdy mu się nie spodobam, ale
marzyć można. Nie chciałabym go ranić tym co zobaczy, a wiem, że go zranię. Nie
wiem jak to wytrzymam. Lou jest dla mnie najważniejszy, wyciągał mnie z wielu
dołków i pomagał w każdej czynności, której się nie mogłam podjąć. Może teraz
też tak będzie? To się okaże jutro.
~*~
*oczami Louisa*
Właśnie
wylądowaliśmy w Londynie. Już niedługo ją zobaczę. Nie mogę się doczekać.
Chłopcy mają mnie dosyć, bo w czasie lotu cały czas nawijałem o tym jaki jestem
podekscytowany. Oni są wspaniali, cieszą się moim szczęściem i twardo
wytrzymują to co do nich mówię, ale dzisiaj widziałem, ze jeszcze chwilę a
wyrzuciliby mnie z pokładu samolotu.
Po
wyjściu z lotniska całą piątką wsiedliśmy do czarnego samochodu i pojechaliśmy
do naszej willi. Zostawiłem w swoim pokoju walizki i ruszyłem do [T.I]. Tak
bardzo się za nią stęskniłem.
Wsiadłem
do mojego BMW X5 i pojechałem do domu mojej przyjaciółki. W drodze cały czas
się uśmiechałem. Spotkałem się kilka razy ze zdziwionymi spojrzeniami przechodniów
i ludzi będących w innych samochodach. Nie przejmowałem się nimi i jechałem
dalej. Po paru minutach byłem na miejscu. W pośpiechu wysiadłem z wozu i
podbiegłem pod drzwi naciskając dzwonek. Czekałem aż drewniana powłoka się
otworzy, a ja będę mógł ją zobaczyć. Tak się stało, ale to co zobaczyłem
totalnie zbiło mnie z tropu.
L:
C…Co… Co ci się stało?- zapytałem mocno zdziwiony.
T:
Nie widzisz? Jestem na wózku, miałam wypadek- łzy zaczęły powolutku spływać po
jej lekko zaróżowionych policzkach. Bez namysłu podszedłem bliżej i otarłem
gorzką ciecz. Nienawidziłem patrzeć jak ona płacze. To… to mnie niszczy. Mam
wtedy wrażenie, że to wszystko przeze mnie. A może tak właśnie jest? Może
gdybym nie wyjechał, ona nie jeździłaby na wózku i byłaby zdrowa?
L: Ale…
jak to się stało?- zadałem ponowne pytanie.
T:
Normalnie! Wpadłam pod samochód…
L:
Kiedy to się stało?- bardzo mnie to ciekawiło.
T:
Tydzień po waszym wyjeździe…- odpowiedziała spuszczając głowę i wycierając
spływające łzy.
L: I
ty do jasnej cholery dopiero teraz mi o tym mówisz? Kim ja dla ciebie jestem?
Powinnaś mi to powiedzieć…- zacząłem krzyczeć.
T:
Tak? I co byś zrobił? Przyjechałbyś i zostawił to wszystko? Louis zespół to
twoje całe życie. Ja ci nie jestem do niczego potrzebna.
L:
Nie wiem, czy bym przyjechał. Pewnie nie…- nie wiem czemu to powiedziałem. Nie
miałem tego na myśli.
T:
Co? Nie chcę cię znać! Wynoś się z mojego domu. Jesteś fałszywy…. Jak mogłeś mi
coś takiego powiedzieć?- wrzeszczała mocno wkurzona.
L:
[T.I] to nie tak… Ale dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Nie ufasz mi?
T:
Lou, oczywiście, że ci ufam. Nie chciałam, żebyś robił z tego taki problem.
L:
Sorry, ale ja to wszystko muszę przemyśleć…- i wyszedłem z jej domu, tak po
prostu.
*oczami [T.I]*
On
uciekł. Cholerny tchórz. Boi się tego pieprzonego wózka. Nie zna całej prawdy,
ale ja mu jej nie wyznam, bo chcę zobaczyć, co on tak naprawdę zrobi. Nie chcę
go stracić. Kocham go…
Wiem!
Muszę mu to powiedzieć. Muszę mu wyznać to, co siedzi w moim wnętrzu od tak dawna.
Nie wiem jak to zrobię. Wystarczy mi chwila i pewnie wpadnę na jakiś pomysł.
Usiadłam
na wygodnej kanapie z kubkiem gorącej czekolady, który przygotowałam chwilę
temu. Myślałam i myślałam. Czas leciał nieubłaganie szybko, a ja nie miałam nic
konkretnego w głowie. Z tego wszystkiego zasnęłam.
*oczami Louisa*
Jak
ona mogła mi nie powiedzieć, że miała wypadek? Wiem, że źle zrobiłem
zostawiając ją samej sobie, ale ja chyba nie będę umiał się nią zaopiekować.
Gdy ją zobaczyłem wszystko się zepsuło. Całe szczęście uleciało ze mnie, jak
powietrze z balonika. Nie potrafię sobie wyobrazić naszej przyszłości. Tak,
wiem jestem egoistą, ale nic na to nie poradzę. Jestem członkiem
najsławniejszego zespołu na świecie i miałbym mieć dziewczynę jeżdżącą na
wózku? Nie wyobrażam sobie tego.
Muszę
mieć czas na spokojne przemyślenie wszystkiego.
*DWA MIESIĄCE PÓŹNIEJ*
*oczami [T.I]*
Od
naszego ostatniego spotkania minęło sporo czasu. Sama nie wiem jak wytrzymałam
bez niego. Muszę normalnie żyć, bo co innego mam zrobić?
Do
tej pory nic nie powiedziałam Louisowi o tym, że go kocham. Nie chciałam, aby
był ze mną z litości. Nie chcę litości od nikogo. Poza tym i tak już nie ma
czego mi współczuć. Na wózku jeździłam profilaktycznie, tylko po to, aby
przypadkiem nic mi się nie stało. Od miesiąca poruszam się normalnie, na
własnych nogach. Żal mi tych niepełnosprawnych, którzy muszą się męczyć z tym
metalowym cholerstwem. Niektórzy ludzie pomagają ci, a inni udają, że cię nie
widzą i mają to wszystko głęboko w nosie. Teraz wiem, co czują ci ludzie.
Kontaktowałam
się z chłopcami, ale Louisa omijam szerokim łukiem. Kiedyś widziałam go w
centrum Londynu, lecz poszłam w inną stronę. Nie wiem czemu to zrobiłam, ale
nie chciałam z nim rozmawiać.
*oczami
Louisa*
Nawet
nie macie pojęcia jak tęsknię za [T.I]. Nie widzieliśmy się całe dwa miesiące.
Dla mnie to są wieki. Moje życie bez niej nie ma sensu. Muszę coś szybko
zrobić, żeby się z nią spotkać- myślałem siedząc na kanapie. Chłopacy w tym
czasie oglądali jakiś durny program w telewizji.
L:
Wiem!- zerwałem się jak poparzony z sofy i pobiegłem do przedpokoju. Szybko
założyłem buty i znalazłem kluczyki od mojego samochodu, następnie wyleciałem
jak najszybciej mogłem z domu i wsiadłem do auta. W drodze do mojej ukochanej
złamałem wszystkie możliwe przepisy, ale miałem to gdzieś. Teraz liczyła się
tylko ONA. Gdy podjechałem pod jej dom, wyszedłem z pojazdu i szybkim krokiem
udałem się pod drzwi. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż ktoś po drugiej
stronie mi otworzy. Przypomniała mi się ta sytuacja sprzed dwóch miesięcy. Nie
chcę o tym pamiętać, muszę zapomnieć. Mam nadzieję, że [T.I] wybaczy mi to, że
ją zostawiłem. Przez ten czas dużo o NAS myślałem i zdecydowałem, że się nią
zaopiekuję. W końcu ją KOCHAM. Po chwili drzwi otworzyły się, a po drugiej
stronie stała piękna brunetka, ale to co mnie zdziwiło NIE była na wózku. Stała
przede mną normalnie, na nogach.
T: Co
ty tu robisz?- zapytała z wyrzutem.
L:
Jestem kretynem i proszę cię wybacz mi, że zostawiłem cię w momencie kiedy
najbardziej mnie potrzebowałaś. [T.I] kocham cię- zrobiła zdziwioną minę- Tak,
kocham. Już dawno chciałem to zrobić- przerwałem mój monolog długim i namiętnym
pocałunkiem. Na to czekałem tyle czasu. Nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie zrobiłem.
Wolałem się do niej nie odzywać. Po oderwaniu się od siebie spojrzałem w jej
piękne oczy i szeroko się uśmiechnąłem- Co się stało z wózkiem?
T: Na
wózku miałam być przez jakiś czas, po to, aby nic mi się nie stało. Teraz wiem
jaki masz stosunek do ludzi niepełnosprawnych- i czar tej chwili prysł.
Cholera! To nie tak miało wyglądać. Nie wiedziałem, że ona tak to przyjęła. Ale…
ale to jest prawda
L:
Bałem się, że nie dam rady się tobą zaopiekować i podołać zadaniu, które by na
mnie ciążyło. Nie mam pojęcia jak to jest. Przepraszam kochanie. Ja nie
chciałem ci tego zrobić….- mówiłem smutny.
T:
Gdybym nadal była na wózku, to byłbyś ze mną?
L:
Tak, jak do ciebie jechałem nie wiedziałem, że jest już wszystko dobrze. Wybacz
mi to…- przerwała ponownie dzisiaj łącząc nasze wargi. Chciałem, aby w tej
chwili czas się zatrzymał. Zapomnieliśmy o całym bożym świecie. Mieliśmy swój
usłany różami świat, do którego nie miał nikt inny wstępu, TYLKO my- Kocham cię…
T:
Nawet nie wiesz jak długo czekałam na to, aby usłyszeć te słowa z twoich ust.
Ja też cię kocham Lou i to bardzo- przyciągnąłem ją do swojego ciała i
najmocniej jak mogłem przytuliłem swój skarb. Nie chciałem jej nigdy wypuszczać
z moich ramion.
_____________________________________________
Hej, mam nadzieję, że się podoba. Pisałam go na szybko i akurat taki pomysł wpadł mi do głowy :)
Możecie pisać z kim chcecie następne imaginy, to będzie nam prościej pisać, bo często nie wiemy o kim ma być następny ^^
Całuski, Agan :*